- Co ty tu robisz? - Usłyszałam za sobą męski głos, więc szybko podniosłam się z ławki, by po chwili ujrzeć przed sobą Zayn'a.
- Ja ... - Nie ma sensu kłamać. - Ja, uciekłam Zayn.
- I chyba wiem przed czym. Sluchaj, nie przejmuj się, Harry ...
- Sądzę, iż wszystko ci już powiedział prawda? - Zapytałam.
- Tak. Słuchaj, on teraz nie chce z tobą rozmawiać, lecz musisz go zrozumieć. Mimo wszystko nadal mu na tobie zależy, lecz daj mu czas. On tego potrzebuje Sara.
- Ale, jakto ... Skąd wiesz, ze mu na mnie nadal zależy? - Byłam bliska płaczu.
- To on, kazał mi ciebie znaleźć. W jakimś stopniu wie, że to nie twoja wina, lecz wszystko znów powróciło. Rozumiesz? - Nagle podszedł do mnie, przytulając mocno. Ja nie myśląc nad tym co robię, rozpłakałam się cholernie mocno.
Nie mam pojęcia ile czasu, tkwiliśmy w takiej pozycji, lecz mulat postanowił przerwać tę ciszę.
- Musimy iść. Jeśli oni zaczną cię szukać to ...
- Tak wiem. Nie tylko Harry, dowie się o wszystkim. - Dokończyłam za chłopaka.
- Chciałbym powiedzieć ci jeszcze jedno.
- Tak?
- On cię kocha Sara. Pamiętaj.
Zaledwie chwilę później, skierowaliśmy się w kierunku drogi którą tutaj przybiegłam. Szczerze mówiąc, nie trafiłabym tu sama, nie myślałam wtedy nad tym, gdzie idę. Było mi wszystko obojętne.
- Ehm ... Zayn? - Zapytałam.
- Tak? - Spojrzał na mnie, wyczekujac mojej kontynuacji wypowiedzenia się.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj jestem?
- Nie miałem pojęcia. Szukałem cię w kilku miejscach, lecz wpadłem na pewien pomysł.
- Jaki?
- To miejsce Harry'ego. On zawsze uciekał tutaj przed swoimi problemami.
- Ale, ja nawet nie wiedziałam, że istnieje tutaj '' to miejsce''.
- Wiem, ale macie podobne charaktery, no i oczywiście się kochacie. Jak by to ...
Przyciąganie? Przeznaczenie?Zaprowadziła mnie do ciebie intuicja.
Tak myślę.
- Dziękuję Ci. Nie pozbierałabym się choć trochę, bez ciebie.
Mimo, iż zrobiłeś to dla Harry'ego. - Zayn, zatrzymał się nagle, podnosząc mój podbrudek, bym spojrzała mu w oczy.
- Nie zrobiłem tego dla Styles'a. Jesteś ważna nie tylko dla niego. Harry jest naszym przyjacielem, a co on pokochał to i my pokochaliśmy. Witaj u nas skarbie.
*
*
*
Kiedy tylko odprowadził mnie do hotelu, pożegnałam się z nim pośpiesznie, by następnie po zaledwie kilku minutach, zamknąć się w swoim pokoju, bezwładnie rzucając na łóżko.
Nie dane mi było, nawet zebrać myśli, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chcę widzieć teraz Klausa. Dobrze wiem z czym się to wiąże. A Harry? To zapewne także nie on. Więc kto?
- Mama?! Co ty tu robisz?! - O mało co nie dostałam zawału.
- Jak to co córeczko? Może porozmawiamy?
- Nie mam o czym z tobą rozmawiać!
- Jak to nie? Widziałam cię w telewizji.
- No i? - Chciałam zamknąć drzwi, lecz wyprzedziła moje zamiary, stawiając stopę w przejściu.
- Zabójstwo ojca. Pamiętasz? A co by się stało, gdyby to tak poszło dalej? - Jak ona śmie?
- Ta sprawa jest umożona. - Wysyczałam.
- Oj kochanie, kto tu mówi o policji?
- O co ci chodzi?
- Do jutra dajesz mi 40000 tysięcy, albo ten twój Harry dowie się prawdy.
- Tak się składa, że o wszystkim wiem.
Więc proponowałbym, by wyszła Pani stąd sama, lub wezwę ochronę. - Nagle, przy nas pojawił się ... Harry. Lecz, to nie był mój Harry. Ten człowiek przede mną, był chłodny, bez uczuć, z nienawiścią w oczach.
- Jeszcze tego kurwa pożałujecie! - Krzyknęła moja matka, po chwili wybiegając z korytarza na dół. Byłam w tak głębokim szoku, iż z początku nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Dzię-k-uję ... Harry ... Ja ... - Podszedł do mnie, by po chwili spojrzeć mi prosto w oczy.
- Nie zrobiłem tego dla ciebie. Najlepiej będzie jeśli wykonasz swoje zadanie i znikniesz.
Show time skarbie.
*
*
*
Mam gorączkę, źle się czuję.
Najchętniej nic bym nie robiła, ale mam remont w domu;(
Do następnego;*