42 ღ ...kiedy nie jesteś gotów...

2K 122 26
                                    

Rachel uśmiechnęła się promiennie do Carlisle'a, przepychając się jednocześnie przez drzwi, które wampir ledwo zdążył uchylić. Delikatnie odwzajemnił gest, chociaż nie mógł powiedzieć, że wizyta siostry Willow o siódmej rano była dobrym pomysłem.

Cullen chciał, by Willie choć trochę odpoczęła od ostatnich wydarzeń. Przede wszystkim wyspała się, coś zjadła. Aby znów stała się uśmiechniętą i pokonała wyrzuty sumienia. Z Rachel w domu będzie to trochę trudne.

— Wpadłam, bo musimy jeszcze dokończyć drobiazgi — zaczęła tłumaczyć blondynka, powoli wspinając się po schodach — poza tym Alice zamówiła kilka welonów i chcemy któryś dopasować...

— Rachel, co tak późno?! — zawołała Alice, wychodząc z pokoju, który od kilku dni pełnił funkcję pracowni.

Carlisle był szczerze zadowolony, gdy wampirzyca wciągnęła do pomieszczenia blondynkę. Przynajmniej on nie musiał już słuchać o sukniach i welonach. Zamiast tego znalazł sobie inne zajęcie. Konkretnie takie, które miało związek z Willow, pojawiającą się na szczycie schodów, prowadzących na drugie piętro.

Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wyraźnie niezadowolony z widoku, który zastał. Uniósł brew w pytającym geście, a Willie już poczuła przygniatający ją ciężar przewinień.

— Miałaś się wyspać.

— Chcę pomóc dziewczynom... — wyjaśniła, powoli schodząc. Uśmiechnęła się niewinnie, powodując że Carlisle nie mógł się dłużej na nią gniewać. Jego warga drgnęła w lekkim uśmiechu.

— Willow! — zawołała Rachel, wychylając się z pokoju. — Nareszcie, śpiochu! Znalazłyśmy propozycje sukien dla ciebie! Większość krótkich, musisz pokazać te zajebiste nogi!

Starsza Black zaklaskała żywiołowo, stając obok wampira. Czekała, aż jej siostra łaskawie zejdzie na pierwsze piętro i wykaże choć dozę zainteresowania.

— Nie mogę iść w dresach? — jęknęła Willie, patrząc błagalnie na blondyna.

— Dla mnie możesz — odparł, a twarz Black momentalnie rozjaśniała.

— Dla niego — Rachel wskazała wymownie Cullena — możesz iść nawet w szlafroku. To mój ślub i nie możesz mi zrobić obciachu. Ruszże się wreszcie!

Blondynka pogroziła jeszcze siostrze palcem i znów zniknęła w pokoju. Willie natomiast w końcu znalazła się przy Cullenie, a jej oczy wyrażały nieme błaganie o ratunek.

— Mówiłaś, że chciałaś jej pomóc... — przypomniał, przyciągając do siebie Willow.

Brunetka objęła mężczyznę, opierając podbródek na jego ramieniu. Westchnęła ciężko, przymykając powieki.

— Zmieniłam zdanie. Ona wysysa ze mnie życie.

— Jeśli chcesz, mogę cię gdzieś zabrać — zaproponował Cullen, na co Willie natychmiast się ożywiła.

Dotarł do niej jednak rozemocjonowany głos siostry. Willow naprawdę miała dość przygotowań, jednocześnie nie chciała zawieść Rachel. Zebrała się więc w sobie i odsunęła od Cullena, by złożyć na jego ustach szybki pocałunek.

Takie czynności wciąż wywoływały u niej mini zawał serca, jednak powoli się do tego przyzwyczajała.

— Z bólem przyznaję, ale muszę jej pomóc.

— Willow nic nie mus...

— Strzymam jeszcze chwilę — ściszyła głos. Uścisnęła lekko dłoń Cullena i oddychając głęboko, weszła do paszczy lwa.

Promień słońca || Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz