* Już w dobrych humorach wróciłyśmy do szkoły, gdzie tam niestety jednej z nas się zjebał. *
Na dziedzińcu stał nie kto inny jak nasz król sportu razem ze swoją świtą i nową koleżanką. Starałam się przejść obok nich obojętnie, ale niestety nie udało się, bo wielmożny kolega musiał dać swoje trzy grosze.
- Gdzie podziałaś swojego księcia księżniczko?
- Pewnie czeka już na swoim rumaku.
- A pro po tego "rumaka"- tym razem zabrał głos mój brat i zrobił cudzysłów na słowie rumak.- Nie wrócisz z nim.
- No jeszcze czego. Nie będziesz mi niczego zabraniał oraz rozkazywał jasne?
- Słuchaj, jesteś moją siostrą i będę się o ciebie martwił i ci rozkazywał póki jesteś pod moim dachem jasne?- dał nacisk na kilka słów, więc nie jest dobrze.
Dobra weszłam na niepewny grunt, ale nie wycofam się. Pokaże Chrisowi, tfu... to znaczy Alanowi na co mnie stać.
- To może czas żebym przeszła na swoje?- powiedziałam i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- I za co wyżyjesz? Nie masz żadnych oszczędności.
- Pójdę do pracy.
- Jedyna praca do której cię przyjmą to burdel.- odezwał się Chris.
Jak... jak mogłeś? Nie Sophie. Nie pokażesz jak cię to zraniło.
- A moim pierwszym i stałym klientem będziesz ty.- powiedziałam, podeszłam do niego, odciągnęłam mu lekko kołnierzyk od skóry i zostawiłam na niej mokry ślad. Chciałam dłużej, ale ktoś pociągnął mnie za włosy.
- Ty suko!- po głosie poznałam, że to Ericka więc może być ciekawie.
- Jak mnie nazwałaś?
- Suką. W końcu nią jesteś.
- O czyli uważasz, że jestem sexowna, utalentowana, kochana i ambitna? To urocze z twojej strony.
Po chwili poczułam jak policzek mnie piecze i zataczam się do tyłu.
- Już nie żyjesz żmijo.
Rzuciłam się na nią, przez co poleciała do tyłu, a ja razem z nią. Usiadłam na niej i zaczęłam okładać ją pięściami. W pewnym momencie złapała mnie za włosy przez co obróciła nas tak, że teraz to ona była na górze, ale nie trwało to długo, bo zaraz znowu ja siedziałam na niej i szarpałam jej kudły, których kosmyk został mi w ręku. Obstawiam, że trwałoby to dłużej gdyby nie czyjeś ręce oplatające moją talię i ciągnące mnie w górę. Oczywiście jak to ja zaczęłam się wyrywać, ale nic to nie dało.
Wreszcie ta osoba postawiła mnie na ziemię, odwróciła mnie do siebie, a ja automatycznie podniosłam głowę żeby zobaczyć kto przerwał mi bójkę.
Tym kimś był Aaron. Spojrzałam lekko za siebie i zobaczyłam jak Chris obejmuję Erice i pomaga jej wstać.
Dlaczego poczułam coś w środku? Pewnie ta suka mnie za mocno uderzyła.
- Możesz mi powiedzieć o co wam poszło?
O ciebie, Chrisa, o to, że spędza czas z tą suką.
- O nic.- powiedziałam i odwróciłam wzrok od jego oczu.
- W porządku, nie chcesz to nie mów, ale wkrótce i tak się o tym dowiem. A teraz chodź odwiozę cię do domu.- powiedział i wyciągnął do mnie rękę. Odwróciłam się za siebie, spojrzałam jak Alan na mnie patrzy. Starałam się nie patrzeć na Chrisa, ale zobaczyłam jak przytula dziwkę, ale patrzy na mnie wzrokiem proszącym żebym nie szła z nim. Jakby był zazdrosny, ale to nie możliwe, ponieważ nic nas nie łączy i nigdy nie będzie.
- Em... przepraszam Aaron, ale chyba się przejdę.
- Oh rozumiem. Pójść z tobą?
- Nie dziękuję, poradzę sobie. Do jutra.- powiedziałam, zbliżyłam się do niego i dałam mu szybkiego buziaka w policzek. Czułam na sobie wzrok kilku osób w tym jednej, ale nie przejmowałam się. Bardziej nie chciałam zranić uczuć Aarona, i żeby się niczego nie domyślił.
- Napiszę wieczorem.- odpowiedział i oboje poszliśmy w swoje strony.
Stwierdziłam, że pójdę przez park, wydłużę sobie trasę, ale będę miała czas pomyśleć.
W połowie drogi stwierdziłam,że usiądę na ławce i odpocznę od tego całego pośpiechu.
Może powinnam porozmawiać z Chrisem? W końcu to on mi powiedział całą prawdę, a ja mam go w dupie. Chociaż to on od razu poleciał do Erici więc nie powinnam czuć się źle jak widzi mnie z Aaronem.
To czemu w takim razie czuje coś dziwnego w środku?Nie wiem ile tak siedziałam i myślałam, ale nagle z tej całej otchłani myśli wyrwał mnie czyjś dotyk. Spojrzałam w górę i pierwszy raz ucieszyłam się na widok chłopaka, ale nie mogłam pokazać jak bardzo mnie to cieszy więc przybrałam kamienną minę.
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem z tobą porozmawiać. Mogę?- spytał się pokazując na miejsce obok. W ramach odpowiedzi przesunęłam się tylko bardziej drugiego końca żeby zrobić mojemu rozmówcy miejsce.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- Tak naprawdę to o wszystkim co się wokół nas dzieje.
- Nie rozumiem.
- Rozumiesz i to bardzo dobrze. Od momentu kiedy ci powiedziałem o, no wiesz czym, jesteś inna. Umawiasz się z kolesiami, których nawet nie znasz, ze słodkiej dziewczyny zmieniłaś się znowu w zołzę i do tego jeszcze się bijesz. Nie rozumiem czemu taka jesteś.
- A ja nie rozumiem czemu z nią jesteś?!- krzyknęłam i uciekłam stamtąd.
Co jest dziś ze mną nie tak? Czemu ja mówię takie rzeczy?
CZYTASZ
Przyjaciel mojego braciszka. [ZAKOŃCZONE] Do Poprawki
RomanceNajpierw śmierć rodziców. Potem przeprowadzka. Poznanie chłopaka. Miłość. Ale czy przetrwają tę walkę? Co się stanie jeśli okaże się,że jesteś adoptowana? Będziesz chciała odnaleźć biologicznych rodziców? A może żyć tak jakbyś nigdy o tym nie słysza...