Rozdział 21.

6.3K 408 18
                                    

Razem z Harry'm, właśnie kierujemy się do najdroższej restauracji w Londynie, w której znajdują się już dziennikarze. Modest powiadomił ich, że tutaj będziemy, no oczywiście nie przedstawiając się.

Zanim wypuścili nas na ,, randkę '' zostaliśmy powiadomieni jak mamy się zachowywać, co robić, co mówić.

Styles nie może mnie nawet pocałować, czego pragnę najbardziej na świecie.

Kiedy już weszliśmy do środka z udawanym uśmiechem, podeszlismy do naszego stolika. Z początku zachowywaliśmy się tak jak nam kazano, lecz loczek nie wytrzymał presji.

- Pierdolę ich zasady. Jestem tutaj z tobą i nie mam zamiaru niczego udawać. Chcę wziąść cię za rękę i zrobię to.

- Harry, ja też tego pragnę.

Ale, przepraszam, nie mogę. Oni wiedzą coś, co nie może iść dalej ... - Wyszeptałam, nadal uśmiechając się sztucznie.

- Powiedz mi. Proszę ...  - Delikatnie musnął moją twarz, a błysk i dźwięk fleszy, rozniósł się po ciemnej sali.

- Nie teraz Harry, obiecuje że ci wszystko wytłumacze, lecz musimy być sami.

- Rozumiem i trzymam cię za słowo. Chiałbym cię o coś zapytać. - Wyjawił nagle.

- O co? Czy to samo pytanie, chciałeś zadać mi wcześniej? - Zapytałam zainteresowana.

- Tak ...

Wiem, że to wcześnie i że dopiero co się spotkaliśmy, lecz moje uczucia do ciebie nie są żadnym pieprzonym zauroczeniem.

Grece zostaniesz moją dziewczyną? - Spojrzał na mnie przenikliwe, szukając w moich oczach odtrącenia, lecz nie ujrzał tego.

Nagle roześmiał się szczęśliwy widząc moją minę.

- A modest?

- Pieprzyć kurwa modest. - W ułamku sekundy, wszystkie mięśnie chłopaka napieły się, co oznaczało, iż był zły.

- Oczywiście Harry. Zostanę twoją dziewczyną. - Słysząc to loczek olał sytuację, w której się znajdujemy. Wstał, by po chwili porwać mnie w swoje ramiona i gwałtownie pocałować.

- Nie powinieneś ... - Wyszeptałam między pocałunkami.

- Wiem, ale pierdole to. - Stwierdził.

Siedzieliśmy w restauracji, jeszcze około godziny, gdyż po naszym pocałunku w pomieszczeniu znalazło się jeszcze więcej dziennikarzy i fotoreporterów.
A co za tym idzie? Nie moglibyśmy normalnie wyjść z budynku.

Nagle w drzwiach pojawił się ...
Klaus.
Rozwścieczony szedł w naszym kierunku, a następnie ledwie zauważalnie, złapał mnie i Harry'ego za ręce, by po chwili wyprowadzić z budynku.
Kiedy już znaleźliśmy się w samochodzie, rozpętało się piekło.

- Co wy sobie kurwa wyobrażacie?

Sorry, to chyba pomyłka.  | H.S |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz