Y/n: Za nim pojedziemy na to spotkanie biznesowe mogę gdzieś pójść?
Reginald: Oczywiście. Tylko się przebierz i bądź na czas.
Y/n: Jasne.
Przeteleportowałam się do Elliota. On powiedział że Five jest w domu dla samotnych mężczyzn więc tam poszłam. Przed wejściem spotkałam Five.
Y/n: Cześć Five.
Five: Co tu robisz?
Y/n: A co na spacer nie mogę pójść?
Po chwili przyszła Vanya.
Y/n: Hej Vanya.
Vanya: Mam siostrę?
Y/n: Tak. I to dwie.
Vanya: Przepraszam że cię nie pamiętam no ale straciłam pamięć.
Y/n: Aha...byłaś u Luthera?
Vanya: Tak.
Y/n: Nie przejmuj się to zwykły dupek. On tak zawsze.
Five: No ok. Dobrze poszło. Jedziemy?
Vanya: Wracam na farme.
Five: Niemożliwe Vanya. Musimy trzymać się razem.
Vanya: Żebym znowu nie rozwaliła świata?
Five: Idiota.
Y/n: To ja pójdę do Luthera.
Przeteleportowałam się do Luthera.
Y/n: Luther! Ty idioto.
Luther: Y/n?
Y/n: Nie duch święty. Czemu jej to powiedziałeś?
Luther: Nie miałem wyboru.
Y/n: Zawsze jest wybór.
Luther: Nie. Nie zawsze.
Y/n: Teraz był. Mogłeś jej tego nie mówić. Akurat kiedy chcę sobie ułożyć życie i mam plan na życie z bardzo ważną dla mnie osobą muszę zginąć. I to przez ciebie. Bo jej to powiedziałeś idioto.
Luther: Kim jest ta ważna osoba?
Y/n: Five.
Luther: Haha bardzo śmieszne jeszcze kilka dni temu siedział sobie przy scenie z uśmiechem na twarzy jak jakaś dziewczyna kręciła dupą.
Y/n: Aha... to właśnie w tym momencie nie mam osoby ważnej w moim życiu. Dzięki że mi to powiedziałeś Luther.
Wyszłam z tego budynku i stał tam Five.
Five: I co kochanie? Vanya niestety pojechała ale jakoś to załatwimy.
Y/n: Nie mów do mnie kochanie.
Five: Czemu?
Y/n: Myślałeś że się nie dowiem? Luther mi powiedział jak to byłeś szczęśliwy patrząc się na gołe baby w barze!