Zayn Pov
Przez pierwszych kilka sekund leżałem w bezruchu. Chciałem odetchnąć, ale coś blokowało mi bezpośredni dostęp powietrza do płuc. Czułem, że się dusze, haustami łapałem powietrze.
- Zayn! O Boże Zayn! - usłyszałem głos. Był strasznie roztrzęsiony. Znałem ten głos. Należał do Lily, do mojej Lily. Tak bardzo pragnąłem ją zobaczyć. Otworzyłem oczy, ale to był błąd, od razu je zamknąłem, bo poraził mnie snop jasnego światła. Chciałem się ruszyć, ale wszystko mnie tak cholernie bolało.
- Zayn - znów usłyszałem głos. Tym razem męski. - Jeśli mnie słyszysz pokiwaj delikatnie głową - zebrałem w sobie wszystkie siły i wykonałem polecenie, ale od razu na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. - Dobrze, jesteś podłączony do respiratora i kłócisz się z maszyną. Policze do trzech, a ty mocno odkaszlniesz, a ja wyjmę rurkę - na potwierdzenie, że rozumiem znów pokiwałem głową.
- Raz, dwa, trzy - odkaszlnąłem i już po chwili mogłem normalnie oddychać.
Znów próbowałem otworzyć oczy. Tym razem okazało się to łatwiejsze. Zobaczyłem przed sobą mężczyznę, w którym dopiero po chwili rozpoznałem doktora Johnsona, który był dobrym znajomym moich rodziców. Po mojej lewej stronie siedziała Lily. Wyglądała na wyczerpaną. Oczy miała czerwone od płaczu. Trzymała moją lewą rękę, a ja zebrałem w sobie siły i delikatnie ją ścisnąłem. Na co Lily podniosła ją do góry i delikatnie ucałowała. Chcę coś powiedzieć, ale nie mogę wydobyć ani jednego słowa.
- Możesz mieć trudności z mówieniem. Pielęgniarka przyniesie Ci wody - mówi doktor. Po chwili pielęgniarka podaje mi szklankę wody, którą od razu wypijam.
-Co...gdzie..jak - to pierwsze słowa, które wychodzą mi z gardła.
- Zayn, miałeś poważny wypadek. To cud, że żyjesz - o jakim wypadku on mówi? - Jak się w ogóle czujesz Zayn?
- Moja głowa. Boli - mówię chrapliwie. - Ręka? - kieruję zagubione spojrzenie w stronę prawej ręki, bo w ogóle nie czuję dłoni.
- Miałeś poważny wstrząs mózgu, dlatego może boleć Cię głowa - wyjaśnia. - A w ręce odzyskasz sprawność, ale najpierw czeka Cię długa rehabilitacja. Możesz mi powiedzieć ostatnią rzecz jaką pamiętasz?
Zamykam oczy i wtedy wszystko przelatuje mi przez głowę. Jedne rzeczy są rozmyte, a inne cholernie wyraźne. Pierwsze co pamiętam to kłótnia z Lily, po której wyszedłem z mieszkania zostawiając ją samą. Pamiętam, że poszedłem do baru, a wtedy film mi się urywa. Pewnie upiłem się w trzy dupy. Później moje wspomnienia przelatują do parannka, gdzie znów kłóce się z Lily. Boże tak bardzo ją skrzywdziłem. Nie wybacze sobie tego. Muszę ją za to wszystko przeprosić. Tak cholernie ją skrzywdziłem. Nagle wspomnienia przelatują do tego jak wracam z pracy.
- Pamiętam...pamiętam światła na skrzyżowaniu - odpowiadam na pytanie doktora Johnsona. - Wszystko jest zamazane i widzę jak przez mgłę - mój głos chrypi. Wypowiedzenie kolejnych słów kosztuje mnie nie lada wysiłek. - Pamiętam też ciężarówkę, a potem już tylko ciemność - ale pamiętam, że zanim nastąpiła ciemność czułem się dziwnie spokojny, czułem, że muszę coś powiedzieć Lily.
- Pamiętasz rzeczy z przed wypadku, a po takim urazie głowy, to naprawdę cud - mówi. - Przez najbliższe kilka dni zostaniesz na obserwacji - informuje. - A teraz zostawię was samych - uśmiecha się delikatnie.
- Doktorze? - woła z nim Lily.
- Tak Lily? - spojrzał na nią.
- Dziękuję za wszystko, tak bardzo panu dziękuję.
- Nie ma za ci Lily. To moja praca - uśmiechnął się do niej przyjaźnie i zniknął za drzwiami sali. Zostaliśmy w sali sami. Spoglądam w jej zaszklone oczy.
- Jak długo byłem nieprzytomny? - pytam.
- Kilka dni - wyszeptała.
- Możesz mi powiedzieć jak doszło do wypadku?
