Öga for öga cz.1

26 2 0
                                    

Przeteleportowaliśmy się na wyznaczone miejsce.


Y/n: Jeśli coś odwalisz to nie ręczę za siebie.

Five: Tak, tak.


Weszliśmy do budynku. 


Five: Przepraszam.

Kobieta: Ale mnie przestraszyłeś. Ciastka wykładamy o trzeciej. 

Y/n: Nie możemy się doczekać.

Five: Czy wie pani gdzie ma spotkanie związek producentów soli?

Kobieta: Jasne. W sali bankietowej meske lunch. Szukacie mamusi? Przyjechała na zjazd?

Y/n: Tak.

Five: Rozmieni mi pani?


Five wyjął pieniądze z kieszeni. 


Kobieta: Jasne. Zobaczę co mam. 


Pani zaczęła grzebać w swojej nerce (chyba każdy wie o co chodzi z tą nerką ale jakby ktoś nie wiedział to takie coś jakby torebka tylko nosisz ją na biodrach)


Kobieta: Mam 5 centów i kilka 10 centówek. Masz szczęście młody panie.


Kobieta dała pieniądze Five.


Five: Niektórzy mówią że największe szczęście to umrzeć o właściwej porze.

Y/n: Ja pierdole.


Five złapał moją rękę i poszliśmy w stronę maszyny z jedzeniem. 


Y/n: Miałeś niczego nie odpierdalać.

Five: Przepraszam kotku.

Y/n: Nie mów tak do mnie.


Five zaczął wkładać pieniądze do maszyny.


Y/n: Ty tak serio? Przecież jak ci nie wypadnie jedzenie to się wkurwisz.


Poszłam szukać czegoś czym moglibyśmy zabić głównych ludzi komisji. Po chwili usłyszałam tak jakby ktoś uderzał w ten automat z jedzeniem i po kilku sekundach usłyszałam też Five.


Five: No już! Durny Fudge Nutter! Jebany baton!


Five zbił szybę tego automatu i zaczął iść w moją stronę i jeszcze przejechał palcem po torcie. I zjadł to co miał na palcu.


Y/n: Mówiłam "kotku". A i tak to było obrzydliwe.

Five: Ale tort dobry. A co do tego batonika może i miałaś rację.

Y/n: Ja zawsze mam rację.

Five: Nie wiem czy powinnaś iść...

Y/n: Z tobą? Nie mam 5 lat.

Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz