CLARA
Strasznie tu zimno...betonowa podłoga jeszcze wzmaga ten chłód... Mam mętlik w głowie...Jak mogłam być tak naiwna? Ta myśl pozostaje ze mną nieodłącznie od kilku godzin, a może dni? Straciłam rachubę czasu... Jestem mokra, brudna, przemarznięta, a moje ciało coraz mniej walczy z tym stanem... Drzwi są tak blisko, okno...gdybym tylko mogła uwolnić się z tych sznurów... słyszę Kroki...
-No proszę, proszę, kochanie obudziłaś się w końcu? już myślałem, że potraktowałem Cię zbyt ostro na początek...Bo to dopiero początek naszej zabawy... - powiedział to tak spokojnie jakby mówił co najmniej do dziecka, któremu proponuje zabawę.
- Puść mnie Ty sukinsynu! Wypuść mnie, bo...
- Bo co? - Złapał mnie za włosy, a głowę zwrócił prosto w swoją perfidną gębę
- Bo mnie uderzysz, wezwiesz policje, a może mnie zabijesz?
Zaśmiał się szyderczym śmiechem, a potem przycisnął swoje usta do moich, sprawiając, że poczułam ucisk w gardle... Nie mogłam się bronić... Musiałam sama przed sobą przyznać, że zostałam pokonana. Oderwał usta i uderzył mnie tak mocno w twarz, że ponownie opadłam na zimną podłogę. Czułam krew w ustach, jej metaliczny posmak. Jednak Ten ból był niczym w porównaniu z tym, co czułam w środku... Jeszcze sekundę temu chciałam uciec, teraz chciałam umrzeć, chciałam żeby zabił mnie tu i teraz...
- Nie zasługujesz na takie czułe gesty! Jesteś zwykła suką! -krzyczał - Zostaniesz tu tak długo jak będę uważał to za stosowne! nikt Cie nie szuka, nikt o Tobie nie pomyśli! Jesteś zdana na mnie! A wierz mi, dopiero teraz poznasz mnie tak naprawdę...
Ostatnie zdanie wypowiedział zamykając drzwi za sobą. Nie mogłam opanować krążących mi w głowie myśli...Zrozumiałam co tak naprawdę teraz mnie czeka, że może pora na rachunek sumienia, bo niedługo nie będę w stanie nawet samodzielnie myśleć... Zaczęłam sie zastanawiać, że to jednak jest prawda, że są w życiu człowieka takie chwile, kiedy możemy rozumieć, co tak naprawdę pozwalało nam trwać na powierzchni i jak wiele istotnych szczegółów pozostało do tej pory niezauważonych...Tak bardzo pragnęłam żyć i tak łatwo dałam się temu życiu oszukać...
DANIEL
Nie mogłem wejść drzwiami bo nie byłem pewny czy nie narobię za dużo hałasu. A ciężkie metalowe wrota mogły zdradzić moją obecność. Odnalazłem dość duże okno bez szyby z drugiej strony budynku i najciszej jak umiałem wszedłem do środka. Wszędzie było ciemno i brudno. Betonowe podłogi i metalowe drzwi z dwóch stron magazynowej Sali. Jakieś stare maszyny, który w tej chwili stanowiły dla mnie jedyne schronienie przed ewentualnym nadejściem Igora. I właśnie w tym momencie jedne z drzwi gwałtownie się otworzyły. Miałem doskonały widok na Igora, który ewidentnie wkurzony przemierzał halę wprost do drugich drzwi. Masował jedną dłonią drugą jakby go coś bolało...No przecież! Miał całe pozdzierane kostki u ręki, kiedy widziałem go dziś u rodziców...On mógł?! Kurwa wyjdę i zabije go, jeżeli ją tknął.
Nadsłuchiwałem czy nie idzie, ale dłuższą chwilę ciągle panowała cisza. To jest moja szansa! Czym prędzej dobiegłem do drzwi z których wcześniej wychodził, delikatnie je uchyliłem i wszedłem do mniejszego korytarza, który oświetlało delikatne światło żarówki. Tam znów natrafiłem na drzwi, duże z dwiema zasuwkami i kluczem w zamku. Igor jest takim idiotą, żeby zostawić klucz w drzwiach czy rzeczywiście o nich zapomniał? Jeżeli to drugi to muszę się spieszyć, bo za chwile może się zorientować, że czegoś zapomniał. Szybko przekręciłem zamek, odpiąłem zasuwkę i otworzyłem drzwi... Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Myślałem, że takie rzeczy spotykają tylko ludzi w filmach, ewentualnie dzieją się gdzieś daleko ode mnie...
W niewielkim pomieszczeniu, w którego centrum znajdował się brudny materac leżała ona... Od razu wiedziałem, że ją znalazłem. Mimo, że leżała zwinięta w kłębek tyłem do drzwi. Była brudna i nawet z pewnej odległości mogłem dostrzec sińce i krew na jej ramionach... Zacisnąłem dłonie w pięść. Gniew, ból, ale też radość, że ją odnalazłem.
-Claire – szepnąłem...
CLARA
Chyba znów mi coś dosypali do jedzenia... A może to moja głowa robi mi takie sztuczki. W końcu Igor wyżył się na mnie po raz kolejny tak mocno, że już nawet ból lewej ręki przestał być odczuwalny.
-Claire, skarbie...otwórz oczy...- Daniel...gdyby to tylko była prawda...Gdyby naprawdę mnie szukał i odnalazł...
- Claire...- głosy w mojej głowie są coraz bardziej rzeczywiste, nawet czuje jakby ktoś dotykał mojego policzka... Ostatnią resztką sił otwieram powoli oczy i...
- W końcu! Claire... Sarenko...- zatroskane, piękne oczy Daniela wpatrują się we mnie...
- Jesteś prawdziwy?
- Tak, sarenko...Jestem...- pocałował mnie delikatnie w czoło.- tak bardzo się o Ciebie martwiłem. Kocham Cię.
Tulił mnie i kołysał w swoich ramionach. Nie było już bólu, strachu i bezradności... Teraz był tylko on. I to się liczyło. Że znalazł mnie! Wrócił po mnie...
-Zabije go za to wszystko, co ci zrobił! Odpowie za wszystkie rany, które Ci zadał - uważnie badał moją posiniaczoną twarzy i gładził mnie po włosach.
-to znaczy że... - zapłakałam z radości, bo czuć jego ciepło obok było najcudowniejsza rzeczą jakiej mogłam teraz doświadczyć.
-cichutku już Sarenko, mamy całe życie na rozmowy. Teraz musisz wstać, żebyśmy stąd wyszli.
Wiedziałam, że muszę wsiąść się w garść i go posłuchać. Mieliśmy szanse uciec stąd... Nadzieja... To wspaniałe uczucie które znów zakiełkowało we mnie kiedy Daniel delikatnie objął mnie w talii i pomógł mi wstać na nogi. Nagły przypływ adrenaliny dodał mi siły do podążania za nim. Minęliśmy pierwsze drzwi, które myślałam, że są jedyną przeszkodą oddzielająca nas od wolności. Ale po drodze minęliśmy jeszcze mały korytarz i drugie drzwi, które Daniel delikatnie otworzył, żeby sprawdzić czy nic nie stoi na przeszkodzie naszej ucieczce. Obrócił się do mnie pokrzepiająco i ścisnął mnie za dłoń nakazując jednocześnie żebym za nim podążyła. Weszliśmy do wielkiego ciemnego pomieszczenia... Chyba magazynu... Daniel nadal rozglądał się nerwowo, a ja czekałam na jego kolejne instrukcje i wtedy to się stało...huk! Tak okropny, że chwyciłam rękoma za głowę aby zasłonić uszy... Potem był krzyk...
Krzyk Daniela...
Otworzyłam do tej pory zamknięte oczy i zobaczyłam jak zgięty w pół trzyma się za zakrwawione ramię...'
-Daniel...
- Uciekaj Claire! – jego spojrzenie przeszywało mnie na wskroś! Błagał żebym go zostawiła i uciekała, a grymas na jego twarzy potwierdzał tylko jak bardzo dokucza mu krwawiąca rana.
- Nawet nie próbuj się ruszyć z miejsca kochanie. – oboje spojrzeliśmy w kierunku z którego dochodził głos. Nagle rozbłysło jasne światło pozwalając zobaczyć nam postać stojąco przed nami...Igor...szedł wyprostowany w naszym kierunku, a w ręce trzymał pistolet.
-Igor proszę... - chwyciłam mocniej Daniela jednocześnie prosząc Igora o.. właściwie o co? Żeby nas wypuścił? Zostawił w spokoju? Oszczędził? Nie zabijał... To chory człowiek, który mógł z nami zrobić wszystko to co chciał... Czy jakakolwiek forma proszenia go o cokolwiek pomogłaby nam w tej sytuacji?
- Oj, Claire...- nienawidziłam sposobu w jaki przeciągał moje imię...- niczego się nie nauczyłaś. Dałem Ci szansę na nowe, lepsze życie, a Ty jak mi się odwdzięczasz? Uciekasz i to jeszcze z nim? – z pogardą wskazał na stojącego obok mnie Daniela. Wszystkie mięśnie na jego ciele napięły się pod wpływem słów Igora. Mocniej ścisnąłem jego zdrową rękę chcąc go powstrzymać przed ewentualnym rzuceniem się na Igora. On miał broń...raz już strzelił. Mógł to zrobić ponownie...
CZYTASZ
Broken lives - Clara [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna była pewna, że w życiu nie spotka ją już nic dobrego... On wierzył, że ma w życiu wszystko czego potrzebuje... Kiedy los splótł ich drogi, ona stroniła od ludzi, a on zapragnął tylko jej... Clare i Daniela różni wiele, czy równie dużo ich połąc...