DANIEL

367 13 1
                                    



-Nic Pani nie jest...?!- uciekła...pewnie nawet nie słyszała, co do niej mówię... I na jakich nogach uciekła... Charlie na pewno by padł z zachwytu gdyby usłyszał mój komentarz. Zaśmiałem się sam do siebie, zapewne wyglądając przy tym dość głupio. Kobieta, która na mnie wpadła już, zdążyła wsiąść do zaparkowanego przed bramą samochodu. Gdybym nie wiedział ile to cacko kosztuje pomyślałbym, że to jedna z wystraszonych podopiecznych mamy. Teraz jeszcze bardziej mnie zaintrygowała ta cała sytuacja... Co ją tak wystraszyło? Bo wyglądała jak gdyby zobaczyła samego diabła...

Z drugiej strony nie mogę oderwać od niej wzroku. Jest piękna. Długie ciemne włosy związane w kucyk opadały swobodnie na plecy. Ubrana skromnie, ale aż biła od niej klasa. Żadnej widocznej biżuterii, błyskotek i dodatków, które tak kochała Tamara. A właśnie, Tamara. Po to tutaj przyszedłem, żeby powiedzieć matce o Tamarze...

-Synku? Co ty tutaj robisz?-  i teraz już się nie wywinę.

-Cześć mamo!- Podszedłem do niej szybko i pocałowałem w policzek. -Od razu co Ty tutaj robisz? Nie mogę odwiedzić mamy i zabrać ją na lunch?

-Z chęcią skorzystałabym z Twojej propozycji synku, ale dziś nie dam rady . Mam tyle roboty... Jeszcze dwa spotkania , a i znów sprzęt nam się zepsuł...

- Więc, ta kobieta, która wyleciała przez drzwi frontowe jakby ją ktoś gonił, była u ciebie na spotkaniu? Co jej mamo zrobiłaś? – powiedziałem z anielskim uśmiechem na twarzy. Mama od razu zauważyła, że robię sobie z niej żarty

-Danielu, tak Cię wychowałam, żebyś sobie z matki żarciki robił?

-Ależ skąd- opowiedziałem nadal z uśmiechem , czekając na dalsze słowa mama. Może się czegoś dowiem o tajemniczej szatynce.

-Ta kobieta, która na Ciebie wpadła, to zapewne Clara. Nasza nowa wolontariuszką, a przynajmniej mam taka nadzieję, bo nagle podczas naszej rozmowy zaczęła się dziwnie zachowywać...-mama zamyśliła się przez chwilę, ażeby w końcu kontynuować- Bo wiesz synku, że ja znam się na ludziach, ale ta dziewczyna...sama nie wiem, ona jest jakaś skomplikowana...

-Mamo, rozmawiałaś z nią ile razy?

-Raz synku wystraszy, żebym widziała, że ktoś coś ukrywa. A ona ewidentnie coś ukrywa...

No to teraz mnie mama zaintrygowała, chyba będę musiał ubłagać Gregorego, żeby  dał mi cynk, kiedy znów tajemnicza Clara odwiedzi ośrodek. Może uda mi się z nią porozmawiać.

-Synku naprawdę, jeżeli to nic pilnego, nie mam dziś zbyt wiele czasu...może odwiedził byś nas dziś wieczorem i wtedy porozmawiamy spokojnie.

-W sumie mogę...Bo wiesz, musimy porozmawiać o Tamarze... -mama zrobiła taka minę, że nie byłem pewny czy mam mówić dalej. Kochałam moją matkę najbardziej na świecie. To wspaniała, empatyczna i troskliwa kobieta, ale ma też swoje zasady, którym szczerze, nie zawsze jestem w stanie sprostać.

-A no tak! A już uwierzyłam w tą gadkę o obiedzie z mamą...-założyła ręce na piersi- Słucham! Co mój kochany synku znów nawywijałeś?

-Nic nie nawywijałem, po prostu już się z nią nie spotykam i jeżeli to jest możliwe mogłabyś napomknąć Camili, że te zaproszenia na wesele...

Nawet nie mogłem dokończyć bo mama od razu zabrała się do rzeczy

-Nie spotykasz się? Ile to trwało tym razem? 3,4 miesiące? Prosiłam Cię Daniel nie zaczynaj nic z tą dziewczyną, bo to córka Glori. Wiesz ile my się lat przyjaźnimy? Mam się teraz wstydzić za to, jak mój syn potraktował jej córkę?

-Hola, hola Mamo! jak ja ją niby potraktowałem?

-Wykorzystałeś i zostawiłeś...Zresztą, to nie pierwsza Twoja tego typu zagrywka... Ja naprawdę nie wiem co złego zrobiłam kiedy Cię wychowywałam... Mądry, inteligentny, przystojny, a równocześnie nieodpowiedzialny, lekkoduch łamiący kobiece serca. Masz 32 lata czy Ty w końcu zamierzasz się ustatkować?- skończyła na jednym oddechu i widziałem, że aż kipi ze złości...Moja mama i ja naprawdę inaczej postrzegaliśmy świat. Ona wierzyła w te całe gadki o miłości, wierności i takie tam. W końcu z ojcem stanowili świetne małżeństwo przez lata. Ja nie byłem takim marzycielem jeżeli chodzi o uczucia. Nie deklarowałem się i jasno określałem reguły. Ale przecież nie będę tłumaczył własnej matce , że większość moich znajomości, żeby nie powiedzieć wszystkie, opiera się tylko na seksie. A teraz mi tu prawi kazania, że niby Tamare zraniłem? Z tej dziewczyny to dopiero ziółko. Na pewno nie liczyła na wielką miłość. Podczas pierwszego wieczoru rozebrała się przede mną, jeszcze nim zdążyłem zamknąć drzwi od domu.

-Mamo, posłuchaj - po raz kolejny zresztą- ja nikogo nie zraniłem, a tym bardziej nie wykorzystałem. Tamara to duża dziewczynka i wie na czym świat stoi. Nic jej nie obiecywałem ani ona mi.

-Daniel, ja już nie wiem jak mam z Tobą rozmawiać.

-Więc nie rozmawiajmy na ten temat. Twój świat jest inny, mi przyszło żyć w innym...

- Świat nie jest inny tylko to wasze młodzieńcze podejścia, żeby być wiecznie pięknymi, młodymi i niezależnymi. Żyjecie od dnia do dnia. Dla kariery i pieniędzy. Bez skrupułów... A gdzie wartości, które są tak cenne? Gdzie szacunek dla innego człowieka? gdzie odpowiedzialność za swoje czyny i słowa? Dorośnij synku, bo każdego z nas kiedyś czeka kres. Nie chce żebyś obudził się za 20 lat sam jak palec bez rodziny i przyjaciół. Bez kogoś kto pocieszy cię w chwili zwątpienia i pomoże kiedy będziesz tego potrzebował.

-Dobrze, że mam ciebie! – nie chciałem już dalej prowadzić tej rozmowy...

-Ty mnie do grobu zapędzisz.

Ja ją? Chyba ona mnie. Co najmniej 3 razy w tygodniu dogaduje mi, że powinienem mieć już żonę i dziecko. Ona naprawdę sądzi ,że to takie łatwe wszystko. Mówi mi o odpowiedzialności więc tak, jestem na tyle odpowiedzialny, żeby nie zrobić dziecka pierwszej lepszej dziewczynie i nienawidzić każdego dnia, który z nią spędzę tylko z obowiązku. Oczywiście tego też nie powiem na głos bo będę miał słuchania do gwiazdki, a nie wiem czy tyle wytrzymam.

-Kocham cię mamo! Już się nie denerwuj tak. Wpadnę jakoś w tygodniu na kolację. – ucałowałem ją szybko i postanowiłem zwiać jak szybko się da.

-Nie w tygodniu tylko dziś o czwartej popołudniu! Chyba nie zapomniałeś, że razem z Camilą, ojcem i Paulem macie przymiarkę garniturów u krawca. Camila mówiła, że przypomniała Ci?!

-Tak, pamiętam mamo! – wcale nie pamiętałem, nawet tego w kalendarz nie wpisałem...Dobrze, że dziś taki wolniejszy dzień . I nie mamy żadnych wizyt w sądzie, bo dopiero byłaby awantura...

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz