6

3.5K 191 8
                                    

Weszłam do swojego mieszkania, nadal nie mogąc ochłonąć po jego pocałunku. Mimo, że był to tylko pocałunek w policzek. Nadal czuję dotyk jego delikatnych ust w miejscu, w którym złożył pocałunek. Usłyszałam, że drzwi mojego mieszkania się otwierają. Wiedziałam, że to Elliot i Emma. Teraz nie dadzą mi spokoju.

- Rose mówiła, że wyszłaś dzisiaj z pracy z jakimś mężczyzną. Gadaj z kim i gdzie byłaś - naskoczyła na mnie, gdy tylko przekroczyła próg mojego mieszkania.

- Na kolacji - odpowiedziałam.

- Na kolacji powiadasz, a można wiedzieć z kim? - spytał tym razem Elliot.

Mogłam się tego spodziewać. Czeka mnie przesłuchanie. Nie odpuszczą mi, a szczególnie Em.

- Nie, nie można - ominęłam ich i poszłam do kuchni.

- Ej Li przyjacielowi nie powiesz - zrobił te swoje maślane oczka.

- Nie odpuścicie mi? - spytałam zrezygnowana.

- Nie - krzykli jednocześnie.

- No dalej wyduś to z siebie - ponaglała mnie Em.

- Z Zaynem Malikiem - powiedziałam w końcu i gdy tylko wypowiedziałam jego imię i nazwisko na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Z tym Zaynem Malikiem? - dopytywał Elliot, a ja tylko pokiwałam głową.

- I nic mi wcześniej nie powiedziałaś jak mogłaś - Em udała obrażoną.

- Bo sama nie miałam pojęcia, że pojdę z nim na kolację - powiedziłam zirytowana już tym przesłuchaniem.

- Jak to? - spojrzała na mnie.

- Przyszedł do mojego gabinetu i po prostu zaprosił mnie na kolację w ramach podziękowań za opiekę nad jego siostrą, a ja się zgodziłam - wyjaśniłam.

- Coś mi się nie wydaje, że to tylko w ramach podziękowań - Elliot szczerzył się jak głupi.

- O co Ci chodzi? - spytałam.

- Spodobałaś mu się Lily - odpowiedział.

- Nie gadaj głupot - zaśmiałam się.

- Co wcale nie są głupoty.

- Zgodzę się z Elliotem - odezwała się.

- Dobra dość, oboje dajcie mi spokój - obróciłam się do nich tyłem i zajęłam się przygotowywaniem kawy.

- My dopiero zaczynamy mała - zaśmiali się.

Teraz zacznie się prawdziwe przesłuchanie.

****

Chodziłam po mieszkaniu przerzucając wszystkie rzeczy. Za 15 minut spóźnie się do pracy, ale cholera nigdzie nie mogę znaleźć tego głupiego portfela. Wczoraj napewno go miałam. Przecież nie rozpłynął się w powietrzu. Bez niego nie będę mogła jechać do pracy swoim samochodem, bo mam w nim prawo jazdy i wszystkie inne dokumenty. Z Em też nie mogę jechać, bo ta musiała być dzisiaj wcześniej w pracy i już dawno pojechała. Po raz kolejny wróciłam do sypialni i zaczełam zaglądać do każdej szuflady i szafki, ale nic. Po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.

- Kogo licho niesie - mruknęłam do siebie i poszłam otworzyć.

Nie spodziewałam się, że to właśnie jego zobaczę przed drzwiami swojego mieszkania. Mimo, że nie znalazłm tego cholernego portfela mój humor trochę się poprawił.

- Cześć Lily - przwitał mnie uśmiechem, na którego widok miękną mi kolana.

- Cześć Zayn - ruchem ręki zaprosiłam go do środka. - Co ty tu robisz? - spytałm, gdy był już w środku.

- Mam coś Twojego - w ręce trzymał mój portfel.

- Skąd go masz? -spytałam zdziwiona.

- Dzisiaj rano znalazłem go pod siedzeniem w samochodzie. Musiał Ci wypaść jak szukałaś telefonu - podał mi moją własnąć.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się. - Szukałam go cały ranek i teraz mam 10 minut na dotarcie do pracy - mruknęłam.

- Podwiozę Cię - zaproponował.

- Nie trzeba, teraz gdy mam już swoją zgubę mogę jechać swoim samochodem - oznajmiłam.

- Mój samochód jest zaparkowany przed budynkiem, będzie znacznie szybciej - miał rację. Zanim ja wyprowadzę swój to już napewno się spóźnię.

- Ale ja napawdę nie chcę robić Ci kłopotu.

- To żaden kłopot i tak jadę w tamtą stronę i mogę Ci obiecać, że napewno zdążysz do pracy - uśmiechnął się.

-No dobrze - poddałam się w końcu. Po pracy najwyżej zabiorę się z Emmą do domu.

****

I tak jak powiedział Zayn po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.

- Dziękuję Zayn - uśmiechnęłam się do niego.

- Nie ma za co. Polecam się na przyszłość - puścił do mnie oczko.

Po raz kolejny w przeciągu dwóch dni. Tym razem napewno mi się nie przewidziało.

- Może w ramach podziękowań dasz się zaprosić na kawę? - spojrzałam na niego.

- Z Tobą zawsze - uśmiechnął się, a mi na jego słowa szybciej zaczęło bić serce.

- Dwunasta? - spytałam.

Zaczął się nad czymś zastanawiać. - Okey - odpowiedział po chwili.

- W takim razie do zobaczenia Zayn - wysiadłam z samochodu.

- Do zobaczenia - usłyszałam zanim zamkłam drzwi.

****

Punktualnie o 12 usłyszałam pukanie do drzwi. Dobrze wiedziałam kto to.

- Proszę - powiedziałam, drzwi się otworzyły i do środka wszedł nie kto inny jak Zayn.

- Gotowa? - spytał, a z twarzy nie zchodził mu wesoły uśmiech.

- Tak - uśmiechnęłmi odwiesiłam swój kitel na wieszak. W tym momencie drzwi mojego gabinetu się otworzyły i do środka weszła Em.

- Lily jutro są Twoje urodziny i przyszłam spytać co...- zamilkła, gdy zauważyła, że nie jestem sama.

- Miło widzieć Panią ponwnie Panno Baker - Zayn wyciągnął w jej stronę rękę.

- Mi Pana również - powiedziała lekko zakłopotana i uścisnęła jego dłoń, a potem odwróciła głowę w moją stronę i posłała mi spojrzenie typu " Co on tutaj robi"

Później Ci powiem - powiedziałam bezgłośnie tak, aby brunet nic nie widział. Em tylko przewróciła oczami.

- Nie będę wam przeszkadzać. Przyjdę później - powiedziła i opuścił pomieszczenie.

- Idziemy? - spytał Zayn.

- Idziemy - pokiwałam radośnie głową.

****

- Czyli jutro masz urodziny? - dopytywał Zayn, gdy już siedzieliśmy w kawiarni niedaleko szpitala i popijaliśmy kawę.

- Tak- powiedziałam mało entuzjastycznie.

Moje urodziny nie należą do tych ciekawych. Od kilku lat spędzam je tak samo. Przed telewizorem oglądając z Emmą i Elliotem jakieś durne horrory lib z książką w ręce.

- Chyba nie cieszy Cię ten fakt ? - spojrzał na mnie badawczo.

- Moje urodziny nie należą do tych najciekawszych - odpowiedziałam.

- To zawsze można zmienić - upija łyk kawy nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Nigdy nie miałam na to czasu. Najpierw studia, a teraz praca nie zostaje mi zbyt dużo wolnego czasu - wzdycham.

Zayn nic nie odpowiada. Wygląda jakby się nad czymś mocno zastanawiał, ale nadal nie spuszczał ze mnie wzroku. Był tak intensywny, że mógłby wypalić we mnie dziurę.

Shadows Of The Past // Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz