Przebudziłam się w jakimś domu. Dalej krwawiłam a Vanya stała nade mną.
Harold: Na jakiś czas jesteśmy bezpieczni. Ale nie możemy tu dłużej siedzieć. Musimy się spakować.
Vanya zobaczyła że otworzyłam oczy.
Vanya: Ty żyjesz.
Y/n: Tak. Tylko nie jestem zbyt na siłach.
Vanya: Zatamuję krwawienie ale udawaj że nie żyjesz.
Y/n: No dobrze.
Harold: Vanya. Vanya chodź umyjemy cię.
Uznałam że jakoś się doczołgam do czegoś co by zatamowało krwawienie. Wzięłam jakąś szmatkę i przeteleportowałam się do Akademii. Nie wiem jak to zrobiłam ale jakoś na pewno. Five mnie zobaczył i szybko podbiegł do mnie.
Five: Jezu! Ty krwawisz. Grace! Szybko proszę!
Po chwili pojawiła się Grace.
Grace: Tak Five.
Five: Y/n krwawi.
Straciłam przytomność. Kiedy obudziłam się był już ranek. Nie czułam bólu ani nic. Zeszłam na dół. W salonie był Diego, Klaus i Five. Nikt nie wiedział że stoję w drzwiach.
Diego: Sukinsyn który o mało nam nie zabił siostry ciągle ma Vanayę. Musimy go dorwać.
Five: Vanya nie jest ważna.
Diego: To nasza siostra. Nawet jak na ciebie to lekka przesada.
Five: Kocham ją. Ale jak apokalipsa ma być dzisiaj to Vanya zginie razem z 7 miliardami ludzi.
Nagle Klaus zauważył że stoję w drzwiach.
Klaus: O hej Y/n.
Y/n: Dzień dobry wszystkim.
Five: Obudziłaś się całe szczęście.
Diego: Całą noc Five siedział przy twoim łóżku i trzymał cię za rękę.
Y/n: Serio Five?
Five: Może... Ale wracajmy do rozmowy. A ty sobie usiądź.
Y/n: Dobrze.
Five: Musimy znaleźć Harolda Jankinsa.
Diego: Zgoda idziemy.
Klaus: Mogę nie iść? Nie obrażajcie się ale ledwo znoszę tą trzeźwość.
Diego: Idziesz.
Klaus: Nie nie. Chyba zgodzicie się że moje moce na nic się nie przydadzą? Będę wam tylko przeszkadzał.
Five: Klaus wstawaj.
Klaus: Nie zmusisz mnie.
Diego rzucił nóż po między nogi Klausa. Na szczęście dla niego Diego tam nie celował tylko chciał go postraszyć.
Klaus: Trochę ruchu nie zaszkodzi.
Y/n: A ja mogę iść.