Harry'ego, nie ma w domu od kilku godzin. Gdy, tylko odprowadził mnie do mieszkania, wyszedł nic nie mówiąc. Czy jest zły? Zapewne tak. Nie chcę, aby uważał iz wolę innego mężczyznę, ponieważ kocham tylko i wyłącznie jego samego. Przesadziłam, wiem to. Zareagowałam zbyt pochopnie. Męzczyzna , który stworzył mi kłopoty w zaledwie piętnastu minutach, w niczym nie jest lepszy od Harry'ego. Dochodzi do całej sprawy SMS. Wiem, ze to on go napisał, lecz skąd ma mój numer?! Napewno, nie było przypadkiem nasze spotkanie, a to zwiastuje kolejne problemy, których nie chce. Miało się ułozyć... A co się dzieje? No oczywiście, kolejne dodatkowe niepotrzebne sprzeczki.
Co ja mam teraz zrobić? Przede wszystkim, nie powiem loczkowi o wiadomości. To - pogorszyło by jedynie sytuację w której się znajduję.
Siedząc i rozmyślając na kanapie, słyszę wibrację mojego telefonu, na którą z początku nie reaguje, lecz po kolejnych próbach dodzwonienia się do mnie, mam dość... Wstaję by rozlączyć się z daną osobą i wyłączyć telefon, ale powstrzymuje się kiedy zauwazam, iż jest to numer mojego lekarza prowadzącego ciążę.- Halo? - Mówię do sluchawki.
- W końcu Pani odebrała. - Powiedział szorstko.
- Przepraszam, nie usłyszałam telefonu. Czy, coś się stało? - Jedno kłamstwo, nikomu nie zrobi krzywdy. Prawda?
- Musi Pani przyjechać do mojego gabinetu.
- Cos z dzieckiem? Wyniki ... Cholera, coś nie tak prawda? - Zapytałam wystraszona. Przecież, uważałam na siebię.
- Proszę po prostu przyjechać.
- Dobrze. Zaraz będę.
- Dozobaczenia. - Powiedział, po czym uslyszałam dźwięk zakonczonego połączenia.Niemal natychmiast, znalazłam się w łazience, aby wziąść szybki prysznic. Następnie, poszłam do sypialni, aby przebrać się w odpowiedni strój.
Wybrałam czarne leginsy, które na bokach miały naszytą ciemno-niebieską skórę. Do tego zalożylam na siebię czerwoną przewiewną tunikę, oraz czarną kamizelkę. Z dodatków, wybrałam jedynie male kolczyki w kształcie księżyca.
Zeszłam na dół, aby ubrać baleriny, oraz wziąść torebkę, po czym wyszłam na autobus.*
*
*Gdy, znalazłam się na miejscu, podeszłam do recepcji, aby się zarejestrować. Nie musialam jednak tego robić, ponieważ poinformowano mnie, iż lekarz jest w tej chwili sam i na mnie czeka.
Co jest takie ważne, iż przesunął wizyty innych pacjentek?
Pukam niepewnie do drzwi, a kiedy słyszę ciche '' proszę '' wchodzę do pomieszczenia.- Pani Saro ... - Powitał mnie niepewnie.
- Witam. A więc, co się stało? - Spojrzał na mnie zmartwiony.
- Może, niech lepiej Pani usiądzie.