DANIEL

148 13 3
                                    


Pięć dni.... Tyle minęło od zniknięcia Claire...Nie mogłem jeść, spać i pracować... Cały czas jej szukałem. Policja jest bezradna... Ja jestem bezradny, nawet Nick, który można było się wydawać, że ma trochę kontaktów, w nie do końca uczciwym świecie, nie znalazł nic... Żadnego śladu... Niczego co mogło by nas naprowadzić na nią... Policja twierdziła, że po wstrząsających przeżyciach, biorąc pod uwagę jej wcześniejszy stan, mogła uciec, ale ja nie wierzyłam w to... Czułem że jest coś nie tak... Że ona być może jest przez kogoś przetrzymywana...
-Cześć.-drzwi do mieszkania Claire otworzył mi Nick.
- Wejdź. Rodzice poszli coś zjeść, a ja chciałem pogadać z tobą na osobności. - Nicolas zadzwonił godzinę temu z zapytaniem czy możemy się jak najszybciej spotkać.
-Jak oni się trzymają.?
-Źle... Matka cały czas płacze, a ojciec sam nie wiem... Próbuję się nie załamać...
-No to mów co to za sprawą? Udało Ci się coś ustalić? - nadzieja, to ostatnie co mi zostało.
Podszedł do laptopa i otworzył go.
-Film z monitoring sklepu, który znajduje się na przeciwko wjazdu na cmentarz. Nie pytaj jak go dostałem... Powiedzmy, że ktoś był mi coś winny.
-coraz częściej mam wrażenie, że wielu ludzi jest Ci wiele winnych... - Nick, też miał swoje tajemnice, ale dziś nie zamierzałem go o nie pytać. Najważniejsza była Claire i to żeby ją znaleźć. Jakimi metodami posługiwał się Nick naprawdę mnie dziś nie obchodziło.
-Na filmie nie widać samochodu Claire, ale próbowałem namierzyć wszystkie osoby, który się przewijały przez taśmę w przeciągu dwóch godzin od wyjazdu Claire z domu. Nie było za dużo pieszych, na nasze szczęście. Przeszedł szybko do folderu z wizerunkami osób, które tego dnia mogły widzieć Claire.
-Jeżeli nikt nie wyda ci się znajomy, będziemy szukać tych ludzi, a potem ich wypytywać czy widzieli Claire - zaczął przerzucać zdjęcie po zdjęciu, a ja na żadnym nie widziałem nikogo znajomego! Znów ślepy zaułek? Mogła nam pomóc jeszcze ruda, ona znała wiele osób, często zabierała Claire w różne miejsca.
-Ej cofnij, szybko! Przecież to kurwa... Zabije go!
Wstałem szybkim krokiem i pobiegłem do drzwi, byłem jednak za wolny. Nicolas dogonił mnie i przyparł do ściany.

-Uspokój się kurwa i mów kto to jest.
-To jej sąsiad... Spotkałem go kiedyś...
-Oki - Nick mnie puścił i spojrzał na mnie z iskrą w oku

- wiem co chcesz zrobić, i mam ochotę zrobić to samo, ale tak jej nie odzyskamy. Musimy wiedzieć na pewno czy to on... Zadzwonię zaraz do mojego detektywa. Niech zbierze wszystkie wiadomości na jego temat, a przede wszystkim niech go śledzi. Może to doprowadzi nas dalej... Nie wiemy czy to zrobił, jaki ma w tym cel i czy działał sam...
-Jak to nie działał sam?
-To jest druga sprawa, o której muszę Ci powiedzieć, ale również liczę na twoja dyskrecję. Moi informatorzy w Nowym Jorku poinformowali mnie, że Igor wyleciał do Saint Louis dzień przed zaginięciem Claire.
-ja Pierdole... A moja matka mówiła, że podobno przylatuje dopiero dziś...
-Nie wiem w co on pogrywa, ale kłamie i to dobrze...
-To wszystko zaczyna się sklejać w jedną całość... Kurwa od samego początku mogliśmy go obserwować. A on sobie z nami pogrywał...Zabije go jak go dorwę w swoje ręce! – emocje buzowały we mnie! Wiedziałem ile ten bandzior wyrządził krzywdy Claire, a świadomość, że mógł ją teraz więzić, była nie do zniesienia... Gdyby nie Nick naprawdę poleciałbym do tego sąsiada Claire i zmusił go żeby wyśpiewał mi wszystko co wie... Pytanie tylko czy to zrobił i dlaczego? Czy to możliwe że działał w pojedynkę i był takim samym niebezpiecznym człowiekiem jak jej były mąż? Jego sprawa wyglądała jeszcze gorzej... Okłamywał wszystkich, że nie może przyleci do Saint Louis kiedy w rzeczywistości cały czas tu był... Co tu się do cholery dzieje i dlaczego Claire musi na tym cierpieć?! Wyszedłem od Nicka cały rozdygotany, musiałem jechać do matki i dowiedzieć się jakiś szczegółów, o tym całym Igorze, które tylko ona mogła wyciągnąć od Edwarda. Wiem, że miał ich dziś odwiedzić na kolacji...wsiadłem pospiesznie w samochód i nie zważając na żadne ograniczenia popędzimy prosto do domu rodziców. Jaka była moja radość, kiedy na podjeździe zobaczyłem obcy samochód. Chyba jednak los mi sprzyja.
-Boże synku - matka złapała mnie w objęcia - jak ty wyglądasz!? Czy ty w ogóle coś jesz? - Mogłem się domyślić jak wyglądałem... Moje odbicie w lustrze, które wisiało w przedpokoju, nie dało mi złudzeń. Byłem zmęczony, nie spałem prawie wcale od kilku dni. Zarost na mojej twarzy był już dość długi, cienie pod oczami niewyobrażalnie ciemne... Dżinsy i zwykła koszulka były tak niepodobne do mojego wizerunku na co dzień. Ale wydarzenia ostatnich dni nie pozostawiły mi wiele czasu na myślenie o sobie... Najważniejsza była Claire.
-Kto u was jest? - Matka zacisnęła usta.
-Nie wiem czy to dobry pomysł żebyśmy tam szli...
-Oni tu są obaj, prawda?
' -Tak. - matka opuściła głowę.-miałam do ciebie dzwonić kiedy już wyjdą, nie chce żebyś zrobił coś czego później będziesz żałował.
-Zrobiłem już jedna rzeczy której będę żałować do końca życia... Cała reszta jest nieważna... - minąłem ją szybko i odważnym krokiem podążyłem na taras gdzie dwaj mężczyźni, razem z moim ojcem pili kawę.
-Dzień dobry – powiedziałem najbardziej naturalnie jak tylko potrafiłem. Ustałem w drzwiach tarasowych, zmuszając się żeby nie podejść do nich zbyt blisko i nie zabić gnoja! Zacisnąłem ręce w pięść i zacząłem swoje grę.
-Część synku - ojciec odezwał się pierwszy – Edward nas odwiedził -wskazał na mężczyznę, który siedział niedaleko mnie - a to jego syn Igor.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz