23

2.5K 172 12
                                    

Od kilku dni Zayn robił wszystko abym byłam szczęśliwa i zapomniała o ostatnich wydarzeniach. Muszę przyznać, że naprawdę mu to wyszło. Codziennie odwoził mnie do pracy, a po południu mnie z niej odbierał. Przez te kilka dni w ogóle się nie rozstawaliśmy. Spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa. Jestem szczęśliwa mimo tego, że dwa dni temu dostałam wezwanie na rozprawę Brendona i za tydzień mam się stawić w sądzie. Zayn zapewnił mnie, że będzie przy mnie. Dzięki Zaynowi przestały mnie doręczyć koszmary. Czuje się przy nim bezpiecznie. Wstałam dzisiaj wcześniej i przygotowałam dla nas pyszne śniadanie. Jednak, gdy tylko Zayn wstał wiedziałam, że coś jest nie tak. Jego oczy były pełne smutku i bólu. Cała radość z przed kilku dni z niego wyparowała.

- Zayn stało się coś? - pytam.

- Nie - odpowiada szybko i wiem, że kłamie.

- Przecież widzę, że coś jest nie tak - dotykam ręką jego policzka.

- Dzisiaj po pracy muszę jechać do Bradford - zmienia temat i już wiem, że teraz nic z niego nie wyciągne, ale ja się tak łatwo nie poddam. Nie chcę, aby sam się zadręczał. Chcę, aby wiedział, że może mi o wszystkim powiedzieć.

- Bradford?

- Tak muszę tam coś załatwić - wyjaśnia wymijająco, a ja czuję, że Bradford musi mieć z związek z jego dzisiejszym zachowaniem.

*****

Cały dzień w pracy nie mogłam się na niczym skupić. Moje myśli zaprząta Zayn i jego poranne zachowanie. Gdy odwoził mnie do pracy nie odezwał się ani słowem. Czułam, że z dzisiejszym dniem wiążą się jakieś wspomnienia z jego dzieciństwa. Nie mogę go zostawić z tym samego. Nie pozwolę by sam się tym zadreczał, dlatego gdy tylko skończyłam pracę wsiadłam w taksówkę i pojechałam do jego biura. Mam tylko nadzieję, że jeszcze go zostanę. W recepcji informują mnie, że Zayn jest u siebie, a ja oddycham z ulgą. Wsiadam do windy i już po chwili stoję przed drzwiami jego gabinetu. Naciskam klamkę i wchodzę do środka. Zayn siedzi tyłem do mnie i wpatruje się tępo w przestrzeń. Nie orientuje się, że jestem w środku dopóki się nie odzywam.

- Zayn - odwraca się w moja stronę i spogląda na mnie nieobecnym wzrokiem.

- Lily co ty tu robisz? - pyta.

- Przyszłam sprawdzić czy wszystko u Ciebie w porządku - wyjaśniam. - Dziś rano nie byłeś sobą i wiem, że coś Cię trapi - chce coś powiedzieć, ale nie daje mu szansy, bo wiem, że by zaprzeczył. - I nie mów mi, że nie, bo Ci nie uwierzę - podchodzę do niego i siadam mu na kolanach. - Nie chcę abyś był z tym wszystkim sam. Chcę żebyś wiedział, że możesz mi zaufać - gładze ręką jego policzek. - Czuje, że to wszystko ma związek z Bradford - Zayn zamyka oczy i ciężko wzdycha.

- Urodziłem się w Bradford - szepcze, a ja przez ten cały czas myślałam, że urodził się tu w Londynie.

- Myślałam, że urodziłeś się w Londynie - mówię zaskoczona.

-Nie - kręci głową. - Tam się urodziłem i to właśnie tam umarła moja mama, a dziś mija osiemnaście lat od jej śmierci - wyjaśnia, a jego głos jest przepełniony bólem. Cholera nie miałam o tym pojęcia.

- Przepraszam Zayn nie miałam o tym pojęcia.

- Nic się nie stało Lily - otwiera oczy i spogląda na mnie. - Po prostu ten dzień nie jest dla mnie łatwy. - teraz, gdy wiem dlaczego się tak dzisiaj zachowywał chcę być przy nim. Nie zostawię, go z tym samego.

- Mogę jechać z Tobą do Bradford? - pytam.

- Naprawdę chcesz tam ze mną jechać? - patrzy na mnie zaskoczony.

Shadows Of The Past // Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz