CLARA

289 14 1
                                    

Ręce mi się trzęsły... cała ta sytuacja tak mną wstrząsnęła. Dopiero teraz zrozumiałam o co chodzi i dlaczego te kobiety są takie smutne i skrzywdzone. Żal, który mnie ogarnął ścisnął moje serce... One nie mogły liczyć na nowe lepsze życie od tak, musiały na to nowe życie ciężko pracować i liczyć na to, że znajdą się na świecie osoby gotowe im pomóc. Teraz też doszło do mnie, dlaczego Helen była taka krytyczna w rozmowie ze mną. Codziennie musiała płaszczyć się przed bogatymi, niejednokrotnie zadufanymi w sobie ludźmi, ażeby wywalczyć dla tych kobiet i dzieci lepszą przyszłość... Gdy już doszłam do samochodu z ledwością otworzyłam drzwi...

-Clara tylko nie płacz...- sama upominałam siebie. Potrafiłam być silna i nie okazywać uczuć kiedy sytuacja tego wymagała. Umiałam maskować się jak nikt inny, musiałam to robić inaczej bym nie przetrwała. Teraz też muszę...mama i Cornelia czekają w domu, a ja nie mogę okazać strachu... Ale mam już plan...Zrodził się tak nagle w mojej głowie, a do realizacji potrzebowałam tylko paru godzin...W pośpiechu odnalazłam telefon, godzina 3.08. Tak długo trwało to spotkanie? Nie kontrolowałam czasu, który właśnie minął. Nadal drżącymi rękoma napisałam do Corneli:

Spotkanie się przedłużyło. Będę dopiero na kolacji. Dasz rade z mamą?

Już za chwile była odpowiedź:

Rozumiem, że Cie zainteresował ten cały wolontariat. Nie martw się zaopiekuje się Alice. Będziemy czekać w mieszkaniu.

Odpaliłam samochód i ruszyłam w stronę centrum

***

Co ja właściwie wyprawiam? 

Nie wiem jak mam sobie poradzić sama ze swoim życiem, a próbuje bawić się w bohaterkę? Może nawet to nie chodzi o udawanie bohaterki... sama nie wiem...

 Widok tej kobiety w ośrodku... dotykam swojej twarzy i czuję ten ból, te rany na policzkach i skroniach... dopada mnie to samo uczucie przygnębienia, które owładnęło mną po wyjściu stamtąd...Znów mam ochotę płakać... Nienawidzę się tak czuć, a jednocześnie wiem, że to uczucie pozostanie ze mną na zawsze.

- Przepraszam, już jestem z powrotem do pani dyspozycji -z zamyślenia wyrwał mnie, aż za bardzo miły, sprzedawca z rudą czupryną. W tych godzinach zazwyczaj w sklepach był największy ruch, ale nie sądziłam, że sklepy ze sprzętem gospodarstwa domowego też są takie oblegane- mówiła Pani, że interesuje ją lodówka, tak?

-Dwie lodówki proszę pana, do tego kuchenka, mikrofala i jakiś mały sprzęt pomocny w kuchni, a i zapomniałabym duży telewizor i pralka - facet w pamięci notował zamówienie, ale chyba nie do końca mu się to udało.

-Czy interesują panią jakiś konkretny model i marka? - powiedzmy sobie szczerze. Nie znałam się na takich rzeczach jak parametry narządzi gospodarstwa domowego.

-Liczę na pana pomoc, cena nie gra roli.

Chyba te słowa były przełomowe, facet kiwnął głową i ruszył alejkami wypełnionymi różnorodnym sprzętem, a ja podążyłam za nim. W ciągu ciągnącej się w nieskończoność godziny zaproponował mi chyba setki różnych modeli pralek, lodówek i kuchenek. W końcu wybrałam najbardziej interesujące mnie.

-Interesuje Panią system ratalny - dodał po dokonaniu wyboru?

-Ratalny? Nie. - spojrzał na mnie uważnie, ale wcale się nie dziwie, bo przeciętny człowiek nie robi od tak zakupów za 20 tysięcy - płacę gotówką.

- W takim razie zapraszam do kasy, czy mogę pani jeszcze coś zaproponować?

- Transport, jutro we wskazane miejsce - dodałam zdecydowana.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz