Rozdział 36

223 25 0
                                    


— Wychodzę — krzyknęłam na odchodne, zamykając drzwi agencji

Cała w skowronkach, zbiegłam po schodach prawie się wywracając, ale co z tego. Podejrzewam, że aktualnie nie poczuła bym nawet bólu upadku. Jestem taka szczęśliwa! Co prawda nie widziałyśmy się z Oni około dwóch miesięcy, ale tak czy siak bardzo za nią tęsknie. Nic nigdy nie zastąpi mi najlepszej przyjaciółki. Rodziców także nie, ale z nimi spotkam się dopiero na święta.

Idealnie się złożyło, ponieważ akurat pod drzwiami czekała wolna taksówka. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres ulicy, na której znajduje się peron.

Dziwnym trafem był to ten sam kierowca co wiózł mnie i Ranpo na miejsce zbrodni. On nie miał być przypadkiem aresztowany? Jego zegarek wrócił na swoje dawne miejsce (czyli na lewą rękę). Jechaliśmy w prawie całkowitej ciszy, którą przygłuszała lecąca w radiu melodyjka. Zatrzymaliśmy się na światłach.

Kierowca taxi ściszył pokrętłem muzykę. Nie podoba mi się to, ona wcale nie leciała jakoś mega głośno. Nie dobrze, czuje, że coś się świeci. A może chce mi coś zrobić w ramach odwetu za pomoc w sprawie policji? W końcu był jednym ze sprawców. Nie, skąd miałby wiedzieć, że to akurat ja go wydałam? Przecież to niemożliwe.

— Więc — zaczął powoli, dalej patrząc się na światła znajdujące się przed autem — Sprawa sądowa jest ciagle w toku — wziął powoli oddech — Minta już wsadzili, teraz zbierają dowody na mnie — popatrzyłam na niego dziwnie — Chyba wiesz o czym teraz mówię — kontynuował wypowiedź — Byłaś wtedy z nim. Z tym wszechwiedzącym detektywem, co wyciągnął na światło dzienne, wszystkie brudy klubu „Fanny Gum" — facet zaśmiał się nerwowo

Zapaliło się zielone światło, wiec ruszył dalej. Ponownie zapadła cisza, aż do kolejnych świateł.

— Powiedz mi — przerwał patrząc na mnie  przez lusterko w samochodzie — Co ja mam do cholery jasnej zrobić! Mam dwójkę dzieci, żona nie żyje, a dziadkowie nie chcą ich widzieć na oczy! Jak wsadzą mnie do pierdla, to wyślą ich do domu dziecka, a wtedy życie nie będzie takie kolorowe! — Facet się zdenerwował, uderzył rękoma o kierownice.

Usłyszeliśmy trąbienie za nami. Ni tak, było już zielone światło, a my dalej staliśmy.

— Wiesz, jestem tylko uczniem. Ale myślę, że powinieneś z nim porozmawiać. Ale tak na spokojnie. — odezwałam się po raz pierwszy, podając kierowcy wizytówkę Ranpo.

Spojrzał na nią i prychnął, rzucając ją pod przednią szybę auta.

— Z nim? — spytał sarkastycznie. — Przecież to przez niego ta cała sprawa. — kontynuował swój wywód.

— Tak, ale on jest jedyną osobą, która będzie wiedziała co zrobić, tak, aby wszyscy byli szczęśliwi i bezpieczni. Nawet jeżeli poradzi ci, przyznać się do winy, to tylko po to, aby twoje dzieci były bezpieczne. — mężczyźnie odjęło mowę.

Facet był skołowany. Zatrzymał auto obok peronu. Już wyciągałam gotówkę, aby zapłacić, ale przerwał mi.

— Nie płać. Twoja rada była warta więcej niż te pieniądze. — powiedział zaciskając jedna dłoń na kierownicy, a drugą chwytając walającą się przed nim wizytówkę.

Otworzyłam drzwi auta i wyszłam. Ale zanim zamknęłam drzwi, dodałam.

— Aktualnie jest w Agencji Detektywistycznej. — lekko trzasnęłam drzwiami.

Stanęłam chwilę w miejscu, patrząc jak taxi odjeżdża. Nie byłam osobą, do której powinien się zwracać o pomoc, właśnie dlatego odesłałam go do Ranpo. Jestem pewna, że znajdzie doskonale rozwiązanie dla tej sytuacji. On zawsze znajduje tą dobrą stronę.

Ale nie zawracając sobie mężczyznami już głowy, odwróciłam się w tył, energicznie na pięcie. Przede mną pojawił się duży pomarańczowy budynek. Z pewnością jest to peron.

Po prawej stronie była wielka brama, którą postanowiłam wejść do środka. Co jak co, ale innej drogi chyba nie było.

Hol główny był ogromny. Pod prawą ścianą znajdowały się kasy, po lewej stronie nad głowami była wielka tablica z rozpiską nadjeżdżających pociągów, jak i tych, co za chwile miały odjechać. Podłoga była wykonana z błękitnego kamienia, a ściany - tak jak reszta budynku - pomarańczowe. Na środku wolnej przestrzeni, znajdowały się ławki.

Podeszłam do elektrycznej tablicy, aby sprawdzić rozkład pociągów. Cóż, miała przyjechać za jakieś, 2 minuty.

Na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek. Oni za chwilę miała tu być! Gdybym mogła, to zaczęła bym skakać z radości, ale nie chce ryzykować, że ktoś nieznajomy to zobaczy. Bądź co bądź, ale ludzi tu jest dużo.

Podpadłam się o ścianę i czekałam. Było to dosyć widoczne miejsce, nawet jeżeli ona by mnie nie zauważyła, to ja bym ją znalazła.

Stałam tak chwilę i obserwowałam korytarz. Zaczęłam się powoli już martwić, bo minęły 3 minuty, od przyjazdu pociągu. Na szczęście właśnie schodziła ze schodów. Cała uśmiechnięta podbiegłam do niej. A gdy tylko zeszła ze schodów, jak najmocniej ją uściskałam.

— Oniiii. — przedłużyłam ostatnią literkę.

— Taekooo. — dziewczyna zrobiła to samo co ja, ale z moim imieniem. — Już, nie ściskaj mnie tak, bo zaraz mnie udusisz. — powiedziała opuszczając ze mnie swoje ręce.

Spędziłam się lekko, ale puściłam uścisk. Spojrzałam w jej twarz. Nic, a nic się nie zmieniła. Niebieskie oczy, świdrował mnie swoim błyskiem, a blond włosy krótko przystrzyżone, dawały tylko bojowego uroku. Dalej była ode mnie niższa o 2 centymetry wzrostu.

— Tęskniłam za tobą. — powiedziałyśmy obie, w tym samym czasie. Po chwili również obie, zachichotałyśmy.

— Na ile przyjechałaś? — spytałam pierwsza.

— Niestety tylko na dzisiaj. — odparła smutno. — Wieczorem o 22:37 mam pociąg powrotny.

Westchnęłam. W duszy zrobiło mi się smutno, ale zakryła to niewidzialną maską.

— To nie ma czasu! — krzyknęłam. — Jest tu tyle miejsc, tyle rzeczy które musisz koniecznie zobaczyć! Nie mamy czasu do stracenia.

Pociągnęłam blondynkę lekko za rękę, co jej ewidentnie poprawiło humor. Poddają się mojemu naporowi i pozwoliła prowadzić w tylko mi znanym kierunku.

————

Trochę dawno nie było rozdziału... No ale cóż, tak, ja dalej to pisze i mam zamiar napisać tą książkę do końca. Ale swoją drogą, jeżeli kibiców film Charlie i fabryka czekolady, możecie wpaść na nową (pisaną przeze mnie i moją znajomą) książkę, o tematyce Willy Wonka z oc/reader (jakkolwiek, nie wiem pod co to dopasować, oc czy reader)

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz