Białe skrzypce cz.1

35 2 1
                                    

Nagle zaczęły się trzęsienia ziemi. Wszyscy wyszli z swoich pokoi.


Diego: Co to się wyprawia?

Klaus: Co to za wybuchy?

Pogo: To Vanya. Musicie się schować poza Akademią.

Luther: Nie zapomnij mamy!

Y/n: A jeżeli po prostu potrzebuje rozmowy?

Luther: To nie czas na przemyślenia!

Y/n: No dobra.


Zaczęłam biec w stronę wyjścia. I przypomniałam sobie o mamie. Po kilku minutach zaczęły się wybuchy. 


Y/n: Mamo! Gdzie jesteś!

Diego: Wyjdź z Akademii my zajmiemy się mamą!

Y/n: Ok! Tylko uważajcie!

Klaus: Jasne!


Jak wychodziłam zobaczyłam Vanaye ona chyba mnie też zaczęłam uciekać i weszłam w jakiś zakątek w którym było okno a byłam na 2 piętrze. Jak mnie dogoniła już bałam się że będzie po mnie a ona tylko mnie przytuliła i przepuściła. Byłam zdziwiona ale szybko chciałam stąd wyjść. Nie mogłam się przeteleportować a nade mną był sufit który powoli się rozpadał. Nagle byłam w ciemności

...

Widziałam światło ale nie poszłam w jego stronę. Pojawiłam się koło Klausa, Bena i Diega.


Y/n: Diego gdzie mama?


Diego nic nie odpowiedział.


Klaus: Diego widzisz Y/n?

Diego: Nie.


On przeszedł przeze mnie. 


Y/n i Ben: Cholera!

Y/n: Może da się coś jeszcze zrobić? Zaprowadzę was tam gdzie prawdopodobnie umarłam.


Zaprowadziłam ich tam a Klaus odkopał moje ciało z gruzów. Nie wiem jak ale w nie weszłam i  znów byłam w świecie żywych.


Y/n: Ja pierdole co za przeżycie! Czy ja żyję?

Klaus: Sprawdźmy.


Poszliśmy do reszty. Akademia już nie istniała były tylko gruzy. Allison do mnie podbiegła i mnie przytuliła. Zaczęła pisać coś w notesie:

Ale się cieszę że żyjesz. 

Y/n: Też się cieszę że żyje.

Diego: Mamo! Mamo! Klaus pomóż mi ją znaleść.

Klaus: Przestań.

Diego: Puszczaj! O co ci chodzi.

Klaus: Przestań. Jej już niema. Ona nie...

Diego: To co? Chcesz uciekać zostawić to wszystko?

Klaus: Nie.

Diego: A Pogo? 

Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz