Nagle zaczęły się trzęsienia ziemi. Wszyscy wyszli z swoich pokoi.
Diego: Co to się wyprawia?
Klaus: Co to za wybuchy?
Pogo: To Vanya. Musicie się schować poza Akademią.
Luther: Nie zapomnij mamy!
Y/n: A jeżeli po prostu potrzebuje rozmowy?
Luther: To nie czas na przemyślenia!
Y/n: No dobra.
Zaczęłam biec w stronę wyjścia. I przypomniałam sobie o mamie. Po kilku minutach zaczęły się wybuchy.
Y/n: Mamo! Gdzie jesteś!
Diego: Wyjdź z Akademii my zajmiemy się mamą!
Y/n: Ok! Tylko uważajcie!
Klaus: Jasne!
Jak wychodziłam zobaczyłam Vanaye ona chyba mnie też zaczęłam uciekać i weszłam w jakiś zakątek w którym było okno a byłam na 2 piętrze. Jak mnie dogoniła już bałam się że będzie po mnie a ona tylko mnie przytuliła i przepuściła. Byłam zdziwiona ale szybko chciałam stąd wyjść. Nie mogłam się przeteleportować a nade mną był sufit który powoli się rozpadał. Nagle byłam w ciemności
...
Widziałam światło ale nie poszłam w jego stronę. Pojawiłam się koło Klausa, Bena i Diega.
Y/n: Diego gdzie mama?
Diego nic nie odpowiedział.
Klaus: Diego widzisz Y/n?
Diego: Nie.
On przeszedł przeze mnie.
Y/n i Ben: Cholera!
Y/n: Może da się coś jeszcze zrobić? Zaprowadzę was tam gdzie prawdopodobnie umarłam.
Zaprowadziłam ich tam a Klaus odkopał moje ciało z gruzów. Nie wiem jak ale w nie weszłam i znów byłam w świecie żywych.
Y/n: Ja pierdole co za przeżycie! Czy ja żyję?
Klaus: Sprawdźmy.
Poszliśmy do reszty. Akademia już nie istniała były tylko gruzy. Allison do mnie podbiegła i mnie przytuliła. Zaczęła pisać coś w notesie:
Ale się cieszę że żyjesz.
Y/n: Też się cieszę że żyje.
Diego: Mamo! Mamo! Klaus pomóż mi ją znaleść.
Klaus: Przestań.
Diego: Puszczaj! O co ci chodzi.
Klaus: Przestań. Jej już niema. Ona nie...
Diego: To co? Chcesz uciekać zostawić to wszystko?
Klaus: Nie.
Diego: A Pogo?