Odkąd wróciłem do domu zdążyłem wsiąść jeszcze jeden zimny prysznic i zjeść porządny posiłek. Czekałem za jakimś telefonem od Charliego albo mamy. Nie wiedziałem czy dowiedzieli się czegoś więcej, ale też nie chciałem ich ciągle nękać... W sumie powinien zacząć od rozmowy z Claire, ale nie bardzo wiedziałem jak mam ja zacząć. Już kilka razy próbowałem wyjść z domu i do niej pojechać, ale co jej powiem? Nadal nie ustaliłem nic... Nie wiem jak bardzo te wszystkie historie są prawdziwe.... A najgorsze jest to, że nie wierzę do końca Claire... Kurwa... Ta kobieta obudziła we mnie uczucia o których istnieniu nawet nie miałem pojęcia a teraz zasiała wątpliwości, których nikt mi nie potrafi wyjaśnić. A jeżeli to co powiedział Edward jest prawda i Claire to niebezpieczna i chora osoba... Jak będę mógł z tym żyć... Z drugiej strony świadomość, że mogła żyć z takim zwyrodnialcem, który ją bił i... Nawet nie mogę o tym myśleć bo bym go kurwa zabił gołymi rękami! Moje uczucia do niej wzięły jednak górę nad rozsądkiem. Muszę do niej jechać. Nieważne czy będzie mówić prawdę czy kłamać! Niech powie cokolwiek...
Ruch w godzinach popołudniowych był nie do zniesienia... Fakt, że mi się spieszyło wcale nie pomagał, ale w końcu udało mi się dotrzeć do jej mieszkania. Wszedłem do góry jak do siebie. Ochrona mnie znała, a i miałem swój klucz. Mimo wszystko postanowiłem zapukać. Odpowiedziała mi cisza... Nie miałem nic do stracenia więc sam sobie otworzyłem. Wyglądało na to, że w mieszkaniu nie było nikogo, ale jeszcze ciepła kawa stała na stole. Więc musiała wyjść niedawno. Poczekam na nią...
Nie zdążyłem nawet dobrze usiąść i drzwi się otworzyły.
-Co ty tu kurwa robisz?
Nie spodziewałem się że spotkam Nicolasa z drugiej strony, zapewne przyleciał kiedy dowiedział się o wszystkim.
-Ogłuchłeś?- wrzasnął.
-Przyszedłem zobaczyć się z Claire...
-Oddawaj klucz i wypierdalaj harcerzyku!
-Nie.
-Nie?-dopadł do mnie, złapał mnie za koszulkę i ostro dysząc spojrzał mi prosto w oczy - miałeś dwa dni żeby się tu zjawiać i wyjaśnić wszystko, teraz jest za późno. Trzeba przyznać, że moja siostra ma wyjątkowy talent do związków z takimi skurwielami jak wy!
-Masz rację - poddałem się-powinienem przyjechać od razu, ale po tym wszystkim co usłyszałem, nadal nie wiem co mam myśleć...- I wtedy poczułem jego rękę na swojej twarzy. Uderzenie było tak mocne i nagłe, że poleciłem na podłogę.
-To za to jakim jesteś skończonym hujem, że od razu uwierzyłeś komuś obcemu, a nie mojej siostrze.
-W co miałem jej wierzyć skoro nic mi nie powiedziała.?
-Jeszcze słowo, a dostaniesz z drugiej strony! Nie należę do spokojnych facetów, a ty znalazłeś się na szczycie mojej listy do dostania wpierdol! - Nicolas to twardy zawodnik. Nie ma nic ze swojej delikatnej i troskliwej siostry. Mam wrażenie, że zarobię od niego za chwile znów. Ale sam się prosiłem...
-Mogłem zrobić inaczej wiele rzeczy, ale nie zrobiłem... Chcę z nią to wszystko wyjaśnić...
-Po pierwszej nie ma jej, a po drugie już nie będziesz miał okazji bo wylatujemy do Anglii.
-Ale jak to? Kiedy? Tak nagle...
-Nagle? Pozwoliłeś żeby ten pierdolony fiut Edward oczernił ją przy wszystkich i ty się pytasz dlaczego wyjeżdżamy? Moja siostra już dość przeszła! Poprzednim razem nie dopuściła mnie do siebie, ale teraz zrobię wszystko, żeby trzymać ją jak najdalej od takich facetów jak ty! -każde jego słowo ociekało pogardą i złością. Buzował cały, a ja podniosłem się na drżących nogach z podłogi, bo coraz dobitniej dochodziło do mnie, że jednak się myliłem...
-On... Jej mąż... - nie widziałem jak mam go o to zapytać...
-To skończony skurwiel i jeżeli stanie na mojej drodze to go kurwa zabije!
-Więc... To wszystko prawda...
-A co jest do cholery dla ciebie prawdziwe? To że moja siostra to psychopatka czy to że jej były to psychopata i zwyrodnialec?
W geście poddania, usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach, bezradność znów wzięła nade mną górę. Z jednej strony kipiałam złością do tego chorego człowieka, który tak ją krzywdził z drugiej do siebie samego, że byłem takim idiota i od razu uwierzyłem w słowa innego mężczyzn!
-Teraz masz pretensje sam do siebie? I słusznie, bo zawiodłeś ją! Myślałem, że w końcu odżyła, po latach żalu, ale ty nie jesteś jej wart!
-Znów masz rację, nie jestem... Ale ją kocham, najbardziej na świecie i zrobię wszystko żeby jej pomóc.
-To ją zostaw... Ona potrzebuje spokoju i rodziny. Twoje odwiedziny tylko ją roztroją!
-Musisz mi tylko wyjaśnić jedna rzecz i odejdę...
-Nic ci nie muszę wyjaśniać...
- Proszę, zrób to... - patrzył mnie gniewnym wzrokiem - Dlaczego ona mu to odpuściła, dlaczego on nie siedzi za kratkami... Nie mogę tego zrozumieć, jak ty mogłeś na to pozwolić.?
-Nie pozwoliłem do cholery! - krzyknął na mnie – myślisz, że gdybym wiedział to bym nie zrobił z nim porządku? Nie potrzebował bym sądu... Sam byłbym dla niego sędzią i katem! Ale kurwa nie wiedziałem... Sprzedała nam te samą gadkę co innym... Że jest chora... A jedyne na co chorowała to depresja, po stracie dziecka! On jej to zrobił, a potem zabrał dziecko... Powiedział, że odzyska je dopiero jak powie, że to wszystko to jej wina i pójdzie na leczenie. On został okrzyknięty bohaterem...zrobiła to dla Juli, dla swojego dziecka...
Julia... Wszystko w końcu złożyło się w całość... ona tak bardzo kochała dziecko, że nawet po jego śmierci nie chciała go oddać w ręce ojca... Oddala swoje życie... Poświęciła się... Nie zależało już jej na niczym... Moje uczucia nie były nawet w połowie tak czyste jak te Claire... byłem dziś przegrany, doskonale o tym wiedziałem. Claire potrzebowała spokoju i wsparcia, ja nie dałem go jej. Mimo tego jak bardzo pragnąłem jej dziś musiałem odejść żeby ona mogła sobie to wszystko poukładać. Nicolas miał rację... Nie byłem dla niej dostatecznie dobry. Minąłem go bez słowa, podając klucze od mieszkania Claire.
-Zrobię tak jak mówisz, dam jej czas na wszystko. Ale proszę powiedz jej, że tu byłem i że znam prawdę... Ze jej wierzę...Że ją kocham...
I odszedłem. Nie wiedziałem czy Nicolas spełni moja prośbę, byłem jednak przekonany, że zrobi wszystko co będzie najlepsze dla swojej siostry.
CZYTASZ
Broken lives - Clara [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna była pewna, że w życiu nie spotka ją już nic dobrego... On wierzył, że ma w życiu wszystko czego potrzebuje... Kiedy los splótł ich drogi, ona stroniła od ludzi, a on zapragnął tylko jej... Clare i Daniela różni wiele, czy równie dużo ich połąc...