CLARA

229 17 3
                                    


-On mi się podoba – Cor przerwała w końcu panującą między nami ciszę.

-Charlie?

-Tak,Charlie! A któż by inny? – zaśmiała się figlarnie.

-Wydaje się miły i zabawny –Cornelia wpadła w zdecydowanie dobry nastrój. Mam nadzieje, że uda mi się go podtrzymać aż do powrotu do mieszkania. Nie byłam gotowa na kolejne pytania.

-Tak, ma fantastyczne poczucie humoru i do tego przystojny brunet. Zupełnie w moim typie – zaśmiała się ponownie.

-Widzę, że jesteś nim oczarowana.

-Znasz mnie Claire i wiesz, że nie potrzebuje dużo by wpaść w zachwyt nad jakimś facetem, ale równie mało potrzeba by to oczarowanie szybko minęło. Obym znów nie pożałowała tego, że moje hormony buzują jak u nastolatki.

-A ja myślałam, że Ty nigdy nie żałujesz swoich jednorazowych podbojów – tym razem wyraz jej twarzy niewiele mi powiedział, myślała nad czymś dłuższą chwilę, żeby za moment, z powaga w głosie, wyrwać mnie z przyglądania się jej.

-Claire?- zaczęła nieśmiało. Podniosłam znacząco brwi, żeby zachęcić ja do dalszej rozmowy

- Ty wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?

-Nie wiem czy w ogóle wierzę w miłość...

-Claire? – no to teraz palnęłam, trzeba było się zastanowić zanim cos takiego powiedziałam.

-Cor, nie to miałam na myśli – w sumie miałam, ale musze ratować sytuację. – Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nie chce cię zniechęcać moją opinią. Powiedz mi co ty o tym sądzisz? Zawsze szybko nawiązujesz kontakty z mężczyznami, ale nigdy nie mówisz o miłości. Co więcej każdy romans opisujesz słowami : flirt , zabawa, brak zobowiązań. Cornelia znów zamilkła, ciągle nie wiem co siedzi w jej głowie.

-Ja też nie wierzyłam...zresztą nie ważne. – Szybko odwróciła głowę w kierunku szyby i zaczęła podziwiać nocny krajobraz. Już miałam zapytać ją o co chodzi, ale znamy się tyle lat, żeby wiedzieć kiedy nie pytać... Ona najwyraźniej potrzebuje chwili. Musi to wszystko przetrawić. Zastanowić się, co tak naprawdę miała na myśli mówiąc o miłości.

Kiedy po dłużącej się w nieskończoność podróży w końcu podjeżdżamy pod moje mieszkanie, wyskakuje w biegu z taksówki i nadal w milczeniu idzie do drzwi. Dopiero w windzie spogląda na mnie. Jej wzrok aż prosi o zrozumienie...

- Wiesz, ja tez nie wierzyłam w te całe gadki o miłości od pierwszego wejrzenia i w ogóle.. że niby impuls, że czujesz „coś" tam... Ale dziś... Claire wiem, że nie będziesz się śmiać, dlatego mówię to właśnie tobie... Wtedy w klubie kiedy Charlie podał mi rękę, jak później odezwał się do mnie... ja nawet nie wiedziałam jak on ma na imię, a już bym za nim wyszła z tego klubu...gdyby tylko poprosił – uśmiechnęła się przelotnie.- Ja nawet nie potrafię tego opisać. Normalnie pewnie zaprosiłabym go na noc lub poszła do niego, a rano byłby tylko miłym wspomnieniem- przerwała po raz kolejny żeby zaczerpnąć tchu- ale z nim nie chciałam tak...nie żeby to wszystko się zaczęło od tego. Ja po prostu nie chciałam i nie chce żeby to się tak szybko skończyło jak zawsze...

-Czyli...

-Czyli chce iść z nim na normalną randkę i sprawdzić czy ten impuls, który poczułam na dźwięk jego głosu, znaczy coś więcej.

Kiedy kończy obie stoimy w otwartych drzwiach windy. Jestem tak zaskoczona jej wyznanie, że naprawdę nie potrafię ubrać w słowa swoich myśli.

Broken lives -  Clara   [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz