Rozdział 39

186 20 10
                                    

-- A więc, moi drodzy. -- głos zabrała Pani Jessica, przeczesując palcami swoje blond włosy. -- Razem z kadrą ustaliliśmy, że -- nie zdążyła dokończyć. Niespodziewanie Pan Dazai podskoczył w miejscu i zaklaskał w dłonie.

-- Taeko będzie z Ranpo!! -- wykrzyknął cały uradowany, a ja, jako iż przed chwilą rozważałam o decyzji, którą mają podjąć, wydedukowałam, że tak postąpią. Albo bardziej, że Dazai będzie na tą opcję najbardziej nalegał.

Ta decyzja jakoś bardzo mnie nie zaskoczyła. Zwłaszcza dlatego, że dnie będziemy spędzać głównie poza hotelem, a wieczorami będziemy zbyt zmęczeni, by nie marzyć tylko o ciepłym i miękkim łóżeczku. Poza tym, i tak parę nocy spędziłam już u czarnowłosego. Prawda?

Dziewczyny spojrzały na mnie zaskoczone. Jakby nie były pewne wypowiedzianych przez brązowo włosego, słów.

-- Ygh Ygh. -- odchrząknęła blondynka. -- Tak, właśnie to miałam powiedzieć. -- popatrzyła z pogardą na dalej skaczącego Dazai'a. -- A cały podział pokoi na osoby, macie rozpisany na tej kartce. -- wyciągnęła kartę A4 i przyczepiła ją do tablicy korkowej, znajdującej się tuż za jej plecami. -- Klucze znajdziecie w drzwiach pokoi. Teraz macie czas na rozpakowanie się i zakwaterowanie w pokojach. Za godzinę widzimy się tutaj, bo idziemy na obiad.

Po korytarzu rozniosły się pomruki zrozumienia, a gdy tylko nauczycielka odeszła od tablicy, cała grupa zaczęła przepychać się do wspomnianej kartki z rozpiską. Razem z dziewczynami, jako iż nie chciałyśmy się przepychać, spokojnie poczekaliśmy, aż kolejka zmaleje.

Mój pokój, jak można się było spodziewać, był zlokalizowany na samym początku długiego korytarza hotelowego. W środku znajdowały się dwa pomieszczenia. Jednym była mała łazienka, a drugim średniej wielkości sypialnia z dwoma łóżkami i stolikami nocnymi z lampką. W przedsionku znajdowała się mała szafa na buty. Ściany były koloru dojrzałej pomarańczy, a na podłodze znajdował się gładki czerwony dywan. Pomiędzy dwoma łóżkami, znajdowało się duże okno, przy którym stało biurko, z drewnianym krzesłem. Na przeciw łóżek, przy ścianie stała średniej wielkości szafa, a obok niej drzwi z przejściem do łazienki.

Położyłam bagaż obok jednego łóżka, które od teraz należało do mnie. A swoją drogą znajdowało się przy ścianie. Nie wiem jak można spać bez ściany obok. Ranpo będzie musiał przemęczyć się te kilka nocy w tym drugim łóżku. No cóż, byłam pierwsza.

Ściągnęłam buty i odłożyłam je na półkę, a z walizki wyciągnęłam kapcie zamienne. Wszystkie swoje ciuchy wyciągnęłam z walizki i poukładałam po lewej stronie szafy, a pozostałe słodycze z plecaka wyłożyłam  na mojej szafce nocnej. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu sprawdzając godzinę. Huh, uwinęłam się w niecałe pół godziby, a Ranpo dalej nie ma. Chyba pójdę do dziewczyn.

Tak jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Dopiero na korytarzu spotkałam zielonookiego.

-- Tu masz klucze. -- zatrzymałam się przy nim na chwilę, by z kieszeni wyciągnąć metalowe kółeczko z numerem pokoju i kluczem do drzwi. -- Tak w ogóle to gdzie byłeś? -- spytałam zaciekawiona.

-- Gdzie idziesz? -- spytał przyjmując przedmiot i omijając moje pytanie. Ah, czyli tajemnica.

-- Do dziewczyn. -- odpowiedziałam mu szczerze, nie widząc powodu by w tej sprawie skłamać. W końcu i tak by wyczuł moje kłamstwo.

Mężczyzna przytaknął głową i poszedł dalej. A może był zmęczony? Nie, raczej nie. Bardziej zmęczony psychicznie. Może nie mają tu sklepiku ze słodyczami? To też bardzo możliwe. W końcu wszystko zjadł w autokarze. Szczerze jestem bardzo ciekawa gdzie mu się to wszystko w żołądku mieści.

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz