37

1.5K 142 28
                                        

Czuję jak całe powietrze uchodzi mi z płuc.

- Że co kurwa? - Zayn jest naprawdę wkurzony, a na jego twarzy dostrzegam zaskoczenie.

- To Twoje dziecko - powtarza te same słowa, co przed chwilą.

- Przyszłaś tutaj i myślisz, że ktoś Ci w to wszystko uwierzy?

- Kiedy to prawda - jest pewna swoich słów.

Patrzę to na Zayna to na Karen i nie mam pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.

- Nigdy bym się z Tobą nie przespał. Nie po tym co zrobiłaś, a po drugie kocham Lily i nigdy bym jej nie zdradził!

- Ale przespałeś - upiera się przy swoim.

Widzę jak Zayn łapie się za głowę i marszczy brwi i wiem, że łapie go ból głowy, co nie wróży nic dobrego, ponieważ Zayn nie powinien się denerwować.

- Niby kiedy? Bo jakoś sobie nie przypominam - kpi.

- Jeszcze przed Twoim wypadkiem. Spotkaliśmy się w klubie, byłeś pijany... - nie słucham co mówi dalej.

Dobrze pamiętam tamtą noc. To była ostatnia noc przez wypadkiem. Pokłóciliśmy się wtedy i Zayn wyszedł z mieszkania, a później wrócił całkiem pijany.

Czuję na sobie jego wzrok, więc podnoszę głowę i nasze spojrzenia się krzyżują. W jego oczach widzę zdezorientowanie. Zdaje sobie sprawę, że brunet nic nie pamięta z tamtej nocy i to co mówi Karen może być prawdą.

- Nigdy bym się z Tobą nie przespał. Nawet po pijanemu. Nigdy rozumiesz?! - jego krzyk roznosi się po całym mieszkaniu, a po jego twarzy znów przebiega grymas bólu.

- Zayn - chcę do niego podejść, ale zatrzymuje mnie gestem ręki.

- Chcę testów na ojcostwo - mówi stanowczo. - Nie wrobisz mnie w żadne dziecko.

- To na pewno jest Twoje dziecko - mówi, ale jej poprzednia pewność siebie gdzieś zniknęła.

- Kurwa przestań! Po prostu przestań! - wrzeszczy i łapie się za głowę. Ten atak jest znacznie silniejszy. - Wynoś się stąd! - i to są jego ostatnie słowa.

Później wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Nogi pod Zaynem się uginają i upada na ziemię. Przez chwilę jego ciało się trzęsie. Po chwili dostrzegam, że z ucha wypływa mu krew.

Podbiegłem do niego i klękam na ziemi. Karen robi to samo.

- Wynoś się stąd! - krzyczę, ale ona się nie rusza, a ja nie mogę znieść dłużej jej obecności tutaj.

To wszystko przez nią gdyby się tutaj nie pojawiła wszystko byłoby dobrze.

- Nie słyszałaś? Wypierdalaj stąd! - przez chwilę patrzy na mnie zaskoczona moim wybuchem, ale w końcu się podnosi i wychodzi z mieszkania.

- Zayn obudź się. Zayn proszę - błagam.

Na podłodze jest coraz więcej krwi, gdy dotykam jego głowy krew znajduje się również na moich rękach.

- Pogotowie. Muszę zadzwonić na pogotowie - mówię do siebie.

Po mojej twarzy spływają łzy i dopiero teraz zdaje sobie z tego sprawę.

Za nim udaje mi się zadzwonić na pogotowie, komórka trzy razy wypada mi z ręki, ponieważ nie mogę opanować jej drżenia. Gdy w końcu udaje mi się zadzwonić, informuję kobietę po drugiej stronie słuchawki o tym co się stało. Kobieta informuje mnie, że karetka jest już w drodze i każe mi się uspokoić, ale ja nie potrafię być spokojna. Nie teraz, gdy nieprzytomny Zayn leży na podłodze, a jego głowa znajduje się na moich kolanach, a krew kapiąca mu z ucha zostawia ślady na moich nagich nogach.

- Słyszałem krzyki. Czy wszystko w porządku? - słyszę głos Roberta i po chwili widzę go przed sobą.

Nie dziwię się, że słyszał krzyki, ponieważ drzwi były otwarte i zapewne nie tylko on wszystko słyszał.

Gdy dostrzega nieprzytomnego Zayna i krew szybko do nas podbiega.

- Lily co tu się stało? - pyta przejęty.

- Była tu Karen...dziecko...Zayn był zły...upadł...krew - nie potrafiłam złożyć sensownego zdania.

- Uspokój się Lily - Robert obejmuje mnie ramieniem - Dzwoniłaś na pogotowie?

- Tak- kiwam głową.

Głaszcze Zayna po twarzy, a po moich policzkach spływa jeszcze więcej łez. Trwam w tym transie póki nie przyjeżdża karetka. Zabierają Zayna, ale ja nie mogę z nimi jechać.

Robert bez żadnej dyskusji powiedział, że mnie zawiezie, widząc w jakim stanie jestem. Szybko się założyłam na sobie jakieś cichy, ponieważ nadal miałam na sobie tylko koszulkę Zayna.

Gdy byłam gotowa ruszyliśmy prosto za karetką. W szpitalu byliśmy po 10 minutach. Zayn od razu został zabrany na blok operacyjny.

Lekarz ostrzegał, że Zayn nie może się denerwować, bo może dojść do pęknięcia krwiaka. Pojawienie się Karen doprowadziło do tego wszystkiego.

Nie wiem jak długo trwa operacja, ale dla mnie i tak mija w wieczność, gdy w końcu na korytarzu pojawia się doktor Johnson.

Robert przez ten cały czas był przy mnie i wspierał mnie, za co jestem mu ogromnie wdzieczna.

- Co z Zaynem? - pytam.

- Operacja przebiegła pomyślnie. Teraz trzeba tylko poczekaća aż Zayn wybudzi się z narkozy - oddycham z ulgą na słowa doktora.

- Dziękuję doktorze.

- To moja praca Lily.

- Mogę go zobaczyć?

- Oczywiście. Został przewieziony do sali 203 - informuje mnie mnie doktor, a ja od razu się tam udaje.

Znów widzę Zayna nieprzytomnego i podłączonego do tych wszystkich apartur. Już raz przez to przechodziłam, a dziś przechodzę po raz kolejny.

Dopiero co go odzyskałam, a dziś mogłam stracić go znowu. Nie potrafię już pochamować swoich emocji. Łapie go za rękę i opadam na podłogę. Nie chcę przechodzić przez to wszytko po raz kolejny.

Chciałabym żeby to wszystko było tylko złym snem, z którego za chwilę się obudze, ale niestety to wszystko to szara rzeczywistość. Dla pewności szczypie się w rękę, ale nic się nie dzieje. Nadal jestem w szpitalu, a Zayn nieprzytomny leży na łóżku.

Do tego ta wiadomość o dziecku. W ogóle nie wiem, co mam myśleć. Nie mam pojęcia komu mam wierzyć. Zdaję sobie sprawę, że Zayn nic nie pamięta z tamtej nocy i to co mówi Karen może być prawdą. Jeśli to okaże się prawdą nie wiem jak to zniose. Nie wiem czy będę potrafiła żyć ze świadomością, że Zayn mnie zdradził.

Wracam wspomnieniami do momentu, kiedy Zayn powiedział mi, że mnie kocha. Było to tu w szpitalu zaraz po tym jak się wybudził ze śpiączki. Nie były to zbyt romantyczne okoliczności, ale to się wtedy dla mnie nie liczyło, ponieważ słowa Zayna uczyniły mnie najszczęśliwszą osobą na świecie.

Wiem, że Zayn mnie kocha, ponieważ za każdym razem, gdy mi to mówi w jego oczach widzę mnóstwo emocji, a przede wszystkim dogłębną szczerość. Ja też go kocham, ale wiadomość o dziecku nie daje mi spokoju.

Po prostu nie wiem jak wiele jeszcze będę potrafiła unieść na swoich barkach.

***

Do następnego kochani xx

Shadows Of The Past // Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz