Rozdział 30

261 29 21
                                    

Skierowałam swój wzrok, w kierunku położonych na blacie papierów.  Nawet nie czytając ich, wzięłam w rękę długopis i zostawiając w odpowiednich miejscach swój podpis, zastanawiałam się co teraz będzie. Telefon zniszczony - nie mam kontaktu z rodziną, do Ranpo się nie odezwę, z resztą pewnie on i tak nie będzie chciał ze mną rozmawiać. W końcu to ja go zawiodłam, a nie na odwrót.

Posyłając mężczyźnie po drugiej stronie biurka blady uśmiech, wyszłam z pomieszczenia, po czym również z budynku komendy policji. Na dworze czekała na mnie taksówka, w środku której dostrzegłam bardzo znaną mi sylwetkę osoby, o zielonych oczach. Jego twarz zdradzała dosłownie „nic". Właśnie, nie zdradzała żadnych emocji, które mogły właśnie w nim buzować. I to właśnie to w tej chwili najbardziej mnie przeraziło.

Czy zastanawiało was kiedyś, czy da się zmienić bieg swojego losu? To jest właśnie w całym świecie najlepsze. Każdy ma przyszykowana swoją własną wstążkę, każda jest inna, żadna nigdy nie będzie miała takiego samego koloru. Owszem, mogą być podobne, ale nigdy nie będą identyczne. Osobo, osobo która masz podobne życie do mojego. Nigdy, ale to nigdy nie wmawiaj sobie, że jesteś bohaterem. Nie wmawiaj sobie, że wszystko możesz. Albowiem są pewne rzeczy, na które nikt nie ma wpływu, aż tak wielkiego jak ty. Wystarczy jedna twoja decyzja, która z pozoru może wydawać się błacha, ale może zmienić bieg wydarzeń. Na przykład dajmy na to, wybór, co dzisiaj zjesz na śniadanie, będzie to zwykła kromka chleba, który jest w domu, czy chleb z pomidorem, szynką i masłem, po które musisz pójść do sklepu.
Taka decyzja może uratować ci życie, bo jak zdecydujesz się wyjąc z domu, może nagle nastąpić awaria dźwigu, pracującego tuż obok twojej drogi podróży, który swoim ciężarem zwali pobliskie słupy napięcia, na wskutek czego tuż nad twoja głową, pojawią się podłączone pod wysokie napięcie kable. Za to, gdybyś została w domu, jedyne co by cię spotkało, to chwilowy brak prądu.

W moim umyśle ponownie ma moment pojawiło się uczucie pustki. Pustki tak ogarniającej, że nawet wychodząca kobieta z niebieskiego budynku szturchnęła mnie lekko w ramie, mówiąc przy tym „Hej, wszystko dobrze?", przy okazji budząc mnie z moich rozmyśleń.

— N-nie, wszystko dobrze — od razu zaprzeczyłam, kiwając przy tym lekko głową — Dziękuje za troskę — podziękowałam Pani przy czym się lekko uśmiechnęłam

Kobieta z lekką dozą niepewności przyjęła do wiadomości słowa, ale koniec końców mi zaufała i odeszła w swoją własną stronę.

Gdy uwolniłam się ze szponów sztywnej rzeczywistości, detektyw wychodził właśnie z auta, zostawiajac otwarte drzwi, pokazując przy tym, abym wsiadła do środka, co też jak najszybciej było możliwe uczyniłam.

Gdy wsiadłam do pojazdu, kierowca od razu ruszył, lekko i bez pośpiechu wciskając pedał gazu.

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. W mojej głowie narodził się nawet pomysł zagadania do chłopaka, ale spalił na panewce, ponieważ gdy detektyw kontem oka zauważył moje intencje, odwrócił się w stronę okna, zrywając wszelki kontakt.
Jego reakcja spowodowała jeszcze większe ukłucie pustki w moim sercu. Musze go szczerze przeprosić. Tak, zrobię to, zrobię... ale nie tutaj. Jutro, jak się spotkamy.

***

— Wysiadamy — stwierdził otwierająca szybkim ruchem drzwi, kruczo-czarno włosy chłopak

Spojrzałam za okno, rozpoznając w jakiej dzielnicy się znajdujemy. I na pewnie nie znajdowaliśmy się pod moją klatką schodową.

— Okey, to do jutra — powiedziałam lekko zdziwiona, że po raz pierwszy to on, wysiadł przede mną

Wyciągnęłam rękę, aby zamknąć za nim drzwi, lecz gdy z pełnym impotentem zamykałam drzwi, jego stopa zdążyła wcisnąć się, w małą szparę pomiędzy drzwiami, a resztą karoserią niebieskiego Fiata.

Auć, musiało zaboleć.

Lecz chłopak stal tak, jakby te uderzenie w ogóle nie miało miejsca.

— Ty też — oznajmił, wreszcie zaszczycają mnie spojrzeniem

— C-co? — spytałam już w pełni zdezorientowana. Chłopak mocno chwycił za mój nadgarstek, i pociągnął mnie — Przecież to nie moje mieszkanie, tylko twoje — oznajmiłam, a w moim głosie można było dosłyszeć nutę bólu

Nie spodziewałam się, że posiada on tyle siły, nie sądziłam, że umysłowiec, może mieć jej aż tyle w swoich mięśniach. Chyba jednak chodził kiedyś na tą siłownie.

Gdy tylko zamknął drzwi pojazdu, taksówkarz od razu ruszył w swoim własnym kierunku, pewnie kończy na dzisiaj swoją zmianę.

— Ponieważ u ciebie mieszkankę znajdujące się piętro wyżej, niż twoje spłonęło, a ty udowodniłaś, jak bardzo odpowiedzialna jesteś — nabrał oddech, by po chwili wypuścić powietrze z płuc, wzdychając — Dzisiejszą noc przenocujesz u mnie. Potem zastanowię się co dalej. Bądź pewna tylko jednego, do tamtego mieszkania wrócisz tylko po to, aby zabrać swoje rzeczy

Powiedziawszy to zdanie, ruszył pod bramę, wpisał kod do drzwi, i otworzył je na oścież, wpuszczając mnie pierwszą.

W jego mieszkaniu, odkąd byłam tu pierwszy raz, nie zmieniło się nic. Wszystko jak zwykle miało swoje miejsce.
Jedyną różnicą był rozłożony materac na podłodze. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym ostatnio go zostawiłam.

— Materac leży — Ranpo nie zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałam

Co prawda miałam zrobić to jutro, ale teraz jest na to doskonała okazja.

— Ja, ja — chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam jak ubrać myśli w zdania, tak aby wyszły w miarę zrozumiale. Bo gdybym miała mówić nie myśląc, wyszła by z tego sama paplanina — Ja, chciałam cię przeprosić — spuściłam głowę w dół, na nogi — Masz rację, jestem totalną idiotką. Z resztą, ty zawsze masz rację. Wiem, że popełniam błędy, i zawsze będę je popełniać — poczułam, jak zaczynają piec mnie oczy — W-wiem też, że przysparzam c-ci tyl-ko k-kło-o-opo-tów, i pew-nie będzie-sz chciał m-mnie teraz o-odesłać do do-do-mu — nagły uścisk przerwał moją nagłą wypowiedź

W pierwszej chwili byłam zdziwiona, ale po chwili poczułam ciepło. Było to ciepło uścisku, pełnego niewypowiedzianych słów.

— Nie zamartwiaj mnie tak nigdy więcej, proszę — powiedział tuż do mojego ucha, po czym razem ze mną w ramionach opadł na kanapę

Lekko poprawiłam swoją pozycje, po czym dodałam:

— D-dobrze, ju-ż nigdy wię-cej — po czym w szczelnym uścisku, silnych rąk zielonookiego, pozwoliłam budującym się emocją opaść, mocząc jego pięknie pachnącą marynarkę — P-przepraszam

—————

Mam do was pytanie. Jeżeli wstydzicie się odpowiadać w komentarzach, możecie zrobić to w wiadomości prywatnej.

Co sądzicie o tej książce? Podoba wam się,czy tez nie? Jaki jest wasz stosunek do obecnie publikowanych rozdziałów, a tych starszych (prolog+)

(Btw, zostaw gwiazdkę!)

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz