— Tylko pare formalności — spojrzał na mnie, a ja dumnie się wyprostowałam. Jeżeli Dazai mówi prawdę, to te siedzenie jest dla niego „święte", i powinien mnie z niego zgonić — A ty, co robisz na moim miejscu — skierował swoje pytanie do mnie— Kazałeś mi ich obserwować — oparłam się plecami o oparcie siedzenia — A stąd wszystko widać — prychnął na moja odpowiedź — No co
— Nic, po prostu sprytna jesteś
— Wiem, nie musisz mi tego mówić. Właśnie, Ranpo. Od teraz jestem twoją asystentką — zmrużył oczy przekrzywiając w prawo swoją głowę — Co się tak patrzysz
— Nie potrzebuje asystentki — odrzekł w moim kierunku
— Za późno, już nią jestem — wyszczerzyłam bialutkie zęby — Nie możesz się teraz nie zgodzić. Tak w ogóle, to co tam masz za gazety — spytałam zaciekawiona. Ja już mniej więcej wiem co w nich jest, ale jestem ciekawa tego co powie. Nagle otworzył szerzej oczy, analizując to co powiedziałam, przynajmniej tak to wyglądało
— NIC, to zwykłe gazety — bez uprzedzenia podbiegł do parapetu, i zasłonił je swoim ciałem — Chcesz cukierka — wyciągnął z kieszeni pare małych zawiniątek.
Jego oczy, ciagle miały rozszerzone źrenice, coś ukrywa. Ale co, tam nie ma nic ciekawego. Będę musiała się sama dowiedzieć
— Chętnie — odpowiedziałam mu, i przyjęłam cukierka — Chciała bym pójść, i zobaczyć moje nowe zakwaterowanie — zmiana tematu zdecydowanie go rozluźniła
— Spoko, możemy pójść — stwierdził szczęśliwy Ranpo. Zauważyłam, że dosyć często zmienia mu się humor, bardzo przydatna informacja
Całkowicie zapomniałam, całej tej sytuacji ciagle przyglądał się pan Dazai.
— Dazai, mogę prosić cię o przysługę — powiedziałam przesłodzonym głosem
— Oczywista oczywistość — odpowiedział lekceważąco — Co mam zrobić — zamrugał swoimi oczami
— Był byś w stanie, ogarnąć mi mój plecak, miałam tam dosłownie wszystko. Zostawiłam go w głównej bazie portowej mafii — spytałam
— Będzie ciężko — stwierdził — Ale zobaczę co da się zrobić — odrzekł młody mężczyzna
— Dziękujemy, ale śpieszy się nam — Ranpo spojrzał krzywo na pana Dazaia — Musze jeszcze coś załatwić
— Luzuj, Ranpo — zaśmiał się sztywno brązowooki — Nie będę nic kombinować, a tak inna drogą, powodzenia na wspólnym obie...
— Tak wiec choć, idziemy już — starał się przekrzyczeć Dazaia
Nie rozumiem tego człowieka, ale jedno jest pewne. Coraz bardziej ciekawi mnie, co siedzi tam, w jego głowie.
— Pa Dazai — krzyknęłam na pożegnanie — Tak w ogóle, masz klucze do mojego nowego mieszkania — spytałam kiedy trzasnął drzwiami Agencji Detektywistycznej
— Nie — zatrzymał się — Poczekaj tu, zaraz wrócę — zwrócił się w kierunku pomieszczenia i do niego wszedł. A ja, tak jak poprosił zostałam
Ranpo jest bardzo przystojny, inteligentny i wydaje się być miłym człowiekiem. Na dodatek, ten kapelusz, pasuje mu. Z resztą, Dazai też jest miły i pomocny. Ewidentne widać, że ma słabą przeszłość. Te rany jeszcze nie zdążyły się u niego zagoić. Biedny człowiek, współczuje mu. A Ranpo... hmm ciekawe co robił kiedyś, zawsze był detektywem, czy może chodził normalnie do szkoły. A właśnie, za dwa tygodnie zaczyna się rok szkolny, będę musiała ogarnąć jeszcze zeszyty, bo tych z rodzinnego domu nie wzięłam. Ciekawe czy rodzice do mnie dzwonili, muszą się bardzo o mnie martwić, że nie odbieram telefonu dwa dni.
CZYTASZ
Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]
Fanfiction- Czy ty chociaż raz pomyślałaś o kimś innym - spytał ponownie, powoli się uspokajając - Przepraszam - dalej ze spuszczoną głową odpowiedziałam. Nie było mnie na nic innego stać Nawet nie musiałam dokańczać tego co mówiłam wcześniej. On od samego p...