Stary Five: Przestańcie się łapać za dupy. Jesteśmy na miejscu.
Podeszłam do lepszej wersji Five.
Y/n: Myślisz że to się uda?
Five: Uda się. Na pewno.
Powiedział to z niepokojem.
Y/n: Czyli że się nie uda.
Five: Nie mów tak. Damy radę... może.
Y/n: No właśnie. Może.
Po chwili podeszliśmy do Luthera.
Five: Patrz. Teczka.
Mówił to jakby był jakimś mordercą czy coś. Nie wgłębiajmy się że on już jest mordercą.
Luther: Nie próbuj. Nie zdążysz.
Y/n: Five. Nie rób tego.
Five: Zdążę. To nasza jedyna szansa.
Luther: Przypomnij mi jaki jest następny stadium psychozy paradoksalnej?
Y/n i Five: Morderczy szał.
Luther: Świetnie... No tak.
Five: Przepraszam Y/n.
Y/n: Ale za co...
Five poszedł po teczkę.
Y/n: No jasne.
Five przeteleportował się koło swojej starszej wersji a ta starsza wersja przeteleportowała się za niego.
Stary Five: Kiepski pomysł wypierdzie.
Luther wziął broń od starszej wersji Five.
Luther: Dość tego! Obaj macie przestać! Wziąć się w garść! Keneedy za chwilę wyjedzie za zakrętu. Więc może weźmy głęboki wdech.
Chłopaki wzięli głęboki wdech choć widziałam że Five i Five chcą się na wzajem zabić.
Luther: Jesteśmy rodziną. Możemy chociaż przez chwilę jakoś się dogadać?
Five: Chcesz?
Stary Five: Dobra.
Luther: Co takiego?
Five kopnął Luthera w krocze.
Luther: Shit!
Five: No więc. Na czym to skończyliśmy.
Five i jego stara wersja zaczęli walczyć. Po kilku minutach Luther się odezwał.