71 ღ ...kiedy wspominasz...

2K 134 79
                                    

Willow uśmiechnęła się, siadając na fotelu, który zwykle zajmował Carlisle. Uważnie patrzyła, jak wampir zapina swoją koszulę, a po chwili wsuwa ją w spodnie. W głowie wciąż miała to, co wydarzyło się niecałą godzinę temu. Na samą myśl przechodziły ją ciarki. 

Oparła podbródek na dłoniach. 

— Odepnij pierwszy guzik — poprosiła, przechylając głowę. 

Carlisle zmarszczył brwi i popatrzył na dziewczynę.

— Już raz mnie rozebrałaś. 

— Mogę to zrobić jeszcze raz, ale nie o to mi teraz chodzi — powiedziała, wstając. Podeszła do blondyna i sama rozpięła pierwszy guzik jego koszuli, po czym poklepała jego tors. — Tak lepiej, prze pana. 

Dziewczyna podeszła do niewielkiego lustra, stojącego na kominku. W domu rozległ się już głos Alice, co oznaczało, że wrócili z polowania. A Willie nie chciała dać wampirzycy żadnych powodów do domysłów. Upewniła się, że jej włosy nie są już takie rozczochrane i wyszła z pokoju. 

— Alice, mamy coś jeszcze do zrobienia? — zapytała, uśmiechając się do wampirzycy.

Cullen przeniosła na nią złote spojrzenie. Przez chwilę nic nie mówiła, po chwili jednak wyszczerzyła zęby w uśmiechu. 

— Musimy ustalić, kto gdzie siedzi... — powiedziała, wskazując Willow krzesło. — Jacob zaraz przyjdzie i nam pomoże. 

— Po co mi Jacob? — zdziwiła się.

— Mówi, że woli skontrolować, gdzie posadzisz członków plemienia. Nie ma ochoty rozdzielać zwaśnionych stron... — wyjaśniła Alice. — Skoczę po notes i zaraz jestem.

Willow kiwnęła głową, a wampirzyca opuściła salon. Black rozejrzała się po pomieszczeniu. Był to jeden z jej ulubionych pokoi. Przestronny, jasny, z kremową kanapą, kominkiem i fortepianem, stojącym przy ogromnym, niezasłoniętym oknie.

Myśli dziewczyny znów mimowolnie powędrowały w stronę Carlisle'a. Podświadomie położyła dłoń na swojej szyi. Nadal czuła jego zimne usta, dotyk jego chłodnej dłoni na swoim ciele. Zrobiło jej się ciepło od samego wspomnienia.

— Szyja cię boli? — zapytał Jacob, wchodząc do pokoju. Opadł na miejsce tuż obok dziewczyny.

Willie odchrząknęła, jakby w obawie, że Jake pozna prawdę. A przecież wcale nie miała wypisane na czole Uprawiałam seks z Carlisle'em. Wyprostowała się i wysiliła na miły uśmiech, który natychmiast wzbudził czujność czarnowłosego.

Zmarszczył brwi.

— Co?

— Nic. — Wzruszyła ramionami. — Chcesz herbaty?

Chłopak przyjrzał się uważnie siostrze. To dziwne, że Willie proponowała mu herbatę. Zwykle nie troszczyła się o niego aż tak. Znaczy w tym sensie, że nie podstawiała mu nic pod nos. Często powtarzała, że nie jest służącą. Czemu więc zawdzięczał tę zmianę?

— Czemu miałabyś mi zrobić herbatę?

— Bo jestem miła?! — żachnęła się, wstając. — To chcesz, czy nie?!

— Chcę... — powiedział cicho, nadal nie spuszczając wzroku z brunetki. 

Willow wywróciła oczami i ruszyła do kuchni. Jacob zwrócił jeszcze uwagę na dziwne, czerwone ślady na jej udach, ale nic nie powiedział. Pewnie za długo siedziała i zrobiły jej się odciski. Norma.

Po chwili wróciła Alice, rozpromieniona bardziej niż zwykle. Rzuciła na stolik kilka kartek papieru, kolorowe zakreślacze, ołówki i kilka karteczek samoprzylepnych.

Promień słońca || Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz