CLARA

128 11 2
                                    


Minęły dwa dni od, przyjęcia u Williamsów. Od dwóch dni nie wyszłam z domu, ledwo opuszczam łóżko... Cornelia wczoraj pojechała do siebie, ale Nicolas nie odstępuje mnie na krok. Po swoim początkowym wybuchu był dla mnie nawet miły i nie naciskał na rozmowy czy na wyjście z łóżka. Wiedziałam jednak, że długo nie wytrzyma.

-W środę wylatujemy do Anglii

-Co?

-To co słyszysz, lecimy do rodziców. Spędzimy tam kilka tygodni. - niedowierzanie na mojej twarzy musiało być bardzo widoczne bo nie czekając na moją odpowiedź kontynuował dalej - musisz zmienić otoczenie , postanowić co chcesz teraz zrobić i najważniejsze opowiedzieć o wszystkim rodzicom.

-Nicolasie, nie... Nie chcę.

-Ja wiem, że Ty nie chcesz.... Ale dlaczego mam się tym przejmować? - jego słowa mnie zabolały, dlaczego to robił? - sama zrobiłaś z siebie wariatkę siostro!

-Jak możesz być tak...

-Okrutny? Niesprawiedliwy? Sama tego chciałaś... Zamiast walczyć i poprosić mnie czy rodziców o pomoc pozwoliłaś żeby ten sukinsyn Igor robił z tobą co chce! Skoro nie chcesz wsiąść życia w swoje ręce, teraz ja będę o Tobie decydował, a że masz przeszłość z obszerną kartoteka u psychiatry, to nie będzie trudne.

-Nie możesz...

-Mogę i to zrobię...zapomniałaś, że jestem Klaus Hug? Mam wpływy i pieniądze, mogę wszystko! - uniósł brwi i patrzy na mnie z wyższością - to jak Claire? Pakujesz się sama i lecimy naprawiać wszystko po kolei czy wolisz płakać w poduszkę i czekać aż przyjadą sanitariusz że szpitala.?

Jego słowa powaliły mnie bardziej, niż najmocniejszy cios jaki otrzymałam w życiu. Ociekały pogardą dla moich wcześniejszych zachowań... Wiem, że brat mnie kocha, ale brutalność z jaką przedstawił mi, co mam do wyboru jest nie do zniesienia... Łzy znów zalewają moje oczy. Na Nicolasie nie robi to już żadnego wrażenie... Postanowił. Przedstawił mi opcje, a wybór pozostawił mi. Każda z jego propozycji jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie mogę znów wrócić na przymusowe leczenie... Oszalałabym tam... Naprawdę. Ale kiedy myślę o powrocie do domu i konfrontacji z rodzicami... Nie mam w sobie takiej siły, żeby spojrzeć im w oczy

-Claire? Czekam...

-Zrobimy tak jak Chcesz.... -poddam się, ale nie do końca... - ale na moich warunkach.

-słucham...

-Najpierw pojadę do Juli na cmentarz, później do ośrodka, bo....

-On nie jest tego wart... Nawet się tu nie zjawił.. Nie licz na cud.

-Tu nie chodzi o Daniela... Muszę.. - nie chciałam tłumaczyć bratu, że skoro miałam wyjechać na jakiś czas, chciałam powiedzieć o tym moim koleżanką i zapewnić Charlotte, że ma we mnie wsparcie, które jej wcześniej obiecałam... Chociaż sama byłam pokonana...

-Dobrze. Ubieraj się i podrzucę cię.

-Dam sobie radę sama- Nikolas popatrzył na mnie podejrzliwie, ale w końcu pokiwał tylko głowa na znak zgody. Nie chciałam, żeby jechał że mną... Chciałam spędzić kilka chwil sama.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz