Rozdział 24.

5K 374 28
                                    

- Co ty tu robisz? - Usłyszałam za sobą męski głos, więc szybko podniosłam się z ławki, by po chwili ujrzeć przed sobą Zayn'a.

- Ja ... - Nie ma sensu kłamać. - Ja, uciekłam Zayn.

- I chyba wiem przed czym. Sluchaj, nie przejmuj się, Harry ...

- Sądzę, iż wszystko ci już powiedział prawda? - Zapytałam.

- Tak. Słuchaj, on teraz nie chce z tobą rozmawiać, lecz musisz go zrozumieć. Mimo wszystko nadal mu na tobie zależy, lecz daj mu czas. On tego potrzebuje Sara.

- Ale, jakto ... Skąd wiesz, ze mu na mnie nadal zależy? - Byłam bliska płaczu.

- To on, kazał mi ciebie znaleźć. W jakimś stopniu wie, że to nie twoja wina, lecz wszystko znów powróciło. Rozumiesz? - Nagle podszedł do mnie, przytulając mocno. Ja nie myśląc nad tym co robię, rozpłakałam się cholernie mocno.

Nie mam pojęcia ile czasu, tkwiliśmy w takiej pozycji, lecz mulat postanowił przerwać tę ciszę.

- Musimy iść. Jeśli oni zaczną cię szukać to ...

- Tak wiem. Nie tylko Harry, dowie się o wszystkim. - Dokończyłam za chłopaka.

- Chciałbym powiedzieć ci jeszcze jedno.

- Tak?

- On cię kocha Sara. Pamiętaj.

Zaledwie chwilę później, skierowaliśmy się w kierunku drogi którą tutaj przybiegłam. Szczerze mówiąc, nie trafiłabym tu sama, nie myślałam wtedy nad tym, gdzie idę. Było mi wszystko obojętne.

- Ehm ... Zayn? - Zapytałam.

- Tak? - Spojrzał na mnie, wyczekujac mojej kontynuacji wypowiedzenia się.

- Skąd wiedziałeś, że tutaj jestem?

- Nie miałem pojęcia. Szukałem cię w kilku miejscach, lecz wpadłem na pewien pomysł.

- Jaki?

- To miejsce Harry'ego. On zawsze uciekał tutaj przed swoimi problemami.

- Ale, ja nawet nie wiedziałam, że istnieje tutaj '' to miejsce''.

- Wiem, ale macie podobne charaktery, no i oczywiście się kochacie. Jak by to ...
Przyciąganie? Przeznaczenie?

Zaprowadziła mnie do ciebie intuicja.

Tak myślę.

- Dziękuję Ci. Nie pozbierałabym się choć trochę, bez ciebie.

Mimo, iż zrobiłeś to dla Harry'ego. - Zayn, zatrzymał się nagle, podnosząc mój podbrudek, bym spojrzała mu w oczy.

- Nie zrobiłem tego dla Styles'a. Jesteś ważna nie tylko dla niego. Harry jest naszym przyjacielem, a co on pokochał to i my pokochaliśmy. Witaj u nas skarbie.

*

*

*

Kiedy tylko odprowadził mnie do hotelu, pożegnałam się z nim pośpiesznie, by następnie po zaledwie kilku minutach, zamknąć się w swoim pokoju, bezwładnie rzucając  na łóżko.

Nie dane mi było, nawet zebrać myśli, gdyż usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chcę widzieć teraz Klausa. Dobrze wiem z czym się to wiąże. A Harry? To zapewne także nie on. Więc kto?

- Mama?! Co ty tu robisz?! - O mało co nie dostałam zawału.

- Jak to co córeczko? Może porozmawiamy?

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać!

- Jak to nie? Widziałam cię w telewizji.

- No i? - Chciałam zamknąć drzwi, lecz wyprzedziła moje zamiary, stawiając stopę w przejściu.

- Zabójstwo ojca. Pamiętasz? A co by się stało, gdyby to tak poszło dalej? - Jak ona śmie?

- Ta sprawa jest umożona. - Wysyczałam.

- Oj kochanie, kto tu mówi o policji?

- O co ci chodzi?

- Do jutra dajesz mi 40000 tysięcy, albo ten twój Harry dowie się prawdy.

- Tak się składa, że o wszystkim wiem.

Więc proponowałbym, by wyszła Pani stąd sama, lub wezwę ochronę. - Nagle, przy nas pojawił się ... Harry. Lecz, to nie był mój Harry. Ten człowiek przede mną, był chłodny, bez uczuć, z nienawiścią w oczach.

- Jeszcze tego kurwa pożałujecie! - Krzyknęła moja matka, po chwili wybiegając z korytarza na dół. Byłam w tak głębokim szoku, iż z początku nie potrafiłam nic powiedzieć.

- Dzię-k-uję ... Harry ... Ja ... - Podszedł do mnie, by po chwili spojrzeć mi prosto w oczy.

- Nie zrobiłem tego dla ciebie. Najlepiej będzie jeśli wykonasz swoje zadanie i znikniesz.

Show time skarbie.

*

*

*

Mam gorączkę, źle się czuję.

Najchętniej nic bym nie robiła, ale mam remont w domu;(

Do następnego;*

Sorry, to chyba pomyłka.  | H.S |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz