Po długim pobyciu w szpitalu, wracam do domu. Jestem szczęśliwa, gdyż z moim dzieckiem jest wszystko dobrze, a jego ojciec jest przy mnie. Szczerze mówiąc, powinnam być zła, że Harry się naraża. Sam twierdzi, iz nic go nie omija, lecz ja wiem, że zrezygnował z kilku wywiadów, a na dodatek zbliża się ich trasa koncertwa. Niestety, gdy dzwonią do chłopaka chłopcy ten wychodzi z pomieszczenia w którym się znajduję lub rozłącza się z kimś gwałtownie. Nie pytam o co chodzi, gdyż wiem, że i tak zmieniłby temat bardzo szybko.
Zastanawia mnie jedno. Co teraz?
Przecież, od tak sobie nie zostawi zespołu ( czego oczywiście nie chcę ), ani Klaus czy reszta nie da nam tak poprostu żyć.
Do tego dochodzi Elizja, oraz fani. Mogę się założyc, że już szykują niezłą niespodziankę dla mnie.
Wiem jedno.
Pragnę by Harry i nasze dziecko żyli w spokoju. Pragnę być szczęśliwą, lecz nie dla siebie. Dla nich.- O czym myślich kochanie? - Pyta Loczek, gdy tylko wchodzimy do mojego mieszkania. Patrzę na niego zmieszana, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Och, jeśli nie chcesz mówić ja ... - Przerwałam mu niemal gwałtownie, wylewając z siebie potok słów.
- Myślę o nas Harry. Myślę, o tym co z nami będzie, jakie życie przyniesie przyszłość. Boję się, że nas znów rozdzielą, a ja nie wytrzymam kolejnej rozłąki. Tak wiele przeszliśmy, tak wiele bólu zaznaliśmy. Po prostu, chcę żyć normalnie. Wiesz?- Chodź tu do mnie. - Szenął delikatnie z nutką uczucia. Posluchałam go, podchodząc do niego szybko, aby wtulić się w jego tors. Nie zauważyłam kiedy, a moje łzy zaczęły spływać po policzku. Styles, zauważając mój stan, pocałował mnie gwałtownie. Oboje tego potrzebowaliśmy.
Wiem, iż te zachowanie nie prowadzi do czegoś grzecznego ...
- Czy ty jeszcze ... - Zapytał, z nadzieją. A ja wiedziałam o co mu chodzi.
- Mogę. - Odpowiedziałam krótko, by po chwili ...