Koniec czegoś cz.2

36 3 2
                                    

Y/n: Idę.

Allison: Gdzie?

Y/n: Do Vanyji.

Five: Nigdzie nie idziesz!

Five mocno złapał mnie za rękę. Wyrwałam się z jego uścisku.

Y/n: Idę i koniec.

Diego: Nie! Nie idziesz!

Y/n: Ona potrzebuje naszej pomocy. Ja jestem jej siostrą i jej pomogę.

Wyszłam z tego sklepu i poszłam do samochodu w którym siedziała Vanya. Otworzyłam przednie drzwi i weszłam do samochodu.

Vanya: Y/n?

Y/n: Myślałaś że cię zostawię?

Przytuliłyśmy się po chwili przyszedł Klaus.

Klaus: O jakie słodkie. Wcisnę się jeszcze z przodu?

Y/n: No wsiadaj.

Klaus: Więc co? Ben zniknął na zawsze?

Vanya: Poświęcił swoje życie za moje i przy okazji uratował świat.

Y/n: Taki jest Ben.

Klaus: Szpaner.

Y/n: Ej! Nie mów tak o nim.

Klaus: A powiedział coś o mnie?

Vanya: Powiedział że się bał iść w stronę światła, że nie namówiłeś go żeby został i że bardzo kocha Y/n za wszystkie lata przyjaźni.

Klaus: A to gówniarz jeden. Czemu nie został i nic tak pięknego nie powiedział o mnie?

Y/n: No sama się dziwię.

Zaczęliśmy się śmiać.

Klaus: Tyle lat myślałem że to przeze mnie nie poleciał do nieba.

Vanya: Słuchajcie. Wysiadajcie bo...

Klaus: My?

Klaus popatrzył na mnie.

Klaus: My jedziemy z tobą. Nie możesz sama walczyć z nieznanym.

Y/n: To prawda.

Nagle do samochodu weszli Diego i Allison.

Allison: Zmieszczą się jeszcze dwie osoby?

Vanya: A co z komisją?

Diego: Zróbmy jakiś dobry uczynek zanim spotka nas straszliwy koniec.

Po kilku sekundach otworzyły się drzwi przednie. Stał tam Five.

Vanya: Five nie musisz...

Five: Wiem. Ale wisisz mi. Dzieci jeżdżą z tyłu.

Klaus poszedł na tył auta i siadł pomiędzy Allison a Diegiem.

Vanya: Nie wiem co powiedzieć.

Do bagażnika wszedł Luther. Auto spadło pod jego ciężarem.

Y/n: Jezu! Luther może mniej jedzenia?

Luther: Haha... bardzo śmieszne. Jak ktoś jeszcze raz będzie żartować z mojej wagi wysiadam.

Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz