CLARA

155 13 1
                                    


-Proszę...nie rób tego! – błagałam...ale on stał niewzruszony nade mną i patrzył z furią w oczach.

- Prosisz mnie?! Niczego dla ciebie nie zrobię! –wykrzyczał gniewnie

-Jeżeli nie dla mnie, to dla...- zapłakałam

- Jesteś zwykłą szmatą! Nic nie wartą! Nieposłuszną suką! Zdradzasz mnie z ty prawnikiem od siedmiu boleści!

-Nie ja...

- Za późno! – pchnął mnie, a moje bezwładne ciało leciało...

-Nieeeee!

-Nie!

-Clara! Clara! Obudź się!

Znów miałam koszmar, to w sumie nie żadna nowość, ale gdzie ja jestem? Czuje jak mocne ramiona otulają moje ciało...Ktoś mnie przytula i szepcze...Daniel...

-Ciii już dobrze – powtarza – to tylko zły sen!

Podnoszę powoli powieki i dopiero dochodzi do mnie co tu się właściwie dzieje...oglądałam film u Daniela i...Musiałam zasnąć. A teraz siedzę na jego łóżku w sypialni, a on delikatnie kołysze mnie w swoich ramionach. Więc słyszał mnie... Już zna jedną moją tajemnice. Musiał widzieć jak walczę we śnie o przeżycie... Nienawidziłam mówić o swoich koszmarach, a tym bardziej wstydziłam się kiedy ktoś słyszał moje krzyki. Kiedyś było to tak częste, że bałam się zasnąć ponownie...teraz nadal miewałam koszmary, ale już nie tak często.

Zawstydzona do granic możliwości zaczęłam odsuwać się od Daniela. Ten nie próbował na siłę mnie trzymać, ale też nie przesunął się znacznie. Powoli próbowałam uspokoić skołatane nerwy...

- Już dobrze? – kiedy zapytał podniosłam głowę, żeby spojrzeć w jego oczy. Litość...to pierwsze co przyszło mi na myśl, kiedy dostrzegłam jego zielone oczy. Wyraz jego twarzy wyrażał zatroskanie. A ja po pierwsze nie chciałem litości, a po drugie i najważniejsze cały czas zastanawiałam się jak się tu znalazłam.

- Tak. – wydukałam cicho – ale jak ja tu...? – obiegłam wzrokiem pomieszczenie. Lampka stała na stoliku nocnym oświetlając blado pokój . Miał białe ściany, tyle udało mi się dostrzec. Bez żadnych zbędnych ozdób. Wielkie łoże na, którym wciąż siedziałam, zdobiła czarna pościel.

- Zasnęłaś na kanapie w salonie. Musiałaś być bardzo zmęczona bo nawet nie obudziłaś się kiedy przeniosłem cię do sypialni.

- Przepraszam... mogłeś mnie obudzić.

- Ale za co ty mnie przepraszasz? Za to, że byłaś zmęczona? Clara...skarbie.- znów zbliżył się do mnie, zagarniając mnie w ramiona. Na początku zesztywniałam, ale za chwilę uzmysłowiłam sobie jak moje ciało się przy nim relaksuje...uspokaja. Nagle odeszły w zapomnienie koszmary sprzed kilku minut, znikło wszystko co nie było istotne. Byłam tylko ja i on. Poddałam się temu cudownemu uczuciu zapomnienia. Głaskał mnie delikatnie po włosach, kołysał w rytm swojego oddechu. Nigdy nie czułam się taka odarta ze swoje skorupy jak teraz.

-Claire, co ci się śniło? – nie mogłam mu powiedzieć...jeszcze nie

-Nie pamiętam.. – skłamałam

-Bardzo głośno krzyczałaś, często ci się to zdarza? – wiedziałam, że mi nie uwierzył... - Clara?

Nadal milczałam...co miałam mu teraz powiedzieć? Dosłownie przed sekundą napawałam się cudownym uczuciem spokoju, a teraz jego przyspieszony oddech zaczął doprowadzać mnie do obłędu...Wyszarpnęłam się chyba zbyt pospiesznie z jego uścisku, bo podniósł ręce do góry w geście poddania.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz