Luther: I co teraz?
Five: Nic. Pogódź się z bogiem.
Luther: A co z Allison i Vanyą?
Five: Walić je powinny tu być.
Y/n: A Diego? On jest odpowiedzialny.
Five: Walić Diego i całą resztę. A tak miałem dobrze we własnej apokalipsie.
Wnerwiłam się więc weszłam do środka. Bo to było wredne jak powiedział " A tak miałem dobrze we własnej apokalipsie." Poszłam do pokoju do którego po chwili wszedł Five.
Y/n: Idź sobie.
Five: O co ci chodzi?
Y/n: "A miałem tak dobrze we własnej apokalipsie". To nie trzeba było z niej uciekać!
Five: Przepraszam że chcę was uratować!
Y/n: Mnie nie obchodzi czy przeżyjemy czy nie przeżyjemy! Pierdolić was wszystkich! Zawsze macie mnie w dupie! To jest wkurwiające!
Nastała minuta ciszy.
Five: Przepraszam. Ok?
Y/n: Przepraszam że się tak wydarłam to nie jest na miejscu.
Five: Nie masz za co przepraszać.
Y/n: Dzięki.
Five: Za co?
Y/n: Za to że używasz mózgu w porównaniu do niektórych.
Five się lekko zaśmiał.
Five: Mam plan jak zdobyć teczkę.
Y/n: Wcześniejszy się nie udał.
Five: Ale teraz znajdziemy mnie.
Y/n: No tak przecież masz tu misję.
Five: No właśnie.
Y/n: Jak przeżyjemy wyjdę za ciebie.
Five: To muszę się starać.
Y/n: To był sarkazm.
Five: O szkoda.
Y/n: Ale może.
Five: Jej! Dobra teraz muszę...
Y/n: Nawodnić się i ochronić przed swędzeniem.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do kuchni. Five z lodówki wyjął durzą butelkę wody. I zaczął ją pić.
Luther: Five. Nic ci nie jest?
Y/n: Nie. Tylko musimy coś zrobić a żeby to wykonać Five musi się nawodnić.
Five wziął talk i zaczął sypać pod pachami i po między nogi(nie wiedziałam jak inaczej napisać ok?)
Luther: Talkiem?
Five: To likwiduję swędzenie.
Luther: Jakie swędzenie? Co tu się wyprawia?... Masz jakiś plan?
Y/n: No jak chcesz wrócić do 2019 to nie pierdol.
Five: To jest ostateczność. Ale skoro nasze przygłupie rodzeństwo nie potrafi stawić się na czas. Nie mam wyboru.
Luther: Jakiego wyboru?
Five: Muszę odnaleźć siebie. Przybyłem do Dallas 15min temu.
Luther: Czy mam się niepokoić?
Five: Pamiętasz że komisja wysłała mnie do 1963 żebym dopilnował zabójstwa prezydenta?
Luther: Zaraz. Czyli ty tam gdzieś jesteś?
Five: No właśnie.
Luther: I co chodzisz sobie po Dallas?
Y/n: Z teczką. Dzięki której wrócimy do domu.
Luther: Boże Five jesteś genialny.
Five: Jednakowoż plan ma dwie wady. Po pierwsze jestem wyszkolonym zabójcą. Prawdopodobnie najniebezpieczniejszym w tej czasoprzestrzeni. Jak znam samego siebie nie zareaguje zbyt dobrze wpadając na samego siebie.
Y/n: Wada druga i to jest na prawdę wielka franca. Nie wolno być blisko siebie samego w jednej czasoprzestrzeni.
Five: Efekty uboczne mogą być tragiczne.
Luther: Efekty uboczne? Jakie?
Five: Według regulaminu komisji rozdział 27 paragraf 3b siedem stadiów psychozy paradoksalnej to...
Y/n: Pierwsze wyparcie...
Five: Drugie swędzenie...
Y/n: Trzecie niewiarygodne pragnienie i oddawanie moczu...
Five: Czwarte silne gazy...
Y/n: Piąte ostra paranoja...
Five: Szóste niekontrolowanie pocenie się...
Y/n: I siódme...
Five i Y/n: Morderczy szał.
Luther: Morderczy szał? Jezu. No nie wiem. Może to jednak zły pomysł?
Five: A mamy inne wyjście?
Luther: No nie wiem. Zawsze reagujesz dość nerwowo.
Five: Musisz mi tym razem pomóc. Potrzebny mi obserwator.
Luther: Obserwator?
Y/n: A ja?
Five: Ty jesteś taka dobra że dała byś mi zabić mnie. Wiesz o co chodzi.
Y/n: Tak.
Luther: Ale że co twój skrzydłowy?
Five: Jak dostanę ataku psychozy paradoksalnej musisz mi pomóc skupić się na zadaniu. Niezależnie od tego co będzie co będę mówił. Musimy odzyskać teczkę. Ok?
Luther: Ok.
Ja i Five poszliśmy w stronę schodów.
Five: Luther no chodź.
Luther: A no tak.
Wyszliśmy i poszliśmy szukać Five.
Pozdrawiam Kluseczki <3
Czy dziś ma być więcej rozdziałów?