Zakryłam ręką buzię. O mój boże. To nie może być prawda. To brzmi jak najgorszy koszmar.
- Zayn ja... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Po prostu ją zabił - uderzył pięścią w ścianę. - Po prostu zabił. - powtarzał jak w transie i nadal uderzał w ścianę.
Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Szybko podeszłam do niego bo widziałam, że na ścianie został czerwony ślad, a nie chcę żeby zrobił sobie krzywdę.
- Skarbie uspokój się - położyłam mu rękę na ramieniu, ale on ją odepchnął. Mimo to zdążyłam poczuć jak cały drży.
- A najgorsze jest to... - podszedł do blatu i jednym ruchem ręki zrzucił wszystko co na nim stało. Podskoczyłam, gdy naczynia po zetknięciu z podłogą rozbiły się na drobne kawałeczki. - ... Jest to, że obiecałem jej, że ją stamtąd zabiorę. Rozumiesz obiecałem - upadł na kolana na zimną podłogę. - Obiecałem - ukrył twarz w dłoniach.
O mój boże. On się o to wszystko obwinia. Był wtedy małym chłopcem. Miał tylko osiem lat. Nie był w stanie nic zrobić, ale brunet przez całe życie uważał inaczej, a tak nie powinno być.
Podeszłam do niego i przybrałam taką samą pozycję jak on. Załapałam jego dłonie i odsłoniłam twarz. Załapałam go za policzki, aby na mnie spojrzał. Zayn płakał. Drugi raz widzę jak płacze, ale tym razem jest to jeszcze bardziej rozgrywający serce widok.
- Zayn to co się wydarzyło to nie twoja wina - zaczęłam. - Byłeś wtedy małym chłopcem. Nic nie mogłeś zrobić. Nie możesz się o to obwiniać. Twoja mama by tego nie chciała. - na wspomnienie jego mamy po jego policzkach popłynęło jeszcze więcej łez. - I wiesz co? Mam stu procentową pewność, że jest z ciebie cholernie dumna, że udało ci się to wszystko przetrwać, że spełniasz swoje marzenia, pomagasz innym, osiągnąłeś tak wiele. Patrzy na ciebie teraz tam z góry i się uśmiecha. - ja również delikatnie się uśmiechnęłam. - Uśmiecha się, bo jej malutki synek mimo tego wszystkiego stanął na nogi. Może nie ma jej tu fizycznie, ale ona zawsze jest przy tobie i cię wspiera. Jest tutaj - położyłam rękę na wysokości jego serca, które w tym momencie biło cholernie szybko.
Zayn cały czas na mnie patrzył, a po chwili mocno się do mnie przytulił. Cały drżał. W tej chwili był jak malutki chłopiec, zupełnie bezbronny. Nic nie odpowiedział na to co powiedziałam, ale wcale nie musi, bo wiem, że teraz próbuje sobie to wszystko poukładać w głowie.
***
Pół godziny później nadal siedzimy w kuchni. Zayn oparty o kuchenne meble, a ja okrakiem na jego kolanach. Naczynia nadal leżą potłuczone na podłodze, ale w tym momencie ma to najmniejsze znaczenie.
Zayn do tego momentu w ogóle się nie odezwał. Jego wzrok jest wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Uspokoił się trochę, ale po jego policzkach od czasu do czasu spływają pojedyńcze łzy.
Delikatnie przemywam jego zdarte kostki, które spotkały się ze ścianą. Nadal próbuje zrozumieć dlaczego jego ojciec to zrobił, ale jakoś nie potrafię. Dlaczego tak bardzo skrzywdził swojego syna zabierając mu matkę? Jakim trzeba być potworem, aby tak postąpić.
Spoglądam na jego nadgarstek gdzie pod tatuażami znajdują się blizny i dł tego te blizny na plecach. Czy to wszystko zrobił mu jego ojciec?
- Zayn - wołam go, ale on nie reaguje. - Zayn - mówię głośniej i tym razem spogląda na mnie. W jego oczach maluje się tyle bólu, dlatego tak ciężko jest mi w nie patrzeć. - Czy te wszystkie blizny, czy to wszystko to on ci zrobił? - wzdryga się, gdy delikatnie pocieram jego blizny na nadgarstku.
- Tak - szepcze tak cicho, że gdybym nie siedziała tak blisko nie usłyszałabym go. - Ojciec bił mnie paskiem.
Do moich oczu znów napływają łzy. Dopiero teraz wiem jak wiele musiało go kosztować to, że pozwolił mi dotknąć swoich blizn. Dotyk tam kojarzył my się z najgorszym koszmarem przez, który musiał przejść. Przesłał swój strach dla mnie i jestem mu za to cholernie wdzięczna.
- Dziękuję - chlipie.
Zayn spogląda na mnie lekko zaskoczony.
- Za co? - pyta.
- Bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego ile naprawdę kosztowało cię to, że pozwoliłeś dotknąć mi swoich blizn, a jednak zrobiłeś to dla mnie - głaszcze go po policzku.
- Nigdy nikomu nie pozwoliłem tego robić. Gdy ktoś je dotykał czułem tylko ból i nic więcej - spuszcza wzrok. - Z tobą od samego początku było inaczej. Dzięki tobie dotyk przestał kojarzyć mi się tylko z bólem. - podnosi wzrok i ręką delikatnie głaszcze mnie po policzku. - Jest dla mnie jak lekarstwo, jak ukojenie, którego tak bardzo potrzebuje.
W tym momencie moje serce jest w strzępkach. Łapie jego policzki w dłonie i składam na jego ustach namiętny pocałunek, którym chcę wyrazić wszystko co czuję. Bezgraniczną miłość do człowieka, który sprawia że jestem szczęśliwa i kochana, mężczyzny który w końcu mi w pełni zaufał.
- Kocham cię Zayn, tak cholernie mocno cię kocham - szepcze między pocałunkami.
- Ja też cię kocham Lily - przytula mnie do siebie.
Wiem, że to nie koniec jego historii, że najgorsze jeszcze przed nami, ale narazie chcę być po prostu w jego ramionach.
***
Rozdział jest krótki, dlatego że postanowiłam podzielić opowieść Zayna o dzieciństwie na dwie części.
Drugą część dodam jakoś w weekend. Prawdopodobnie w sobotę.
Do następnego kochani xx

CZYTASZ
Shadows Of The Past // Z.M.
Fiksi PenggemarOna - piękna 24 latka pracująca jako rehabilitantka w szpitalu w Londynie. Mimo wielu problemów w przeszłości udało jej się stanąć na nogi. On - przystojny 26 letni milioner. Ma własną dobrze prosperującą firmę. Skrywa wiele tajemnic i problemów. D...