35 ღ ...kiedy tracisz kontrolę...

2.1K 138 24
                                    

Willow niepewnie rozejrzała się po pokoju, który już kiedyś zajmowała. Wszystko pozostało takie samo. Nawet pościel, leżąca na komodzie, złożona w kostkę, była identyczna jak ostatnio.

Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych dni. Kiedy martwiła się, czy zda egzamin. Kiedy rozmyślała o tym, jak bardzo wygłupiła się przed Cullenem.

Mimo ostatniej sytuacji z Jacobem, poczucie winy w jej sercu zdawało się maleć. Była szczęśliwa będąc w domu wampirów, gdy wiedziała, że pokój dalej siedzi Carlisle. Przycisnęła do siebie pidżamę, którą dała jej Alice i tłumiąc dziki uśmiech, ruszyła do łazienki.

Starała się nie myśleć za dużo o rodzinie. Z pewnością nie będą zadowoleni, gdy dowiedzą się o małym sekrecie. Willow liczyła się nawet z tym, że się na nią obrażą. Z drugiej jednak strony ona wciąż pozostawała człowiekiem zakochanym w wampirze. Jej brat natomiast był wilkołakiem  wpojonym w pół wampira. To chyba było zdecydowanie bardziej oburzające zwłaszcza, że Renesmee była jeszcze dzieckiem.

Willow wyszła z łazienki, osuszając włosy niewielkim ręcznikiem. Z uśmiechem zauważyła, że kołdra i poduszki były już powleczone. Zerknęła w stronę drzwi, w których stał Carlisle.

Blondyn odwzajemnił uśmiech, wciąż stojąc w miejscu.

— Czujesz się lepiej? — zapytał, przyglądając się dziewczynie.

— Tak — przyznała cicho, siadając na brzegu łóżka.

— Kłamiesz.

Black była zdziwiona bezpośrednią reakcją wampira, jednak nie chciała się kłócić. Pamiętała, że miał nadludzkie zdolności, dodatkowo Jasper mógł po prostu opisać jej uczucia. Była na straconej pozycji.

Zrezygnowana odrzuciła ręcznik na pobliskie krzesło.

— Boje się, jak zareaguje tata. Jacob wpadł w furię...

— Willie, nie mów mi, że się z tym nie liczyłaś...

— Tak, ale...

Carlisle w mgnieniu oka znalazł się przed dziewczyną, powodując, że wzdrygnęła się przerażona. Doktor uśmiechnął się i kucając, złapał ją za obie dłonie.

— Przepraszam...

— To nic... — Wzruszyła ramionami. — Muszę się przyzwyczaić.

— Jeśli sprawa z ojcem tak cię dręczy, możemy iść mu powiedzieć z samego rana. Będziesz miała to za sobą...

— Nie. — Willow pokręciła głową. Nie chciała kolejnego przytwierdzania wampira do drzewa. Chciała, postawić rodzinę przed faktem dokonanym. Miała zjawić się na weselu siostry z chłopakiem i właśnie tak zrobi. — Tata dba o to, co powiedzą inni. Na weselu nie zrobi szopki. Dopiero później, ale emocje już trochę opadną i...

— Nie sądzisz... — przerwał Cullen, pocierając kciukiem wierzch dłoni brunetki. — Że za bardzo przejmujesz się tym, co powie twoja rodzina? To ty masz być szczęśliwa...

Black zmarszczyła brwi. Słowa Carlisle'a wydały się jej samolubne, jednak musiała przyznać, że były prawdziwe. Dlaczego bała się, co powie ojciec i siostry? Rachel nie pytała nikogo o zgodę, gdy Paul się jej oświadczył. Dlaczego więc Willie miała się martwić o zdanie rodziny?

Może i Cullen był wampirem, ale to Willow chciała z nim żyć. Nie Billy, nie Jacob.

Dziewczyna uśmiechnęła się smutno. Wysunęła dłoń z uścisku doktora i odważyła się odgarnąć jego blond włosy za ucho.

Promień słońca || Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz