Remus przez te dwa tygodnie, odkąd dziewczyna wróciła z Hogwartu, zdołał nauczyć ją kilku słów i zwrotów po hiszpańsku oraz dość często starał się z nią gotować. Wiedział, że brunetka chciała umieć obydwie rzeczy, a on chciał ją uszczęśliwić
Zbliżała się pełnia, a Tiana widziała jak Remus z dnia na dzień wygląda na coraz bardziej chorego. Współczuła mu strasznie. Chodziła po domu najciszej jak potrafiła, wiedząc że im bliżej pełni, tym więcej dźwięków Lunatyk zdoła wychwycić.
W dzień pełni Remus pożegnał się z córką i deportował się do przyleśnego domku, gdzie mógł spędzić tą jedną noc bez narażania jej życia. Tiana siedziała ze Stworkiem, grając w szachy czarodziejów i czując jak co jakiś czas dostaje krótkiej, jednak bardzo ostrej migreny. Nie wiedziała z jakiego powodu to się działo, ale z całą pewnością nie była chora. Możliwe, że reagowała na burzę szalejącą w całym Londynie.
Czarownica nagle usłyszała pukanie do drzwi. Nie spodziewali się nikogo. Dora miała pojawić się na Grimmauld Place dopiero za trzy dni. Spojrzała na skrzata, który skinął głową i aportował się pod same drzwi. Dziewczyna ruszyła za nim, by zobaczyć kim jest niezapowiedziany gość.
- Dyrektor Dumbledore?-zdziwiła się, widząc starszego czarodzieja w progu.-Proszę, niech pan wejdzie. Nie będzie pan przecież stał w deszczu-dodała, zapraszając czarodzieja do środka.
- Bardzo dziękuję, panno Black-odparł, stając na wycieraczce i osuszając różdżką swoje szaty.
- Herbaty? Pewnie pan zmarzł na tym ziąbie. Mogę poprosić Stworka...
- Dziękuję, ale nie skorzystam-uśmiechnął się Dumbledore.
- Proszę-dziewczyna poprowadziła czarodzieja do salonu.-Niech pan usiądzie. Co pana sprowadza na Grimmauld Place?-spytała, siadając na kanapie, stojącej naprzeciwko fotela, zajętego przez czarodzieja.Albus Dumbledore poprawił okulary połówki, spoczywające na jego haczykowatym nosie i uśmiechnął się, przez co jego siwe wąsy lekko go załaskotały. Tiana wiedziała, że miał jakąś sprawę, inaczej by jej nie odwiedzał.
- Pani, panno Black-odparł na zadane ślizgonce pytanie.
- Ja?-zdziwiła się, a czarodziej przyjżał się jej twarzy.
- Wie pani jak żyją wilki?-spytał, a brunetka jeszcze bardziej się skołowała.-Żyją blisko siebie, jeden broni drugiego. Dzielą się pożywieniem, dbają o siebie nawzajem, polują, wędrują...
- Nie rozumiem-powiedziała Black, a dyrektor się uśmiechnął.
- Czy w tej książce o wilkołakach, o której wspomniała pani w moim gabinecie przed Bożym Narodzeniem, było coś napisane o hybrydach?-spytał.
- O... hybrydach? Co to takiego?-zaciekawiła się ślizgonka, a staruszek mógł zauważyć w jej oczach jasne iskierki wywołane zaintrygowaniem.
- Hybrydy to dzieci osób chorych na likantropię, panno Black.
- Jak ja...
- Zgadza się. Rzadko się zdarza, by takie dzieci reagowały na pełnię, ale wolałem sprawdzić osobiście. Prosiłem też nauczycieli, by w czasie tego zjawiska obserwowali pani zachowanie.
- Nie wydaje mi się, żebym jakoś reagowała, dyrektorze-odparła brunetka.
- Nie?-spytał z uśmiechem.-Ani razu nie czułaś się osłabiona lub nie czułaś niechęci do zrobienia czegokolwiek? Nie miałaś bóli głowy? Twoje oczy nie zmieniały barwy choćby na sekundę?
- Ja... Te dwa pierwsze się zdarzały-odparła z zastanowieniem.-Ale nie myślałam, żeby to połączyć z likantropią. Czy też będę się zmieniać w wilkołaka?
- Nie. To potrafią tylko osoby ugryzione, co przyswarza im wiele bólu. A co do zmiany oczu... Cóż, można było to u pani zauważyć, panno Black.Tiana otworzyła szeroko powieki. Kiedy? Ona nigdy nic takiego nie zauważyła.
- Panna Tonks to dostrzegła-dodał czarodziej, jakby wiedział co ślizgonka myśli w tym momencie.-Myślała, że może to być jakaś oznaka metamorfomagii, ale wątpię by objawiały się u pani takie zdolności. Kiedy czujesz silne emocje, panno Black, twoje zielone tęczówki zmieniają się w rażący błękit.
- Nie wiem co powiedzieć...-odparła ślizgonka w szoku.-Czy hybrydy potrafią coś jeszcze?
- Zazwyczaj mogą mieć uczulenie na srebro, ale z tego co wiem jesteś w posiadaniu srebrnego lusterka, więc to cię ominęło. Z wiekiem może się też pojawić wyczulony słuch, ale nie zawsze go zauważano. Niektóre hybrydy w ogóle nie reagują na pełnie, panno Black, a niektóre nawet nie zauważają tej reakcji, bo jest bardzo słaba. Jak w pani przypadku.
- To nie będzie się jakoś nasilać?-spytała widocznie zmartwiona jedenastolatka.
- Zależy od samopoczucia kilka dni przed pełnią, ale najwyżej objawi się mocniejszymi bólami głowy-odparł dyrektor.-Jeśli w Hogwarcie będzie się pani źle czuła, proszę pamiętać, że zawsze możesz iść do pani Pomfrey, panno Black. Wie jak pomóc.
CZYTASZ
PANNA BLACK I era Golden Trio
FanficTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Nie, to ostatnie należy wykreślić z listy. Nauczyciel eliksirów zdecydowanie za nią nie przepadał. Tak samo jak dwójka rudzielców z jej roku. W każdym razie, z mugolskiego...