- To nie był zwykły wypadek Zayn - zaczyna, a po jej policzku spływa pojedyncza łza. Podnoszę rękę i delikatnie ją ścieram. - Hamulce w Twoim samochodzie zostały przecięte - z gardła Lily wydobywa się cichy szloch.
To oznacza, że ktoś próbował mnie zabić. Jak to w ogóle możliwe. Przez całe życie robiłem wszystko, tak aby każdy był szczęśliwi, nikomu nie robiłem krzywdy.
- Jak? Kto? - próbuje to wszystko pojąć, ale jest mi trudno.
Lily opowiada mi wszystko co działo się przez te kilka dni, kiedy byłem nieprzytomny. Mówi, że to wszystko sprawka Brendona, który posłużył się swoim przyjacielem. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem w szoku. Lily po opowiedzeniu mi wszystkiego zaczyna płakać. Przysuwa się do mnie bliżej i chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Już dobrze Lily, juz wszystko jest dobrze - głaszcze ją delikatnie po plecach, a ona próbuje się uspokoić. Po chwili podniosła głowę i ręką pogardziła mój policzek. Jej dotyk, tak cholernie mi go brakowało.
- Tak bardzo się bałam - wyszeptała. - Bałam się, że już Cię wiecej nie zobaczę. Bałam się, że już nie zobaczę Twojego uśmiechu, na którego widok miękłną mi kolana, Twoich cudownych czekoladowych oczu, które zawładnęły mną już pierwszego dnia. Bałam się, że już nigdy nie będę mogła poczuć ciepła Twojego ciała, że nie będę mogła się do Ciebie przytulić, a najbardziej bałam się, że... - urwała i spojrzała mi prosto w oczy, których widać było mnóstwo emocji. -...że nie będę Ci mogła powiedzieć jak bardzo Cię kocham. Tak cholernie mocno Cię kocham Zayn - czuję jak moje serce w tym momencie rozlatuje się na milion małych kawałków.
Dwa krótkie słowa, tyle robią z człowiekiem. Wziąłem do ręki jej delikatną dłoń i położyłem na swoim sercu. Chcę by poczuła, co ze mną zrobiła wypowiadając te dwa krótkie słowa. Lily jest kobietą, która zawładnęła moim sercem. Też ja kocham i to właśnie to czułem zanim doszło do wypadku. Czułem uczucie miłości do kobiety bez, której nie wyobrażam sobie życia.
- Ja też Cię kocham Lily. Kocham Cię całym swoim sercem - po jej policzkach spływają łzy, ale jej oczy są radosne szczęśliwe. Przybliża swoją twarz do mojej i składa na moich ustach delikatny pocałunek. Tak bardzo za tym tęskniłem.
Prze całe życie myślałem, że już do nikogo nie wypowiem słów "Kocham Cię", bo przywoływały zbyt bolesne wspomnienia, jednak Lily złamała tą barierę. Nawet do rodziców adopcyjnych nie wypowiedziałem tych słów, mimo że ich kocham, ale oni nie mieli mi tego za złe. Ostatni raz wypowiedziałem te słowa osiemnaście lat temu do swojej biologicznej mamy, za nim mój ojciec... Stop! Nie chcę teraz o tym myśleć. Wystarczy mi, że śnią mi się koszmary.
Lily Pov
To jest najszcześliwszy dzień w moim życiu. Oprócz tego, że Zayn się wybudził, powiedział mi, że mnie kocha. Nie potrafię opisać tego, co teraz czuję. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Na mojej twarzy znów gości uśmiech. Pochylam się i znów składam pocałunek na ustach Zayna.
- Mam do Ciebie prośbę - mówi, gdy odrywam się od niego.
- Jaką? - pytam.
- Jak wypiszą mnie ze szpitala chciałbym, żebyś się do mnie wprowadziła - spogląda mi prosto w oczy, czekając na moją reakcję.
- Oczywiście, że się do Ciebie wprowadzę - uśmiecham się do niego, a on odwzajemnia mój gest. Widzę, że również jest szczęśliwy, tak samo jak ja. Mimo, ze znamy się z Zaynem trzy miesiące, czuje że podjęłam dobrą decyzję w kwestii przeprowadzki.
- Kocham Cię Lily - jego głos dogłębnie przepełniony jest szczerością.
- Ja Ciebie też Zayn - przytulam się do niego, tak aby nie robić mu krzywdy.
***
Rozdział byłby wcześniej, ale gdy miałam już napisany prawie cały rozdział nagle mi się usunął i musiałam go pisać od nowa.
Nie wiecie jak byłam wkurzona.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba.
Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie.
Do następnego kochani xx
CZYTASZ
Shadows Of The Past // Z.M.
FanficOna - piękna 24 latka pracująca jako rehabilitantka w szpitalu w Londynie. Mimo wielu problemów w przeszłości udało jej się stanąć na nogi. On - przystojny 26 letni milioner. Ma własną dobrze prosperującą firmę. Skrywa wiele tajemnic i problemów. D...