Rozdział dedykowany izaalala
*-Spójrz w górę-powiedział mi do ucha.Zrobiłam tak jak mi powiedział i zobaczyłam miejsce do którego już dawno chciałabym przyjść.*
Było to Wesołe Miasteczko.
Tak wiem rozrywka dla małych dzieci,ale ja mentalnie też jestem dzieckiem.-Wesołe miasteczko?
-Nie podoba Ci się?
-Podoba i to bardzo.
-W takim razie zapraszam za mną.-powiedział i ruszył do kasy.-poproszę dwa bilety na atrakcje.
-Trzydzieści złotych proszę.-powiedziała kobieta.
-Oddam Ci jak tylko wrócimy do domu.
-Nie będziesz mi nic oddawać.
-Ale...
-Nie ma ale. Odpłacisz mi to śniadaniem.
-Niech ci będzie.Po zakupie biletów weszliśmy na teren pełen atrakcji.
-To gdzie idziemy najpierw?
-Może na Hyperion?*
-Nie będziesz się bała?
-No coś Ty-zaśmiałam się i poszłam w stronę kolejki.Kiedy stanęliśmy w kolejce,która przesuwała się szybko do przodu ogarnął mnie lęk.
-I co? Nadal uważasz,że się nie boisz?
-Nie boję sięBardzo się boję,ale przecież mu tego nie pokaże. Dobra zagrywaj twardą. Dasz radę.
-To co gotowa?
-Mhm.Kolejka w dość szybkim tempie zbliżała się do atrakcji,a czym bliżej byliśmy tym bardziej się bałam.
Po jakiś pięciu minutach stania nadeszła nasza kolej. Weszliśmy do środka i usiedliśmy obok siebie.-I co nadal się nie boisz?
Powiedz mu prawdę. Nic ci się nie stanie jak powiesz,że tak.
-Dobra boję się. Zadowolony?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-powiedział i na buzi znowu powstał ten jego uśmieszek. Panowie od atrakcji zabezpieczyli nas abyśmy nie wypadli i po chwili wagon pojechał. Na początku jechał wolno,pod górkę,ale jak zaczął spadać i zaczął szybciej jechać,ja sama zaczęłam krzyczeć i zamknęłam oczy z przerażenia.
Nie wiem ile miałam je zamknięte,ale otworzyłam je dopiero wtedy kiedy poczułam,że ktoś złapał mnie za rękę. Kiedy spojrzałam w bok ta osoba kazała mi się do siebie przybliżyć.
-Nie bój się. Nic się nie stanie.I dla niektórych może wydawać się to śmieszne,ale mi te słowa w pewnym stopniu pomogły.
Kolejka jeździła w zawrotnym tempie,a ja przez cały czas trzymałam jego rękę.
Zatrzymaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku innych atrakcji.-To gdzie teraz-spytał się?
-Ty wybierz.
-Hmm..to może filiżanki?**
-Okej.Udaliśmy się do tych filiżanek i kiedy panowie z obsługi puścili atrakcje Chris zaczął kręcić kółkiem tak jak na karuzeli. No w sumie to jest taka karuzela. Oczywiście kręciło się to też automatycznie,ale on też kręcił. Śmiałam z niego,że chce nas szybko rozpędzić,ale jemu nie przetłumaczysz.
-*-*-*-*-*-*-
W parku jesteśmy już jakieś dwie godziny i na dworze robi się pomału ciemno. Byliśmy na połowie atrakcji,wszystkie straszne już za nami,ale teraz siedzimy i czekamy na nasze jedzenie bo stwierdziłam,że pójdziemy coś zjeść.-Na pewno najesz się frytkami i szejkiem?
-Tak.
-Zobaczysz będziesz chora po tym piciu.
-Trudno.Kiedy zjedliśmy poszliśmy na atrakcje dla dzieci. Najpierw na samolociki,a potem na latające huśtawki.
CZYTASZ
Przyjaciel mojego braciszka. [ZAKOŃCZONE] Do Poprawki
RomanceNajpierw śmierć rodziców. Potem przeprowadzka. Poznanie chłopaka. Miłość. Ale czy przetrwają tę walkę? Co się stanie jeśli okaże się,że jesteś adoptowana? Będziesz chciała odnaleźć biologicznych rodziców? A może żyć tak jakbyś nigdy o tym nie słysza...