Akurat kiedy wychodziłem ze spotkania z klientem zadzwonił telefon. Mama pytała czy jestem wolny i czy nie podwiózłbym jej do ośrodka. Od kiedy ponad dziesięć lat temu miała wypadek samochodowy, sama nie prowadziła. Mogła korzystać z taksówek, ale nie wiedzieć czemu uważała, że nie może jeździć taksówka... Ona chyba po prostu polubiła to, że ojciec wozi ja wszędzie. Jak nie ojciec to Camila. Dziś jak na złość trafiło na mnie. Nie mogłem jej odmówić, nie dałaby mi żyć...Teraz siedziałem z nią w samochodzie i od blisko dwudziestu minut wysłuchiwałem, że cos się stało w ośrodku. Niestety, na moje nieszczęście, Gregory nie poinformował matki co dokładnie...
- Mamo, uspokój się bo dostaniesz ciśnienia.
-Śmieszy Cię to synku? Chyba...
-Nie tak mnie wychowałaś? – spojrzałem na nią z ukosa- martwię się o twoje zdrowie. Skoro Gregory nic nie powiedział przez telefon to miał swoje powody...
Kiedy kończyłem zdanie mijaliśmy już bramę wjazdową do ośrodka, a przed moim oczami stanęła ona... Nie wyglądała tak jak wczoraj. Miałą na sobie delikatna sukienkę na guziki w kolorze trawy, płaski buty i wysoko upięte, w luźny kok, włosy. W każdym razie jej włosy żyły własnym życiem. Zauważyłem jak chowa niesforne kosmyki za uszy. Patrzyła prosto na samochód, którym jechaliśmy. A ja cięgle nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-A co tutaj robi Clara? Nie dzwoniła żeby uprzedzić, że dziś nas odwiedzi.
-Mówiłaś, ze wczoraj wyszła w pospiechu. Może chciała się jeszcze czegoś dowiedzieć.- powiedziałem jak gdyby od niechcenia, ale w głębi duszy dziękowałem losowi za dzisiejszą szansę!Mama nawet nie czekając na mnie, wyleciała z samochodu jak z procy.
-Gregory, co się stało? Dzień dobry Claro! – dokończyła zziajana mama.
-Dzień dobry – cicho odpowiedziała Clara i pytająco spojrzała na mnie. Wyglądała na nieźle wystraszoną więc wolałem narazie się nie wychylać. Posłałem jej delikatny uśmiech i skinąłem głową.
-Mów Gregory, o co chodzi?! – moja matka swoim walecznym tonem wyrwała mnie z przyglądania się Claire. – co to za problem?
-Właściwie to... - zaczął Gregory
- Właściwie to ja jestem sprawdzą tego kłopotu – Clara wyprostowała się i z wyraźną determinacją w głosie zwróciła się do mojej matki.
-Wczoraj kiedy tu byłam zepsuła się lodówka i mówiłaś o innych sprzętach wymagających naprawy...- zamikła – nie wiele myśląc pojechałam do sklepu i to wszystko kupiłam...Teraz dopiero widzę jak to bezmyślnie zaplanowałam, a tak naprawdę wcale nie zaplanowałam. Powinna była najpierw do Ciebie zadzwonić i wszystko ustalić a tak...- wszystko to mówiła na jednym oddechu, a z każdym wypowiedzianym słowem jej głos był cichszy. Zaczęła ze zdenerwowania patrzeć pod nogi, a moja matka która zazwyczaj ma dużo do powiedzenia, teraz stała jak zamurowana...
-To Ty za to wszystko zapłaciłaś? – matka wskazała na duży samochód dostawczy z sprzętem AGD w środku. W sumie nie dziwie się jej zaskoczeniu w głosie. To wszystko musiało kosztować sporo kasy. Przeciętny szary człowiek nie robi takich zakupów pod wpływem impulsu. Kto wie co kierowało Clara...
-Tak, ale...
-Jakie ale? – moja matka otrzeźwiała i zaczęła już dyrygować rozmową. Clara ewidentnie była wyjątkowo podatna na nieznoszący sprzeciwu ton mamy, bo z każdym jej słowem zapadała się w sobie coraz bardziej. Chciałem już przerwać tą rozmowę, ale matka zdążyła już zwrócić się do Gregorego i nakazała szybkie rozpakowanie samochodu. Claire zwinnie złapała po rękę, a jej zaskoczenie na twarzy było zapewne tak samo widoczne jak moje.
CZYTASZ
Broken lives - Clara [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna była pewna, że w życiu nie spotka ją już nic dobrego... On wierzył, że ma w życiu wszystko czego potrzebuje... Kiedy los splótł ich drogi, ona stroniła od ludzi, a on zapragnął tylko jej... Clare i Daniela różni wiele, czy równie dużo ich połąc...