DANIEL

173 13 1
                                    


Znów dałem ciała... wszystko szło dobrze, ale oczywiście mój niewyparzony język musiał wygłosić wykład na temat braku zaangażowania w sprawy ośrodka. Przecież dobrze wiedziałem, że Clara jest cholernie przeczulona na ludzką krzywdę. Wystarczy na nią spojrzeć... Anioł dobroci chodzący po ziemi. Takie kobiety potrzebują w mężczyźnie oparcia, pomocy w każdej chwili. A ja co sobą reprezentuje? Wianuszek kobiecych podbojów? Ona ma rację kiedy mnie oskarża, że nie radzę sobie z odrzuceniem i odmową... Zwiesiła głowę i grzebie w talerzu od kilku minut. Myśl chłopie bo ten wieczór spierdolisz do reszty.

-Najedzona?

- W sumie tak – spojrzała na swój, potem mój talerz i delikatnie uniosła usta. Chciała zapewne się uśmiechnąć, ale był to raczej grymas.

- To co powiesz na spacer po parku, tu niedaleko? – milczy, a ja nie lubię jak ona za długo milczy – nie daj się prosić. Wieczór jest młody. Nie poszliśmy do restauracji, ale po takiej kolacji w domu przydałby się nam spacer, dla zdrowia. – kurwa znów nic nie mówi...ona mnie w końcu doprowadzi do nerwicy. Energicznie wstała od stołu i stanęła na prostych nogach.

- Idę się przebrać, a ty...- biła się z myślami – możesz posprzątać – wskazała ręką na pozostałości po naszym posiłku. Jak nigdy ucieszyła mnie wizja domowych porządków

- Tak jest, proszę Pani! – zasalutowałem, czym wywołałem na jej twarzy prawdziwy uśmiech.

Szybko zgarnąłem resztę jedzenia do lodówki, a brudne naczynia włożyłem do zmywarki. Nie musiałem długo czekać. Już za chwilę stała w drzwiach, jak się zdążyłem domyśleć, jej sypialni. Nie przejmowała się brakiem makijażu, bez którego zresztą wyglądała bardzo dobrze. Ubrała dopasowane ciemne dżinsy i luźna błękitna koszulką. W ręku trzymała chyba granatową bluzę. Była mniej oficjalna niż ja, ubrany w materiałowe spodnie i koszulkę polo.

- Masz jakaś kurtkę lub coś innego? Wieczory są nadal chłodne – swoim pytaniem odwróciła moją uwagę od przyglądania się jej cudownemu ciało... była idealna. Rozumie, ze o gustach się nie dyskutuje, ale dla mnie była...

- w samochodzie, mam marynarkę...

- Wiec chodźmy...

- Zabrałem kluczyki od samochodu i telefon, który wcześniej zostawiłem w przedpokoju i podążyłem za nią do drzwi. Zauważyłem jak sumienie ustawia alarm...

- Strzeżone osiedle, ochrona, alarm co za trupy chowasz w szafie Claro? – miało być zabawnie, ale szok który wywołały moje słowa, u niej na twarzy był oznaką tego, że wcale jej nie było do śmiechu...

- Ja nie...

-Żartuje przecież! Clara wyluzuj. Swoją drogą nie chce być wścibski, ale to taka zwykłą ludzka ciekawość... Jak ty zarabiasz na to wszystko?

Szliśmy do windy w ciszy, ale ja słyszałem jak trybiki w jej głowie przeskakują.. znów analizowała każde słowo.

- Nie zarabiam... to mieszkania, samochód.. wszystko co mam to zasługa spadku.

- Spadku?

- Tak. Ciotka podarowała mi w spadku mała sumkę – mrugnęła porozumiewawczo – zainwestowałam w nieruchomości – wskazała ręką otaczający nas hol.

-Bardzo dobra inwestycja, jak na ekonomistkę przystało.

- Chyba tak...

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz