DANIEL

141 13 3
                                    


W końcu w domu! Już mam dość na dziś... Jutro przypomnę Monice, naszej nowej sekretarce, że cztery spotkania w czterech różnych częściach miasta i to w jeden dzień to chyba lekka przesada... W sumie to przypuszczam, że mogła zrobić to specjalnie, ponieważ kilka dni temu dość natarczywie się do mnie przystawiała, a ja delikatnie ją spławiłem. Jeszcze telefon znów dzwoni... Oddzwonię... Albo dobra... Pójdę po niego może to coś ważnego.

-Jesteś w domu? - Claire wydawała się zdenerwowana.

-Jestem. stało się coś?

-Tak i nie... Muszę z tobą porozmawiać, będę za dziesięć minut.

I rozłączyła się. To było bardzo długie dziesięć minut, ponieważ cały czas myślałem czy stało się coś poważnego skoro taka nakręcona nagle do mnie zadzwoniła. I co więcej postanowiła przyjechać. Sprawa widocznie nie mogła, czekać skoro chciała osobiście mi o tym powiedzieć. Kiedy otworzyłem drzwi nie miałem nawet możliwości zapytać, bo stająca za nimi Claire rzuciła i się na mnie. Swoim miękkim ciałem przylgnęła do mnie ciężko oddychając. Złapała moja twarz w swoje dłonie, a na ustach złożyła namiętny pocałunek. Nigdy od kiedy jesteśmy razem nie zrobiła, czegoś tak spontanicznego. Było to zarazem tak naturalne jakby robiła to już tysiące razy. Jej usta łapczywie wpijały się w moje. Język zataczał kręgi rozpalając mnie do granic. Zniknęło wcześniejsze znużenie, a jego miejsce zajęło czyste pożądanie. Ona też to czuła...

-Część - szepnąłem kiedy nieznacznie oderwała się ode mnie.

-Cześć - wydyszała.

-Nie mówię, że mnie nie zaskoczyłaś, ale nie mam nic przeciwko żebyś robiła tak częściej.

-Dziękuję - wymruczała uważnie na mnie patrząc.

-Ale za co? Jestem nadal trochę skołowany... Przegapiłem coś?

-Za to że jesteś, że nie naciskałeś, że pokazałaś mi jakie piękne może być jeszcze życie. Za każdą czułość, która mi podarowałeś...za wszystko... I przepraszam... Przepraszam, że nie umiałam opowiedzieć o mojej przeszłości, ale to się zmieni. Opowiem Ci o wszystkim. Zasługujesz na to. - czekała na moją reakcje, a ja oniemiały nie umiałem znaleźć odpowiednich słów. Claire w końcu postanowiła się przede mną otworzyć... To była najcudowniejsza chwilą w moim życiu.

-Daniel...

-Kocham cie Claire. - jej piękne niebieskie oczy zrobiły się jeszcze większe. - Teraz wiem, że pokochałem cię już pierwszego dnia kiedy cię spotkałem. Wtedy kiedy o mało nie spadłaś że schodów, wybiegając z ośrodka. Długo nie mogłem zrozumieć, że to uczucie zawładnęło mną bez reszty. Jesteś piękna, dobra, uczciwa... - pocałowałem ją - i jesteś moja, zawsze będziesz! Nie pozwolę by cokolwiek lub ktokolwiek zniszczył to co jest między nami.

-Daniel ja...

-Nie musisz mi mówić tego samego - objąłem ja mocniej - nie oczekuje tego od ciebie. Wiem, że potrzebujesz czasu. Poczekam.

-Daniel ja już nie potrzebuje czasu...

-Co?-ogłupiały analizowałem każde jej słowo

-Dlatego tu przyjechałam... Żeby Ci powiedzieć o wszystkim i wyznać jak bardzo mi na Tobie zależy, jak dzięki tobie poznałam smak prawdziwej miłość. Kocham cię Daniel!

-Claire... - złączyłem moje usta z jej. Z zachłannością zagarnąłem ją jeszcze bliżej.

-Nigdy nie powiedziałem, żadnej kobiecie, że ja kocham. Jesteś Tylko Ty.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz