Rozdział 29

272 34 19
                                    

— Mówiłem ci, abyś tam nie szła — detektyw nie wytrzymał — Nie wystarczy ci jedno porwanie  — jego głos coraz bardziej wzrastał na sile — Może chociaż raz pomyślisz o innych, zanim ponownie wskoczysz w ogień — w jego oczach znalazły się małe łezki

— Czy ty chociaż raz pomyślałaś o kimś innym — spytał ponownie, powoli się uspokajając

— Przepraszam — dalej ze spuszczoną głową odpowiedziałam. Nie było mnie na nic innego stać

Nawet nie musiałam dokańczać tego co mówiłam wcześniej. On od samego początku o tym wiedział. Ale..... ale dał mi szanse, abym sama mu to wyznała. A ja, a ja, co zrobiłam? Powiedziałam mu to wszystko, ale za późno. Zawiódł się na mnie. Może i po tamtej akcji dał mi szanse,  puścił to w niepamięć, mająca nadzieje, że wyciągnę z tego jakieś wnioski. A tymczasem nie zrobiłam z tym nic. Jedynie ponownie wskoczyłam w ogień.

— Będę czekał w taksówce — oznajmił wstając i kierując się w stronę drzwi — Ty idź po ten telefon — i wyszedł. Wyszedł, delikatnie zamykając drzwi

Nie mam pojęcia czemu, ale czuje teraz taką pustkę. Jakby mi czegoś brakowało, jakby mi coś zabrano. Coś bardzo ważnego. Czy to może jest właśnie to uczucie, jak się spapra po całej lini? Nie wiem, i nie chce wiedzieć. To nie jest miłe uczucie!! Odejdź ode mnie. Nie chcę cię! Idź sobie!!

Zaczęłam cicho pochlipywać. Nie wiem co to za uczucie, ale jedno jest pewne. Ono szybko nie odejdzie.

Dobra Taeko, to nie jest czas, ani miejsce na płacz. W domu to zrobisz. Nie, NIE, nigdy nie ma czasu na płacz, pamiętaj, bądź silna. Bądź silna, chociażby ten pierwszy raz pomyśl o innych. O rodzicach, o swojej najlepszej przyjaciółce, o Agencji, o nowo poznanych przyjaciołach i o-o nim......., o Ranpo.

Tak. Pomyśl o nim. Czy najlepszy detektyw ma świecie chciałby, abyś się teraz rozkleiła na dobre? Abyś zaczęła płakać, a łzy wypływające z twoich oczu nie miały końca? Czy on tego by chciał? Czy chciałby twojej załamki? Nie..... nie wiem. Niczego już nie wiem. Mam dość, może lepiej będzie wrócić do rodziców, do rodzinnej wioski, do mojej małej Koyor? Musze się nad tym porządnie zastanowić. Bo jeśli moją obecnością ramie wszystkich wokół, i jestem tylko zbędnym balastem, to czy nie lepiej będzie się wycofać? Nie mam pojęcia co zrobić, nie wiem jak zareagować na to wszystko. Po prostu mam dość. I na domiar tego wszystkiego ciagle czuje tą wszechogarniającą pustkę.

Nie ma co teraz ryczeć, w końcu mleko się już rozlało. Może zamiast się teraz wyżalać nad życiem, zrobię cis pożytecznego? Tak, pójdę po ten telefon, w końcu Ranpo już pewnie czeka w taksówce.

Ocierając suchym rękawem, spalonej bluzki, mokre oczy, wstałam z miejsca, i chcąc ogarnąć trochę twarz spojrzałam na lustro, i rękami zaczęłam układać moje kudły, i docierać mokre ślady po łzach.

Aktualnie nie obchodzi mnie to, że po drugiej stronie ktoś na pewno to widzi, nie obchodzi mnie to. W tej chwili liczę się tylko ja, i mój wygląd, bo byle jak się przecież pokazać nie mogę, prawda?

Ostatni raz pociągnęłam nosem i wyszłam z pomieszczenia, udając się w stronę recepcji.

[Narrator 3 osobowy]

Czarnowłosy wszedł do pomieszczenia po drugiej stronie tego gigantycznego lustra.
Popatrzył się na prawie zapłakaną dziewczynę, która ciagle siedziała w tym samym miejscu, i się prawie nie ruszała.
W prawdzie powiedziawszy chłopak cierpiał tak samo jak ona, tyle że on, w przeciwieństwie do niej, zdawał sobie sprawę z uczucia, jakim ją darzy. Lecz nie wiedział jak jej o tym powiedzieć, dlatego cierpiał bardziej niż ona.

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz