Jakie kurwa zboczenia?
Co ten Charlie do diabła pierniczy... Nie widzi, że Clara zaraz zapadnie się w fotelu? Tej rudej się to podoba, ale widzę też jak spogląda co chwilę na mnie i na Clare. Robi za jej pitt bulla czy co?
Nie rozumiem trochę tej całej sytuacji. Może moja matka dziś popołudniu miała rację mówiąc, że Clara ma jakieś tajemnice. W sumie kto ich nie ma? Ona jest taka wystraszona, jakby zaszczuta. Tylko przez tą chwilę kiedy śmiały się z przyjaciółką przy barze wyglądała na naprawdę młodą i spokojną. Im dłużej siedzimy razem tym mam większą pewność, że coś ją przeraża. Jakby bała się, że za chwilę coś się stanie. Rozsiadła się co najmniej metr ode mnie. Nawet nie próbuje się do niej zbliżać, bo wydaje mi się, że to dopiero by ją wystraszyło. A tak miło było ją mieć obok siebie, kiedy ochroniłem ją przed upadkiem. Podoba mi się. Nie mogę nawet temu zaprzeczyć. Już dziś rano nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Tylko, że to nie mój poziom...Clara ewidentnie nie była kobietą na jedną noc czy na niezobowiązujący związek. Każdy jej gest pokazywał jaka jest delikatna i speszona jeżeli chodzi o mężczyzn. Nie umawiałem się z takimi kobietami. Bo one nie umiały wyjść nigdy z inicjatywą, a ja nie miałem w zwyczaju się starać. Szczerze chyba szybciej bym się skłonił w kierunku Corneli- naprawdę niezła sztuka z tej rudej. Charlie jednak już położył łapki na jej udzie. Kiedy jednak znów spojrzałem w kierunku Clary spostrzegłem, że bardzo dyskretnie zerka na mnie. No i właśnie to był największy problem dzisiejszego dnia. Ja po prostu nie potrafiłem od tej kobiety oderwać wzroku. Chociaż wiedziałem, że to będzie zajebisty kłopot...
-My lecimy na parkiet, a wy sobie zamówcie jeszcze po drinku –Charlie pociągnął Cornelie za rękę i już szli w stronę schodów..
-No więc mohito? Whisky? Czy może lampka wina?- odwróciłem się całym ciałem do Clary, siadając bokiem na fotelu.
– Ja już podziękuje.
-Tylko jeden drink?
-Nie pracujesz jutro? - napadłą mnie niespodziewanie.
-Pracuje, nie każę Ci się upić do nieprzytomności tylko proponuje drugiego drinka. Zresztą nie oszukujmy się... ile tam jest alkoholu? Dziecku by nie zaszkodziło.
-Widać, że nie masz dzieci skoro tak mówisz...
-A Ty masz?- może za ostro to powiedziałem, ale teraz może być ciekawie.
-Nie mam-powiedziała uciekając wzrokiem
-Jak już się domyśliłaś, ja też nie.- cały czas intensywnie przyglądałem się jej. Była naprawdę bardzo ładna. Nie potrzebowała tego wieczornego makijażu. Widziałem ją dziś bez niego i to dopiero uroda. Nie była zbyt wysoka, nawet niska, ale szpilki dodawały jej nogą długości. A miała świetnie ciało. Nie wyglądała jak modelki, z magazynów co zresztą mi nie przeszkadzało, bo miała wszystko na swoim miejscu. Zaokrąglone lekko biodra, talie, którą, aż chce się objąć i ten biust... nie wiem czy w całym lokalu, ktoś by nie zwrócił na nią uwagi. Za każdym razem, gdy ktoś naruszał jej przestrzeń wzdrygała się. Z jednej strony byłem przekonany, że drzemie w niej jakaś zadziorność, ale cały czas ją tłumiła. Jakby bała się pokazać jaka jest naprawdę. Jakby, ktoś miał ją za to ukarać. Nie śmiała się zbyt głośno, nie udzielała w rozmowie zbyt dużo, starała się stać jak najdalej z boku, tak żeby nikt jej nie zauważył. Kiedy napotkałem jej wzrok, zaczęła szybko mówić.
-Zawsze taki jesteś? – zaskoczyła mnie, ale w sumie dobrze. Może w końcu czegoś się dowiem o tej kobiecie.
-Jaki?
-Analizujesz każdy mój ruch- masz mnie mała
-A co jest złego w analizowaniu.?
-Normalnie nic, ale kiedy tak intensywnie mnie obserwujesz, czuję się...
-Jak się czujesz?-zniżyłem głos.
-Nieswojo...
-Nie chciałbym, żebyś w moim towarzystwie czuła się nieswojo –powiedziałem okazując pokorę, a zarazem wykorzystałem moment, żeby się trochę do nie przysunąć. Kiedy zauważyła mój ruch, cała zesztywniała. Byłem pewny, że jeżeli czegoś nie zrobię zaraz ucieknie.
– Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że się mnie boisz. Spokojnie...nie jestem jakimś szaleńcem, ale dość szanowanym adwokatem. –uśmiechnąłem się figlarnie
-Nie takich ludzi oskarżano o gorsze rzeczy.
-Oskarżenie, nie zawsze świadczy o czyjejś winie
-Nie zawsze...- znów ten wzrok. Jakby spojrzała na mnie zupełnie inna kobieta niż przed chwilą. Patrzeliśmy na siebie jeszcze chwilę w ciszy.
-Więc...wino? – no i wracamy do punktu wyjścia, kiedy tylko z moich ust padły te słowa ona znów założyła pancerz.
-Słuchaj – zaczęła trochę za szybko. – chciałabym żeby sprawa była jasna. Przyszłam tu tylko dlatego, że Cor bardzo chciała zobaczyć otwarcie klubu. Nie jestem zainteresowana ani zabawą, ani żadnym flirtem, ani facetem na jedną noc...
-A ja jestem taki?
-Nie wiem jaki jesteś, ale...
-Ale oceniłaś mnie bez zmrużenia oka –teraz ją mam
-Ja nie...nie chciałam, ale znam takich facetów. Rozumiem, że możesz czuć się obrażony, ale sam dobrze wiesz, ze coś w tym jest...- no to teraz pokazała swoją prawdziwą twarz, nie sądziłem, że nasza spokojna i strachliwa Clara ma taki pazur. Kolejna rzecz na liście do odhaczenia. Kolejny argument, żeby nie móc z niej zrezygnować...Kurwa...właśnie uświadomiłem sobie, że nie będę mógł w nocy usnąć jeżeli odmówi mi kolejnego spotkania.
-Umów się ze mną-wypaliłem- poza tym klubem, wyjdźmy gdzieś.
-Co? –teraz to ją zaskoczyłem- ale jak? Dopiero co?
-Dopiero co mnie obraziłaś? Nazwałaś łamaczem kobiecych serc, nie szukającym związku lekkoduchem, tylko playboyem na jedna noc? W sumie...może masz racje...spojrzałem na nią tak intensywnie, tak krępująco, że nagle dotarło do mnie jak szybko oddycha...
- Ale może się zmienię?- dodałem łagodnie. Ta gra słów, która wydobyła się właśnie z moich ust, zaskoczyła nawet mnie...Co ja wygaduje przy tej kobiecie?
-Ludzie się nie zmieniają...-to dopiero był lód. Poczułem jak każde wypowiedziane przez nią słowo strzela soplami.
-Co ci szkodzi? To tylko randka.
-Nie znamy się.
-Na tym to polega. Zapomniałaś? Ludzie chodzą na randki żeby się poznawać, miło spędzić czas.
-Mówiłam ci już wcześniej, nie jestem zainteresowana.
-Jesteś lesbijką?
-Co?
-Podobają Ci się kobiety?
-O czym Ty? –zaczęła wyraźnie zakłopotana. A ja wybuchłem śmiechem.
-Wiesz Claro, jeszcze się nie zdążyło, że dostałem kosza w ten sposób.
-A dostałeś kiedykolwiek? – bystra, a taka płochliwa sarenka.
-Sarenko, ja naprawdę jestem taki brzydki, niekulturalny i przerażający, że nawet nie chcesz dać mi szansy?
Jej wzrok pozostał na mnie o sekundę dłużej, kiedy tylko zdała sobie z tego sprawę spojrzała przed siebie i pewnie odrzekła
– Już Ci to chyba mówiłam, nie jestem zainteresowana żadnym randkowaniem.
CZYTASZ
Broken lives - Clara [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna była pewna, że w życiu nie spotka ją już nic dobrego... On wierzył, że ma w życiu wszystko czego potrzebuje... Kiedy los splótł ich drogi, ona stroniła od ludzi, a on zapragnął tylko jej... Clare i Daniela różni wiele, czy równie dużo ich połąc...