Siedem etapów cz.1

24 1 0
                                    

Luther: I co teraz?

Five: Nic. Pogódź się z bogiem. 

Luther: A co z Allison i Vanyą?

Five: Walić je powinny tu być.

Y/n: A Diego? On jest odpowiedzialny.

Five: Walić Diego i całą resztę. A tak miałem dobrze we własnej apokalipsie.

Wnerwiłam się więc weszłam do środka. Bo to było wredne jak powiedział " A tak miałem dobrze we własnej apokalipsie." Poszłam do pokoju do którego po chwili wszedł Five.

Y/n: Idź sobie.

Five: O co ci chodzi?

Y/n: "A miałem tak dobrze we własnej apokalipsie". To nie trzeba było z niej uciekać!

Five: Przepraszam że chcę was uratować!

Y/n: Mnie nie obchodzi czy przeżyjemy czy nie przeżyjemy! Pierdolić was wszystkich! Zawsze macie mnie w dupie! To jest wkurwiające!

Nastała minuta ciszy.

Five: Przepraszam. Ok?

Y/n: Przepraszam że się tak wydarłam to nie jest na miejscu.

Five: Nie masz za co przepraszać.

Y/n: Dzięki.

Five: Za co?

Y/n: Za to że używasz mózgu w porównaniu do niektórych.

Five się lekko zaśmiał.

Five: Mam plan jak zdobyć teczkę.

Y/n: Wcześniejszy się nie udał.

Five: Ale teraz znajdziemy mnie.

Y/n: No tak przecież masz tu misję. 

Five: No właśnie.

Y/n: Jak przeżyjemy wyjdę za ciebie.

Five: To muszę się starać.

Y/n: To był sarkazm.

Five: O szkoda.

Y/n: Ale może.

Five: Jej! Dobra teraz muszę...

Y/n: Nawodnić się i ochronić przed swędzeniem.

Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do kuchni. Five z lodówki wyjął durzą butelkę wody. I zaczął ją pić.

Luther: Five. Nic ci nie jest?

Y/n: Nie. Tylko musimy coś zrobić a żeby to wykonać Five musi się nawodnić. 

Five wziął talk i zaczął sypać pod pachami i po między nogi(nie wiedziałam jak inaczej napisać ok?)

Luther: Talkiem? 

Five: To likwiduję swędzenie. 

Luther: Jakie swędzenie? Co tu się wyprawia?... Masz jakiś plan?

Y/n: No jak chcesz wrócić do 2019 to nie pierdol.

Five: To jest ostateczność. Ale skoro nasze przygłupie rodzeństwo nie potrafi stawić się na czas. Nie mam wyboru.

Luther: Jakiego wyboru?

Five: Muszę odnaleźć siebie. Przybyłem do Dallas 15min temu.

Luther: Czy mam się niepokoić?

Five: Pamiętasz że komisja wysłała mnie do 1963 żebym dopilnował zabójstwa prezydenta? 

Luther: Zaraz. Czyli ty tam gdzieś jesteś?

Five: No właśnie.

Luther: I co chodzisz sobie po Dallas?

Y/n: Z teczką. Dzięki której wrócimy do domu.

Luther: Boże Five jesteś genialny.

Five: Jednakowoż plan ma dwie wady. Po pierwsze jestem wyszkolonym zabójcą. Prawdopodobnie najniebezpieczniejszym w tej czasoprzestrzeni. Jak znam samego siebie nie zareaguje zbyt dobrze wpadając na samego siebie.

Y/n: Wada druga i to jest na prawdę wielka franca. Nie wolno być blisko siebie samego w jednej czasoprzestrzeni.

Five: Efekty uboczne mogą być tragiczne. 

Luther: Efekty uboczne? Jakie?

Five: Według regulaminu komisji rozdział 27 paragraf 3b siedem stadiów psychozy paradoksalnej to...

Y/n: Pierwsze wyparcie...

Five: Drugie swędzenie...

Y/n: Trzecie niewiarygodne pragnienie i oddawanie moczu...

Five: Czwarte silne gazy...

Y/n: Piąte ostra paranoja...

Five: Szóste niekontrolowanie pocenie się...

Y/n: I siódme...

Five i Y/n: Morderczy szał.

Luther: Morderczy szał? Jezu. No nie wiem. Może to jednak zły pomysł?

Five: A mamy inne wyjście?

Luther: No nie wiem. Zawsze reagujesz dość nerwowo. 

Five: Musisz mi tym razem pomóc. Potrzebny mi obserwator.

Luther: Obserwator?

Y/n: A ja?

Five: Ty jesteś taka dobra że dała byś mi zabić mnie. Wiesz o co chodzi.

Y/n: Tak. 

Luther: Ale że co twój skrzydłowy?

Five: Jak dostanę ataku psychozy paradoksalnej musisz mi pomóc skupić się na zadaniu. Niezależnie od tego co będzie co będę mówił. Musimy odzyskać teczkę. Ok?

Luther: Ok.

Ja i Five poszliśmy w stronę schodów.

Five: Luther no chodź.

Luther: A no tak.

Wyszliśmy i poszliśmy szukać Five.

Pozdrawiam Kluseczki <3


Czy dziś ma być więcej rozdziałów?
















Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz