Wcześniej - Maj

558 16 1
                                    

CLARA

- Nie uważasz, że te zasłony nie będę pasować?

Nie miałam innego argumentu, ale ten cukierkowy róż naprawdę w ogóle do mnie nie przemawiał. Za to Cornelia miała w sobie tyle zapału, by mnie do nich przekonać, że nawet obietnica zawieszenia ich w korytarzu by jej odpowiadała.

- Claire, nie bądź uparta, proszę zrób to dla mnie, od razu będzie widać życie w Twoim mieszkanku. Wiesz dobrze, że nikt Ci lepiej nie doradzi niż ja. - i zrobiła te swoje maślane oczka, na które niejednokrotnie łapała mężczyzn.

Cornelia była spełnieniem snów niejednego faceta. Na pierwszy rzut oka średniego wzrostu z długimi rudymi włosami i przenikliwymi zielonymi oczami. Biła od niej taka siła i charyzma, że żaden facet nie mógł przejść obok tego obojętnie. Z tego też względu zmieniała ciągle, jak zwykła mawiać "potencjalnych mężów". Bardzo szybko się angażowała, a po krótkim czasie dochodziła do wniosku, że to jeszcze nie to i wyrusza na kolejne poszukiwania. Tak, więc mając trzydzieści dwa lata, ciągle starała się odszukać tego jedynego.

-No to jak? - dodała

- Dobra. Niech będzie, ale nie powieszę ich w salonie, mogę kupić mniejsze do...sama nie wiem... łazienki?

- Do łazienki? Czy Ty mówisz serio? To może od razu do sypialni i będzie prawie jak w... -zniżyła głos do szeptu, po tym jak dostrzegła stojące obok dwie starsze Panie - prawie jak w burdelu!

Nie mogłam powstrzymać śmiechu, a Cornelia po chwili spoglądania na mnie z byka również zaczęła chichotać.

- Dobra stara babciu - dodała - skoro nie chcesz tych cudownych, obłędnych i jakże gustownych zasłonek w swoim salonie, może pójdziemy wybrać stolik, a potem na jakiś obiad, bo przez to Twoje wybrzydzanie zrobiłam się strasznie głodna.

Uśmiechnęła się figlarnie, a ja odniosłem wrażenie, że temat tych okropnych zasłonek był tylko pretekstem do wywołania uśmiechu na mojej twarzy. W końcu ruszyłyśmy dalej w stronę działu z meblami, a potem prosto do restauracji.

Cornelia była moją bratnią duszą. Kiedy pierwszy raz się spotkałyśmy, od razu wiedziałam, że to będzie przyjaźń na całe życie. Chociaż dla niektórych to tylko czternaście lat, dla mnie miłość, radość, ból i łzy, które niejednokrotnie dzieliłyśmy. Była i jest moją przyjaciółka. Nigdy nie zapomnę pierwszego dnia na Uniwersytecie Columbia, kiedy wpadła spóźniona na zajęcia i próbowała przekonać profesora, że nigdy nie była bardziej podekscytowana niż na myśl o tym, że dostała się na zajęcia, jak to opisała " do samego mistrza". Tym samym sprytnie odwracając uwagę od swojej wpadki, a potem usiadła obok mnie i tak już zostało przez kolejne pięć lat. Razem mieszkałyśmy, uczyłyśmy się, pracowałyśmy i przeżywałyśmy swoje wzloty i upadki. Po studiach Cornelia dostała świetna posadę menadżera w dużej firmie farmaceutycznej w Saint Louis. Wyjechała z Nowego Jorku w swoją rodzinna Missouri, a ja zostałam na Manhattanie. Tak szybko jak pokochałam to miasto, tak samo szybko jej znienawidziłam...na końcu wracając do rodzinnej Anglii. Kilka miesięcy temu Cornelia zaprosiła mnie do siebie, a po dłuższym namyśle postanowiłam zamknąć wszystkie sprawy w Anglii oraz w Nowym Jorku i przenieś się na stałe do Missouri.

- Nie mogę uwierzyć, że znów będziemy tak blisko siebie - mówiła podekscytowana nad talerzem naleśników.

- Mieszkam u ciebie od prawie roku, a ty jeszcze nie zdążyłaś się przyzwyczaić?

- Nie o to mi chodzi, to była taka faza przejściowa, a teraz naprawdę zdecydowałaś się tu zostać i to jest takie nieprawdopodobne.
Tak naprawdę już rok temu wiedziałam, że tu zostanę. Tylko łatwiej było mieszkać z Cornelią niż samej..

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz