Tam, gdzie zaczęliśmy cz.1

31 1 0
                                    

Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi. Elliot poszedł otworzyć. 

Y/n: Kto to?

Elliot: Jakiś młody chłopak sprzedawał encyklopedia.

Y/n: A ok.


Po kilku sekundach w pokoju pojawił się... Five?! Elliot szybko wyjął nóż i zaczął nim grozić Five. Oczywiście mój braciszek był opanowany.


Elliot: Jak to zrobiłeś?

Five: Nie mam czasu na tłumaczenia.

Elliot: Jesteś z pentagonu?

Five: Zdecydowanie nie.

Elliot: SIA, FBA? KGB?

Five: Świeża kawa?


Five przeteleportował się koło stołu na którym była kawa którą robił Elliot. Oczywiście Five spokojnie nalał sobie kawę i siadł w salonie. Tam gdzie ja byłam.


Five: Y/n?

Y/n: Kurwa tak! A co Bóg święty?

Five: Kolumbijska?

Elliot: Moja własna mieszanka.

Y/n: I jak zawsze ma mnie w dupie.


Z łazienki wyszedł Louis.


Louis: Kto to kochanie?

Y/n: Five.

Five: Kochanie?

Y/n: Tak to mój chłopak Louis. Jesteśmy razem miesiąc.

Five: Aż tak łatwo mnie zastąpić?

Louis: Z tego co mówiła moja kochana Y/n ty spotykałeś się z jakąś Delores.

Five: Twoja "dziewczyna" dalej woli być ze mną!

Louis: Nie bo woli mnie.


Do sklepu weszła jakaś dziewczyna. Louis i Five szybko zeszli na dół sklepu i zaczęli jej w czymś tam pomagać. Po chwili też zeszłam a ta dziewczyna zaczęła gadać coś takiego:

???: Chłopcy weźmiecie mnie na rączki bo jestem taka niziutka. 

Y/n: Jak chcesz mogę ci przynieść krzesło.

???: Five prośie weś mnie na rączki.


Posłałam takie spojrzenie Five że jeżeli ją weźmie na te pierdolone rączki to go zabiję. Five się uśmiechnął i wziął to dziewczynę na ręce. No myślałam że go zabiję. Czy ja jestem zazdrosna? Nie mogę być zazdrosna mam przecież chłopaka.


???: Five ale ty jesteś silny.

Five: Dzięki...

???: Mam na imię Betty.

Five: Dzięki Betty.

Betty: Five chcesz być moim chłopakiem?

Five: Yyyy... no dob...

Louis: Mam tego dość!

Y/n: Co się stało?

Rodzina HargreveesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz