Rozdział 26.

4.7K 352 24
                                    

Siedzę w salonie czekając, aż przyjdzie po mnie Harry. Klaus, stwierdził, iż po wczorajszym incydencie powinniśmy się pokazać w bardziej publicznym miejscu. Dlatego też, dziś mamy razem pojechać do galerii a następnie parku.
Boję się, lecz nie fanek czy dziennikarzy.
Obawiam się, spotkania z Harry'm.
Nie dane jest mi rozmyślać nad tym więcej, ponieważ słyszę, iż ktoś puka do drzwi.
Wstaję wiedząc, że to Styles.
- Cześć - Mówi.
- Cześć.

Nic więcej nie powiedzieliśmy do siebie. Szybko zeszliśmy na dół kierując się do jego samochodu, widząc dziennikarzy, chłopak dotknął mojej dłoni sztucznie się uśmiechając.
- Show ... - Nie dokończył.
- Żadne kurwa Show. - Wysyczałam wsiadając do samochodu.

Droga minęła w ciszy, nawet nie spojrzeliśmy na siebie. Od czasu do czasu, słychać było tylko, nasze zmarnowane odsapnięcia. Czułam się dość niekomfortowo, a sądzę że Harry tak samo.
Spojrzałam za okno, lecz nie ujrzałam galerii.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytałam.
- Idziemy do klubu. Nie mam zamiaru trzymać cię za pierdolona rączkę. Tutaj nikt nie powinien zwrócić na nas uwagi. - Miałam już o coś zapytać, lecz ten wysiadł z samochodu, zostawiając mnie w środku.
Dopiero po chwili poszłam jego śladami, lecz jego już nie było. Zapewne wszedł już do środka.

- Dłużej nie można było? - Odwróciłam się gwałtownie, widząc za sobą loczka.
- Zostawiłeś mnie.
- No i co z tego?
- Jak tak możesz? Najpierw siedzisz w moim pokoju, a teraz ...
- On nie jest twój, modest go opłaca, tak jak i ciebie.
- Nie wiem o czym ty kurwa mówisz! - Jak to modest mnie opłaca?
- Nie udawaj.
- To ty udajesz! Nagle przestałam cię obchodzić?
- Tak. - Wysyczał.
- Nie wierzę ci! - Krzyczę.
- Tak? To mnie obserwuj słoneczko. - Harry odszedł, by po chwili podejść do dziewczyny stojącej przy barze. Obserwowałam ich jakiś czas, lecz kiedy zobaczyłam ich uśmiechy, moje serce pękło na milion kawałków.
Spojrzałam jeszcze raz w ich stronę, lecz nikogo nie zobaczyłam.
Gdzie oni są?
Idę w miejsce, w którym mam nadzieję nie zobaczyć Styles'a. Nie może być takim sukinsynem prawda?
Mówił, że mnie kocha. A mimo wszystko, to  uczucie tak po prostu nie znika. Tak myślę.
Otwieram gwałtownie drzwi do damskiej łazienki, lecz nikogo nie widzę. Zmarnowana spoglądam w lustro, widząc przed sobą dziewczynę z podkrążonymi oczyma. Spuchniętymi od łez. To ja.
Kiedy mam zamiar wrócić na salę, słyszę jęki.

* Harry *

Nie wiem jak dziewczyna która właśnie ssa skórę na mojej szyi ma na imię i nie obchodzi mnie to. Muszę zapomnieć o Sarze i zrobię to.
Nie chcę, by wiedziała o tej sytuacji, lecz ja tego potrzebuję.
Rozszarpuję bluzkę brunetki, by następnie odpiąć jej stanik.
Łapczywie łapię w swoje dłonie jej piersi, kreśląc ślady na jej skutkach, na co jęczy jak dla mnie zbyt głośno.
Kiedy czuję, jej dotyk na moim przyrodzeniu pośpiesznie popycham ją na ścianę, by po chwili wepchnąć w nią, swojego kutasa gwałtownie.
Nim, nasza zabawa ma szansę się rozkręcić, słyszę kroki zbliżające się do naszej kabiny, które zaledwie po chwili otwierają się.
- Harry?!

*

*

*

Ach, dobra macie nexta już dzisiaj!
Scenka? Taka mini ... Takie nic, ale jest.

Co myślicie o Harrym?

Sorry, to chyba pomyłka.  | H.S |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz