* Kilka dni później *
Od kilku nie miałam żadnego kontaktu z chłopkiem, nie widziałam go także w szkole, co trochę mnie zaczęło niepokoić bo jednak obiecał, że to w szkole będziemy się widywać. Niestety nigdzie go nie widziałam.
Co jakiś czas dostaję wiadomości od nieznanego nadal numeru, ale obstawiam, że ktoś po prostu robi sobie jakieś jaja i tyle.
Dzisiaj jest poniedziałek, a co za tym idzie powinnam iść do szkoły. Może dzisiaj się uda, że i on będzie. Wstałam z łóżka, udałam się do łazienki w celu umycia zębów jak i po prostu buzi. Stwierdziłam, że może umyje włosy, w końcu nie robiłam tego jakieś pięć dni, przez co non stop miałam związane.
Z turbanem na głowie jak i w piżamie wyszłam z toalety i podeszłam do szafy aby wyjąć z niej dwuczęściowy komplet składający się z krótkiej spódniczki w kratkę i czarnej bluzki na cienkie ramiączka, odkrywającej lekko brzuch. Włosy rozpuściłam z ręcznika, wysuszyłam i związałam w koczka żeby mi nie przeszkadzały podczas malowania się.
Na oczy nałożyłam lekko ciemny brąz, aczkolwiek przy końcówce dałam czary i trochę złotego, a na usta nałożyłam krwisto- matową czerwień. Rozpuściłam koczka i podłączyłam prostownicę do nagrzania się, a w tym czasie spakowałam jakiś zeszyt, długopis, portfel jak i słuchawki. Z szafy wyjęłam czarne szpilki z odkrytymi palcami i postawiłam je przy łóżku. Wróciłam do toaletki i zaczęłam prostować te kudły. Stwierdziłam, że przyda mi się jakaś zmiana i jak najszybciej muszę się umówić do fryzjera.
Po jakiś piętnastu minutach prostowania w końcu byłam gotowa, założyłam jeszcze tylko buty, zgarnęłam torebkę i telefon i spojrzałam w lustrze czy wszystko jest w porządku.
W końcu wyglądasz jak dawna Ty, a nie jakiś dres, jakieś kucyki. Idź i pokaż im kto tam rządzi.
Po chwili zeszłam na dół do kuchni żeby zrobić sobie jakąś owsiankę. Niestety pech chciał, że i wtedy mój braciszek od siedmiu boleści postanowi robić sobie śniadanie.
- Co ty masz na sobie?- od razu z grubej rury, ani żadnego dzień dobry, cześć siostra jak tam, żadnego pocałuj mnie w dupę tylko od razu.
- Em... ubranie?- odpowiedziałam wyciągając z lodówki mleko kokosowe.
- Chyba jakiś kawałek ubrania. W tym momencie masz iść się przebrać bo tak nigdzie nie wyjdziesz.
- Chyba ci się coś pomyliło. Najpierw wybierasz z kim mogę się spotykać z kim nie, a teraz wybierasz mi ubranie?
- Tak, jestem twoim bratem i mam prawo.
- Właśnie, że nie masz prawa mi niczego wybierać, zabraniać.
- Ah tak? A to dlaczego?
- Bo nie jesteśmy nawet spokrewnieni.- powiedziałam i czym prędzej wyszłam z domu, po drodze zgarniając z blatu torebkę. Zaczęłam iść w stronę parku, jak zawsze jest to moje miejsce ukrycia się przed światem.
W połowie drogi zaczęłam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam, ze powiedziałam mu o tym?
Może właśnie coś zjebałam jak zawsze?
Muszę wrócić do domu albo do szkoły i wyjaśnić z nim to wszystko.
Sięgnęłam po torebkę z której wyjęłam telefon i wybrałam numer do brata. Oczywiście włączyła się automatyczna sekretarka więc czekałam aż usłyszę to charakterystyczne pip w tym samym czasie czekając na zielone światło przy pasach.
Pip
- Alan proszę cię powiedz gdzie jesteś. Musimy poro- niestety nie dokończyłam ponieważ poczułam jak ktoś przykłada mi jakąś szmatę do ust i nosa, poczułam jakiś odór wywodzący się z materiału, przez co moje oczy zaczęły się robić ciężkie.
Wiem, że trochę krótki, ale przynajmniej coś jest.
Przepraszam was, że nie było tyle czasu rozdziału, ale w końcu się pojawił.
Specjalnie na ostatni wieczór wakacji.A jak tam przygotowania do szkoły? Stresuje się? Macie już wszystko?
Miłego wieczoru ❤
CZYTASZ
Przyjaciel mojego braciszka. [ZAKOŃCZONE] Do Poprawki
RomanceNajpierw śmierć rodziców. Potem przeprowadzka. Poznanie chłopaka. Miłość. Ale czy przetrwają tę walkę? Co się stanie jeśli okaże się,że jesteś adoptowana? Będziesz chciała odnaleźć biologicznych rodziców? A może żyć tak jakbyś nigdy o tym nie słysza...