Szklane oko cz.2

27 1 0
                                    

Doktor zaczął szukać numeru oka.


Y/N: A co jeśli nie zostało jeszcze zakupione Five?

Five: Nie martw się. A jeszcze raz nic cię nie boli?

Y/N: Nie. 

Doktor: Dziwne.

Five: Co?

Doktor: To oko jeszcze nie zostało zakupione.

Y/N: Ha mówiłam! Sorry że się wydarłam.

Klaus: Jak to?

Doktor: Według naszych danych oko z tym numerem seryjnym. To nie możliwe. Nie zostało jeszcze wyprodukowane. Skąd je macie?

Y/N: To spierdoliłeś to Five.


Wyszliśmy ze szpitala.


Five: Fatalnie.

Klaus: Dobrzy byłem co? A co z moją zgodą?

Five: To jest nieważne.

Klaus: O co chodzi w ogóle z tym okiem?

Y/N: Przyłączam się do pytanie.

Five: Ktoś za siedem dni straci oko. I ten ktoś doprowadzi do końca świata.

Y/N: Już rozumiem.

Klaus: To dasz mi te 20 dolców?

Y/N: Serio Klaus!?

Five: 20 dolców? 

Klaus: Tak.

Five: Nadchodzi apokalipsa a ty chcesz się tylko naćpać?

Klaus: Poza tym jestem głodny. Burczy mi w brzuszku. 

Five: Jesteś bezużyteczny. Wszyscy jesteście.

Y/N: Dzięki Five.

Five: Nie dotyczy się ty ciebie Y/N.

Y/N: Dzięki. 

Klaus: Przestań! Musisz tylko wyluzować.


Ja i Five siedliśmy na schodach. Po chwili dosiadł się Klaus.


Klaus: Już wiem dlaczego jesteś taki spięty. Dymać ci się chce.

Y/N: I się zaczyna...

Klaus: W sumie tobie też się chce.

Klaus: Tyle lat w samotności. Rzuciło ci się na łeb. Taka samotność.

Five: Nie byłem sam.

Klaus: Ohh... Słucham?

Five: Nazywała się Delores. Byliśmy razem 30 lat.

Klaus: 30 lat? Ja najdłużej byłem z kimś 3 tygodnie. I to tylko dla tego że nie chciało mi się szukać innego kąta spania.  


Five złapał mnie za rękę i przeteleportował do taksówki. W taksówce.


Five: Nie stajemy. Proszę jechać.


Five pomachał Klausowi.


Klaus: A co z moją kasą?!


Jak wróciliśmy do Akademii Five gdzieś  poszedł postanowiłam go śledzić. Nie wiem czemu ale wszedł do zamkniętego centrum handlowego stanął przed jakimś manekinem i powiedział.


Five: Delores.


Nie wiecie jaka byłam zdziwiona. Wiedziałam że jak wróci do domu to go pieprze że wybrał plastik za miast mnie.


Five: Dobrze cię widzieć. Tęskniłem. Miałem. Kilka ciężkich dni. 


Po kilku sekundach do pomieszczenia weszło dwóch pracowników Komisji kiedy założyli maski miałam pewność że to Cha-cha i Hazel. Zaczęli strzelać.


Five: Nie!


Zaczęłam szukać jakiś rzeczy którymi mogła bym ich pokonać. Znalazłam szafkę z przyrządami ogrodniczymi. Po chwili pojawił się koło mnie Five.


Five: Co ty tu kurwa robisz?

Y/N: Nie ważne teraz. Ważniejsze jest pokonanie Komisji.


Wzięłam jakąś małą łopatkę przeteleportowałam się za Cha-che. Wbiłam tą łopatkę w jej rękę. Uznałam że będę mieć Five w dupie i przeteleportowałam się do Akademii. Uznałam że musi mieć karę za to że wcześniej mi nie powiedział że ta Delores to tylko głupi manekin. Po kilku minutach Five wrócił. 








Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz