Rozdział 31

272 24 5
                                    

— Dzień dobry Taeko — ciągle rozkojarzona zamrugałam kilkanaście razy oczami, po czym ziewając usadowiłam się do pozycji siedzącej, i leniwie rozciągnęłam obydwie ręce, przecierając dodatkowo oczy

Gdy powoli odzyskiwałam kontakt z światem, moje oczy zarejestrowały uśmiechającego się z głębi pokoju, zielone tęczówki Ranpo. No tak, wczoraj będąc na skraju klifu emocjonalnego nie byłam w stanie się kontrolować, i zasnęłam w jego cieplutkich, a zarazem tak miękkich i pięknych jak jedwab dłoniach.

— Jak się spało? — z rozmyśleń wyrwał mnie jego ciepły, jak najgorętsze dni lata głos

Zaraz, CO? O czym ja myśle?! To tak nie powinno być, on jest moim nauczycielem!

Momentalnie poczułam jak moją twarz zalewa fala gorąca, rozprzestrzeniająca się po całej mojej twarzy, wiec od razu skierowałam swój wzrok za okno, tyłem do chłopaka, aby mnie nie widział. Jakby to miało jakkolwiek zadziałać.

Z tego samego miejsca, w którym stał wcześniej detektyw, usłyszałam cichy i jednocześnie trochę nieśmiały śmiech.
Momentalnie się spięłam, i automatycznie odwróciłam głowę znowu w stronę Ranpo. Chłopak wpatrywał się swoimi szmaragdowymi tęczówkami prosto w moje, brązowe oczy. Pod jego intensywnym spojrzeniem, które potrafi przejrzeć dusze na wylot, zarumieniłam się jeszcze mocniej, na co jego reakcją był ponowny wybuch śmiechu, ale tym razem intensywniejszego.

— W-wybacz — jego ręce zaczęły latać w powietrzu, pokazując gest przepraszający — Ale wyglądasz naprawdę słodko — dodał po, krótkiej chwili, w której zdążył lekko ochłonąć

— C-C-o, ja nie jestem sł-

— Jesteś, i nie musisz zaprzeczać, bo to i tak nie zmieni mojego zdania — przerwał mi w połowie zdania, dalej będąc lekko rozbawionym. Oraz oczywiście, dalej na mnie patrzył swoimi pięknymi oczami

Zaraz, po raz kolejny tego ranka „CO"? Jakimi pięknymi oczami!! Czy on mi czegoś przypadkiem nie dosypał wczoraj do napoju?? Albo nie dał mi jakiegoś plastra wywołującego halucynacje???

— Hmm — wydał z siebie zaskoczony pomruk, wyciągając rękę po dzwoniącą komórkę. Spojrzał na wyświetlacz, krzywiąc nieznacznie głowę — Wybacz, muszę odebrać — oznajmił po czym po prostu odebrał połączenie, nie sikać się nawet na wyjście z pomieszczenia.

Chwila, chwila. Czy jeżeli on był w tym pomieszczeniu — salonie — cały ten czas,  czy to oznacza... że on... mnie obserwował ... przez CAŁĄ NOC !? O nie, nie, nie. Na pewno musiał mieć powód, aby tu wejść o tak wczesnej porze.

— Ale że tak nagle? Huh, rozumiem, tak, tak. Przekaże im tę informacje. Tak, miłego dnia. Dowidzenia — jego mimika twarzy podczas rozmowy zmieniła się diametralnie. Gdy odebrał telefon, nagle spoważniał, a gdy się rozłączył, zmarszczył lewą brew jakby się nad czymś mocno zastanawiał

— Umm, jeśli mogę spytać, kto do ciebie dzwonił — zabrałam głos, zwracając na siebie jego uwagę

— Zastępca dyrektora szkoły, do której chodzisz — stwierdził wzdychając — Siadaj, bo śniadanie ci wystygnie — odsunął krzesło przy którym stał, i dopiero teraz zauważyłam, że na stole leżą dwa talerze na przeciwko siebie

Powoli wstałam z materaca, tak aby ominąć niechciane mroczki przed oczami, i usiadłam na przygotowanym krześle. Chłopak odsunął mnie lekko do stołu, po czym sam usiadł po przeciwnej stronie stołu.

— Dziękuje, i smacznego — odpowiedział mi jedynie skinieniem głowy

Wzięłam widelec do prawej ręki, i dopiero przyjrzałam się temu, co znajdowało się ma talerzu. Była to jajecznica, i to bardzo łudząco przypominająca kształtem serce... Nie, to na pewno tylko moja wyobraźnia. Obok niej znajdowały się dwie zapiekane w tosterze kromki chleba.
A całość dopełniał duży koktail truskawkowy.

Dobra, chwila prawdy. Nałożyłam na sztućca kawałek żółtej potrawy, i włożyłam do ust.

Smak normalnie rozpływał się w mojej jamie ustnej. To jest PYSZNE! Nie wiem jakich przypraw on do tego dosypał, ale jeszcze nigdy nie jadłam tak dobrej jajecznicy. Z wielką chęcią nałożyłam kolejny kawałek porcji, tym razem zagryzając dodatkowo chlebem.

— Widzę, że smakuje — dopiero teraz zauważyłam, że cały czas czekał, aż ja spróbuje pierwsza

Jak najszybciej przełknęła to co miałam w buzi, i ochoczo mu odpowiedziałam.

— Tak, to jest naprawdę pyszne — po usłyszeniu mojej odpowiedzi chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej

— Cieszę się, że ci smakuje — powiedział rozszerzając ze szczęścia oczy, i dopiero teraz zaczął jeść swoją porcję

***

Po skończonym śniadaniu okazało się, że podczas naszego pobytu w miejskiej komendzie, Atsushi przyniósł z mojego mieszkania jakieś ciuchy na zmianę. Bo tak się akurat złożyło, że zbadanie okoliczności wypadku przypadło agencji detektywistycznej. A oni z kolei zlecili to białowłosemu chłopakowi, który chcąc nie chcąc, musi wykonywać polecenia od szefa.

Właśnie oto dlatego, stałam teraz przed bramami szkoły, w białej koszuli, z krótkim rękawem, czarnych spodniach sięgających ledwie za kolana, z przyszytymi kolorowymi łatami... Jak ja dawno nie nosiłam tych spodni. Chłopak przyniósł mi też do kompletu czarną czapkę, oraz tego samego koloru okulary przeciw słoneczne, które oczywiście założyłam.  Buty.... Buty miałam jeszcze z wczoraj. Czerwone trampeczki.. tak, nie za bardzo pasują do całości, ale cóż poradzić.

Ranpo już dawno temu zniknął za murami budynku zwanego szkołą. Swoją drogą, budynek był bogato zdobiony z zewnątrz jak i wewnątrz. Ciekawe kto sponsorował budowę.

— Idziesz, czy się wzrosłaś w chodnik— za swoimi plecami usłyszałam pewien męski, ale bardzo zarozumiały głos

Odwróciłam zdziwiona głowę, przekręcając ją przez lewe ramię. Za mną stał nie kto inny, jak wysoki czarnowłosy chłopak - Arelin

— Hmm — odparłam zdziwiona, co on może ode mnie chcieć? — Tak? — spytałam, mając małe nadzieje na to, że chłopak rozwinie temat

— Za jakieś dziesięć minut zaczyna się lekcja — stwierdził lekko poirytowany — A ja, nie zamierzam się na nią spóźnić, tylko dlatego, że ty stoisz mi na przejściu — przewrócił teatralnie swoimi oczami

— Przecież przejście jest wolne — stwierdziłam marszcząc brewkę

— Nie, nie jest wolne? — odpowiedział zirytowanym tonem głosu

Cóż, wiedziałam, że chłopak jest bardzo pewny siebie, ale nie sądziłam, że okaże się takim chamem.

— Nie możesz po prostu mnie ominąć — spytałam zażenowana całą sytuacją. Pierwszy dzień w szkole, taki pierwsze dzień z lekcjami, a już muszę się z kimś kłócić — Masz tu tyle miejsca do wyboru — wskazałam ręką na całą bramę, która była na prawdę obszerna. Z całą pewnością zmieściło by się tu całe trzy auta, ustawione przodem do siebie

Jego wzrok mówił wszystko, oraz nic. Z jednej strony „ty tak na serio?", a z drugiej nie dawało to żadnej odpowiedzi na moje pytanie, wiec jedyna co zrobiłam, to odpuściłam. Naprawdę nie zamierzam się dzisiaj z nikim kłócić, ten dzień zaczął się zbyt pięknie, abym najłagodniej kończyć w złym humorze.

Co miałam na myśli poprzez „odpuszczenie"? Już tłumacze. Po prostu go olałam, i ruszyłam wolnym krokiem do głównego wejścia budynku.

—————

(wybaczcie za wszystkie niezgodności związane z wyglądem głównej bohaterki, ale one zostaną poprawione, gdy będę dokonywała korekty ~~ dop. Autorki)

Młoda Detektyw i Ranpo [ZAKOŃCZONE, TRWA KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz