CLARA

165 13 1
                                    


Tydzień minął nawet nie wiem jak szybko. To, że codziennie jeździłam pomagać do ośrodka sprawiło, że moje dni stały się pełniejsze, bardziej barwne. Nadal czułam się niezręcznie wśród tych wszystkich kobiet, ale miałam wrażanie, że każdego kolejnego dnia jest coraz lepiej. Aline, która często pomagała w kuchni, również okazała się wspaniałą towarzyszką. W przeciwieństwie do Helen bardzo szybko nawiązywała znajomości i zarówno ja jak i wszystkie kobiety w ośrodku bardzo ją lubiłyśmy. Od tygodnie nie widziałam Daniela. Od naszego sobotniego spotkania, kiedy zostawił mnie w zupełnej rozsypce przed moim mieszkaniem... Najgorsze było to, że z jednej strony świadomie próbowałam go od siebie odsuwać, a z drugiej zauważyłam, że brakuje mi jego towarzystwa. Przez pierwsze dwa dni nie odzywał się wcale. Potem napisał smsa, że dał mi już dość czasu i teraz musi mnie usłyszeć. Zaczął dzwonić...codziennie o dziewiątej wieczorem.

Opowiadał mi o pracy w kancelarii, o dużej sprawi, którą się zajmuje. Nawet o tym co jadł na kolację. Dopytywał o moje samopoczucie. Po kilku dniach, tak przywykam do jego telefonów, że wczoraj kiedy napisał, że nie da rady ze mną porozmawiać, bo do późna będę pracować z Charliem, poczułam smutek.

Byłam zawiedzona...od nie pamiętam kiedy poczułem coś innego niż żal i ból... I to Daniel był sprawcą tego wszystkiego. Dziś rano przed przyjazdem do ośrodka zostawiłam mu wiadomość. Życzyłam mu powodzenia na jego „wielkiej sprawie". Nie odpowiedział, a ja mimo tego, że wiedziałam, że jest zajęty poczułam się odrzucona.

On codzienne mnie zaskakiwał...ciągle jednak z tyłu głowy miałam jedną myśl...

Czy nie kłamał?

-Clara, a widziałaś gdzieś pomidory?

Aline wpadła do kuchni jak strzała i zabierała kolejne rzeczy na stołówkę. Miałam dziś nie przychodzić do ośrodka, ale obiecałam jej w piątek, że pomogę przy przygotowywaniu warsztatów z gotowania. Ona naprawdę podchodziła do tego poważnie i wszystko musiało być na jak najwyższym poziomie.

- Widziałam je w koszu na warzywa – wskazałam ręką.

- Super, że mi pomagasz, sama bym nie dała rady tego ogarnąć.

-Ale to żaden problem.

-Clara ja wiem, że to nie moja sprawa, ale czy jest jakiś Pan Hughes? Bo ty tyle czasu spędzasz z nami, a taka ładna i fajna dziewczyna na pewno kogoś ma.

-„Pan Hughes? – mimowolnie zaczęłam się śmiać z tego sformułowania.- Jedyni, których znam to mój ojciec i brat. I nie mam nikogo...

-Szkoda, bo fajna babka z ciebie. Mój narzeczony na brata. Cudowny chłopak. Pracuje w transporcie. Logistyka...? Nie wiem coś takiego...chłopak ma chyba ten sam problem co ty?

- To znaczy? –nikt nie ma takich problemów jak ja.

- Jest strasznie nieśmiały...- już wychodziła kiedy obróciła się szybko w moją stronę. - ej Clara, a może ja was umówię? Taka podwójna randka? Co ty na to?

Polubiłam Aline i jej bezpośrednie podejście, ale nie mogłam skorzystać z jej propozycji...nie wiem czemu kiedy to zaproponowała pierwsze o czym pomyślałam to...Daniel...

Co on by na to powiedział?

- Wiesz to miłe, ale muszę odmówić. Nie jestem najlepsza w randki w ciemno- co innego miałam powiedzieć – poza tym dwóch takich jak my? wyobrażasz to sobie?

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz