Epilog

192 15 17
                                    

Już pamiętam. Widok skutego Ranpo mi wszystko przypomniał. Na dodatek te skrzynie... Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Teraz byłam potrójnie wściekła. Na siebie, że totalnie o nim zapomniałam. Na niego - bo porwał mnie i znajomych i jeszcze raz na siebie, że mu na to pozwoliłam.

Wtedy, w tym zaułku przedstawił się jako. Mr. Shiginima. Chciał zemsty. Zemsty na mnie. Albo bardziej na osobie, która była, lub jest dalej do mnie podobna. Miał moc, która polegała na tworzeniu skrzyń i teleportowania się przez nie. Przecież nawet widziałam, jak Atsushi z nim walczył. Wtedy nie widziałam dokładnie jego twarzy. A teraz, gdy wszystko było jasne, a on nie miał kaptura mogłam mu się przyjrzeć. Jego miodowe, krótkie włosy, lekko opadały mu na czekoladowe oczy. Był dosyć wysoki i gdyby nie te okoliczności, mogłabym uznać go, za nawet przystojnego. Ale poznałam też jego prawdziwy charakter. Był okropny. Totalnie psychicznie zniszczony.

— To nie jest ona, ile razy mam ci powtarzać. — krzyknął, chcąc się wyrwać z metalowych kajdan Ranpo. — To był ktoś inny! Ktoś, kto posiada zdolność przyjmowania ciała innej osoby! — dalej się wyrywał, a ja w przerażeniu patrzyłam na tą sytuację.

Przecież on nie może umrzeć. Nawet nie zdążyłam wyznać mu swoich uczuć. Po moim policzku spłynęła łza, gdy z jego rąk zaczęła skapywać świeża krew.

— Bla, bla, bla. Tak, tak. Bo taka zdolność w ogóle istnieje. Nie bądź śmieszny. Gdyby to był ktoś inny, na pewno was tu by nie było. A z resztą, przyjemnie patrzeć na wasze cierpienia. Suka zdycha psychicznie, a ty zaraz spłoniesz, czyż to nie cudowne zakończenie dwóch zakochanych w sobie osób?

— Ty PODŁY, ZGNIŁY I SPLEŚNIAŁY ZIEMNIAKU. Jak śmiesz tak mówić! Wrzasnęła na niego, na co się tylko uśmiechnął, jakby moja złość go tylko bawiła.

— Chyba dam wam chwilę samotności przed rychłą śmiercią. Albo i nie. Nie mogę ryzykować, że agencja mnie znajdzie, zanim was zabije, prawda HAHA! — rychnął śmiechem. — Ale i tak nas nie znajdzie. Bez swojego detektywa, nawet nie będą wiedzieć, że aktualnie znajdujemy się w skrzyni! HAHA.

Poczułam ogromny ból w okolicach serca. Mimo wszystko liczyłam na to, że jednak agencja ponownie mnie uratuje. Nadzieja matką głupich, jak to mówią.

Gdy chłopak się uspokoił, zaczął prowadzić ta chorą masakrę dej.

— A więc, zanim dojdziemy do pytań, dodaje jedną zasadę. Mianowicie nie możesz zamknąć oczu. Nawet mrugnąć ci nie pozwalam. — kliknął coś na pilocie. — Bo gdy złamiesz tę regułę, ta wielka cegła cię zmiażdży, domykając twe oczy na stałe suko.

— Nie żal ci twojego czasu, że potem będziesz musiał to sprzątać? — spytałam, chcąc chodź dłużej przetrzymać wyrok.

— Znajdujemy się w mojej zdolności. Mogę nią manipulować jak tylko chce. Tworzyć wszystko, znikać przedmioty. A na dodatek odczytywać fale radiowe z zewnątrz. — Żeby zaprezentować, pstryknął palcami wolnej ręki, a wszystkie cele, oprócz tej z Ranpo zniknęły, ukazując białe ściany.

Nie ma szans na ucieczkę stąd. Nawet gdy wyrwę się z kajdanek, on zwykłym ruchem najmniejszego palca, będzie mógł założyć je na nowo.

— A więc, oto przedostatnie pytanie! A i uprzedzam, jeżeli ty odpowiesz za nią, obydwoje zginiecie! Czy Ranpo odwzajemnia twoje uczucia?

Nastała dwusekundowa cisza, która dla mnie trwała niczym wieczność. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie, dlatego, jak najszybciej kliknąłem trzeci przycisk, mając nadzieję, że to zahamuje jego śmierć.

— Jest to zła odpowiedź. HA Ha, tak Ranpo cię kocha! — krzyknął odpalając maszyny, które po wyjściu ze ścian, zaczęły wytwarzać ogień. Z początku były tylko obok niego, ale gdy temperatura się znacząco i równomiernie podnosiła, nie miało to większego znaczenia. Moje oczy zaczęły się trześć, wtedy, kiedy na jego skórze zaczęły pojawiać się zaczerwienione mocno miejsca. Z moich oczu, poraz kolejny tego dnia wylał się strumień słonych łez. Ale tym razem ciecz była pomieszana z krwią, a oczy zaczęły piec. Mimo wszystko nie wydałam z siebie głosu, widząc jak Ranpo cierpi i zaciska mocno szczękę.

Gdy jego skóra zaczęła pękać, nie wytrzymał i zachuczał na całe gradło, pewnie je przy tym zdzierając. Ale wtedy i pękła moja bariera. Zanim zamknęłam oczy, krzyknęłam "Kocham cię!". A potem była już tylko ciemność.

-*-

Obudziłam się z krzykiem, cała zalana potem. Mój nierównomierny oddech, powoli wracał do stałego rytmu, widząc stare ściany mojego pokoju. Wszystkie szafki, porozrzucane pluszaki a nawet szklanka na stole, znajdowały się cięgle w tym samym miejscu, jak zostawiłam je wczoraj.

— Na szczęście, to był tylko zły sen. Wręcz koszmar. — powiedziałam sama do siebie.

Dalej lekko roztrzęsiona wstałam z łóżka, podchodząc do wielkiego lustra.

— No niee. — w pomieszczeniu rozbrzmiał mój jęk, gdy tylko spojrzałam na swoje odbicie. Wielkie wory pod oczami, zwane również sińcami.

Westchnęłam, wyciągając z regału obok jakaś parę dresów. Na dworze nie było zbyt specjalnie ciepło. W końcu była zima, a nie lato jak w moim śnie. Po przebraniu się, ogarnęłam moje włosy, które były bardziej splątane niż zazwyczaj, wyszczotkowałam zęby.

Gdy byłam już gotowa, wyszłam z pokoju, kierując się w stronę kuchni. I mimo, iż wiedziałam, że to był tylko zły sen, nie mogłam oprzeć się chęci wyciskania moich rodziców, a po policzku mimowolnie spłynęła łza. Obydwoje siedzieli przed telewizorem i oglądali poranne wiadomości.

— Ho-ho-ho, co się stało mojej kochanej córeczce, że wita jak nas jak nigdy? — spytał półżartem, pół poważnie mój kochany tatuś.

— Po prostu miałam zły sen i cieszę się, że już się zakończył. — odparłam siadając na kanapie. Co prawda mój cel to była kuchnia, ale chwila odpoczynku przed telewizorem z rodzicami mi nie zaszkodzi.

Zbrojna Agencja Detektywistyczna rozwiązała kolejna sprawę dotyczącą tajemniczych morderstw. Okazało się, że Ito Nanase - uczennica pierwszej klasy liceum, posiada zdolność, zmieniania wyglądu na inną osobę, nawet gdy nigdy jej nie zobaczyła. Według podanych danych, jest odpowiedzialna za zabójstwo dwudziestu sześciu osób. Ale to nie wszystko. Wraz z nią, został złapany niejaki Inoue Mooras, znany też pod pseudonimem Mr. Shinigami. Chciał zemścić się na tej dziewczynie, za zabójstwo jej rodziny i przyjaciół z dzieciństwa podczas przyjęcia urodzinowego. Na szczęście nie zdążył się zemścić, a teraz siedzi w areszcie dla uzdolnionych. Więcej informacji nie możemy państwu podać, ale mamy nagrania przyjaciół z klasy tej dziewczyny.

Zasłuchana patrzyłam w ekran telewizora, na prezenterkę, która to wszystko ogłosiła. Ekran został zastąpiony dosyć dobrej jakości nagraniem, gdzie to przed kamerą stała różowowłosa dziewczyna, o tego samego odcieniu różu tęczówkach. Była to Akirig. Całe szczęście, że żyła.

-----------------

A oto moi drodzy, dobrnęliśmy do końca. Wiem, że nie wszystkim może się podobać takie zakończenie książki, ale na taki pomysł wpadłam już na samym początku pisania tego, i taki był zamysł do samego końca. Nie chciałam, by było to coś na wskroś przewidywalnego, tak jak np. Happy end zrodzony z ich miłości. Ale saunie na ten temat rozpisze się w podziękowaniach, tak więc do kolejnego rozdziału, który już książkowym rozdziałem nie będzie!

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz