To co najlepsze nie zawsze będzie trwało wiecznie

5.5K 138 28
                                    

*W momencie, kiedy skończyłam zdanie pobiegłam szybko na górę i zamknęłam się w pokoju.*

Po chwili usłyszałam jak ktoś próbuje dostać się do pokoju.

- Sophie proszę cię otwórz.

Podeszłam do biurka po telefon, ale przypomniałam sobie, że jest on u Chrisa w pokoju więc musiałam wyjść.

Tak też zrobiłam. Otworzyłam swoje drzwi, a za nimi zobaczyłam opartego o framugę chłopaka.

- Posłuchaj mnie-zaczął, ale ja go tylko wyminęłam i otworzyłam drzwi od jego pokoju. Zabrałam telefon razem z ładowarką, którą przynosiłam i wyszłam również go olewając.

Weszłam do siebie i od razu zamknęłam drzwi na klucz. Spojrzałam na telefon aby zobaczyć, która jest godzina i zobaczyłam, że jest już jakaś trzecia w nocy, a Alan poszedł sobie na jakąś imprezę.

Postanowiłam, że otworzę sobie okno i usiądę na parapecie. Zabrałam tylko jeszcze z komody słuchawki i podłączyłam do telefonu. Puściłam sobie pierwszą lepszą piosenkę i patrzyłam się po prostu przed siebie rozmyślając o tym wszystkim.

*Chris*

Kurwa! Alan miał rację żeby jej nic nie mówić, ale nie musiałem się uprzeć i powiedzieć jej wszystko od razu po powrocie, a teraz ją straciłem i najgorsze jest to, że ja nie wiem jak to naprawić.

*Poniedziałek*

Wstałem jakoś o siódmej żeby ogarnąć się w pół godziny przed szkołą. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki żeby umyć zęby tylko.

Następnie podszedłem do szafy i wyjąłem stamtąd białą bluzkę na krótki rękaw, czarne spodnie i do tego czarne Nike. Gotowy zszedłem na dół, a tam siedział już przy blacie Alan pijący kawę.

- Siema stary.

- Siema-odpowiedział mi.

- Słuchaj muszę ci coś powiedzieć. W sobotę wieczorem powiedziałem Sophie prawdę i no nie przyjęła tego dobrze.

- Kurwa stary co ty właśnie powiedziałeś?

- No, że powiedziałem jej prawdę i nie przyjęła tego dobrze.

- Nie przyjęła tego dobrze to znaczy?

- Jakby ci to powiedzieć. Olewa mnie cały weekend przez to.

- Jak mnie będzie olewać to obiecuję, że ci przypierdolę.

I w momencie, kiedy kończył te słowa słyszeliśmy stukot obcasów, które kierowały się w dół. Nagle ujrzałem ją w innej wersji niż dwa tygodnie wcześniej.

Założyła krótka czarną sukienkę, która była bez ramiączek, a na to dała czarną krótka skórę. Na nogach miała czarne szpilki na grubej szpilce, jakiś pasek przy palcach i kostce. Wyglądała pięknie, ale zupełnie zapomniałem jak wygląda cała na czarno plus kurwa już widzę wzrok tych wszystkich debili na nią.

- Hej Alan-przywitała się z nim.

Czyli tylko mnie olewa super.

- Hej siostra co się tak odwaliłaś?

- Nie odwaliłam się. Nie wiem o co ci chodzi. Podwieziesz mnie do szkoły?

- A Chris nie może?

- Chciałam z tobą jechać.

- No dobra to za pięć minut w samochodzie.

- Super to lecę po rzeczy-powiedziała i dała mu całusa w policzek.

- Jak widzisz do mnie nie ma problemu tylko do ciebie.

- Kurwa co ty nie powiesz.

Chwilę później sam jechałem do szkoły. Skoro ona tak się bawi to ja też będę grał w jej grę.

*Sophie*

Jechałam samochodem z Alanem i nie było to samo co z Chrisem.

- Mogę cię o coś spytać?-zaczął i zjechał na jakieś pobocze

- No dawaj.

- Czemu olewasz Chrisa? Zawsze z nim jeździsz, dziś się nawet nie przywitałaś.

- Po prostu powiedział mi coś, przez co sama nie mogę tego pojąć.

- Powiedział ci o gangu?- zadając to pytanie zjechał na pobocze i spojrzał mi w oczy.

- Tak. I powiedział też, że gdyby nie on nigdy bym się o tym nie dowiedziała. To prawda?

- Tak, ale...-zaczął.

- Czemu? Czemu nie chciałeś mi o tym powiedzieć?

- Zobacz jak zareagowałaś na to co ci Chirs powiedział. Odwróciłaś się od niego mimo, że on był przy tobie po całej sytuacji z Alexem, mimo mojego zakazu powiedział ci całą prawdę narażając siebie na to. Gdyby nie to, że jest moim przyjacielem już dawno bym mu rozstrzelił łeb za to, że ci wszystko powiedział.

- Czyli jeśli byłby w innym gangu niż twoim i tak czy siak powiedział by mi prawdę to zastrzelili by go?

- Tak i słuchaj naprawdę nic się nam nie stanie na misjach. Fakt nie raz prawie oberwałem albo oberwałem ale to w rękę i jakoś nadal żyje. Nie sprzedajemy też kobiety tylko narkotyki i czasem broń.

- Czyli to co mówił mi Chris to sama prawda?

- Tak.

- Zabiłeś kogoś? I on też?

- Ja dwa razy musiałem w sytuacji zagrożenia życia. Chris tylko raz żeby obronić...

- Kogo obronić?

- Nie mogę ci powiedzieć on sam musi to zrobić. W każdym razie nie odtrącaj się od niego on nic złego nie zrobił.

Na tym skończyliśmy rozmowę i chłopak zaczął znowu jechać do szkoły. W pewnym momencie żałowałam, że ubrałam się tak jak się ubrałam tylko po to aby zrobić mu na złość. No, ale już się nie przebiorę i będę musiała tak chodzić do piętnastej.

Zajechaliśmy do szkoły, oczywiście na drugą już lekcje bo na pierwszą nie zdążyliśmy. W sensie przyjechaliśmy w trakcie pierwszej więc stwierdziłam, że pójdę na ławkę pod salę w której następnie mam lekcje.

W momencie, kiedy szłam po schodach słyszałam czyjąś rozmowę, no ale nie zagłębiłam się w tym bo to nie moja sprawa.

Niestety kiedy stanęłam na ostatni schodek i odwróciłam głowę w bok aby zobaczyć kto z kim gada okazało się, że był to Chirs z tą całą Ericką. I nie, że rozmawiali tak jakby musieli tylko on z nią flirtował, ona się śmiała, on trzymał jedną rękę na jej biodrze zjeżdżając na pośladek, a drugą odgarniał jej włosy z twarzy.

Jebany chuj. A to podobno ja byłam tą jedyną. Ale dobra chce się tak bawić to się pobawimy.

Zbiegłam szybko po schodach na dół i wyszłam przed szkołę. Nie powinnam była uciekać z lekcji, skoro nie było mnie tydzień, ale nie dam rady zostać sama z nimi na korytarzu.

Szłam przed siebie w kierunku parku, pisząc sms do przyjaciółki gdzie jestem i żeby przyszła po lekcji.

Niestety pech chciał żebym na kogoś wpadła,a moja komórka wyleciała mi z ręki.

- Przepraszam, to wszystko moja wina.- zaczął chłopak i od razu sięgnął po moją rzecz i mi ją podał.

Przyjaciel mojego braciszka.  [ZAKOŃCZONE] Do PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz