CLARA

224 14 1
                                    


Sarenko? Brzydki? Niekulturalny? Przerażający? Boże...

Daniel poszedł jednak po te przeklęte drinki, kiedy po raz setny powiedziałam mu, że nie jestem zainteresowana jakąkolwiek formą spotkania z nim. Dam sobie rękę odciąć, że gdy odchodził powiedział coś w stylu „to się jeszcze okaże".

Co to za facet?

W ogóle nie rozumiem, czemu tak uparcie dąży do kolejnego spotkania. Z drugiej strony zapewne nie pomyliłam się w ocenie jego zamiarów. To typowy łowca. Nie omieszkał tego potwierdzić nazywając mnie „sarenką". Ale ja nie zamierzam dać się złapać...nie tym razem. Mimo tego, że jest cholernie elektryzujący – przystojny i inteligentny, nie jest facetem dla mnie. Oczywiście jeżeli bym jakiegokolwiek szukała – czego aktualnie nierobie. Gdybym miała wybierać wolałabym tego wesołka Charliego. Był taki beztroski i kontaktowy, że wystarczył krótki jego śmiech i atmosfera wokół się zmieniała – przyciągał ludzi swoim radosnym usposobieniem.

Natomiast Daniel...on mógłby co najwyżej zabić spojrzeniem swoich kocich oczu. Wydawał się miły, niemniej każde jego słowo było wyważone i przemyślane. Znam takich facetów i już nigdy nie dam się im zmanipulować. Najlepiej będzie jeżeli czym prędzej stąd wyjdę i wrócę do domu. Cornelia świetnie się bawi z Charliem więc nie powinna mieć nic przeciwko. Poza tym przy Danielu czuję się jeszcze bardziej niepewnie niż zwykle. Moje roczne terapie u psychiatry ciągle zawierały jeden element – nie daj się zastraszyć i zmanipulować, jesteś dorosłą kobietą, która potrafi powiedzieć „nie" . Co za wierszyk – regułka, której oprócz wykucia na pamięć, w normalnym życiu nie stosowałam prawie wcale. Aż się sama sobie dziwie, ze potrafiłam dziś w tak odważny sposób powiedzieć wszystko wprost Danielowi. Czuję jednak, że moja determinacja, wraz z upływem czasu, maleje...

-I co tak sama tu siedzisz?- nie zdążyłam się ulotnić, a przede mną usiedli już Cornelia z Charliem

-Gdzie Daniel? – cały czas dociekał Charlie.

-Poszedł sobie po drinka. O już idzie! – krzyknęłam aż nadto entuzjastycznie, kiedy dostrzegłam go wspinającego się po schodach. Charlie i Corneli zaczęli już coś mówić o fantastycznej muzyce w klubie, kiedy kelnerka , której dotąd nie zauważyłam położyłam drinki na stało.

- Pozwoliłem sobie zamówić dla was również.

-Super ! Dzięki! – Cornelia bez zastanowienia złapała za szklankę z żółtym płynem i wypiła od razu pół – Pycha! Zimne, tego mi było trzeba.

Daniel i Charlie z rozbawię przyglądali się Cor, żeby za chwilę poczęstować się również.

-Dla Ciebie woda. – Daniel wyciągnął rękę w moim kierunku i zasiadł na kanapie wyjątkowo blisko. Nie zależało mu już na trzymaniu dystansu, tak jak poprzednim razem.

-Dziękuję , ale pije tylko napoje, które sama sobie kupuję.

-Aż tak bardzo jestem przerażający, że boisz się nawet wypić wodę, którą dla ciebie kupiłem – powiedział to tuż przy moim uchu, tak cicho i smutno, że zapewne nikt go nie usłyszał.

-W sumie to się nie znamy.

-Znów to samo – odskoczył jak poparzony – po to są randki żeby się poznawać!

-Randki? –jeszcze nasi towarzysze to słyszeli!

- Kiedy wy tańczyliście, próbowałem namówić Clarę, żeby zechciała spotkać się ze mną ponownie. Jednak, jak dotąd nie udało mi się to...

Cornelia spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach. Zauważyła moje zakłopotanie i nerwy.

-Myślę, że skoro spędzacie wolny czas na wspólnym wolontariacie, będziecie mieli dość okazji się spotkać.- z jednej strony miałam ochotę ją uściskać za oddalenie tematu randki, z drugiej po jaką cholerę podsuwała Danielowi kolejny pomysł?

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz