40 ღ ...kiedy poznajesz swoje uczucia...

2K 129 28
                                    

Carlisle był zdziwiony telefonem Willie zwłaszcza, że niecałe pół godziny wcześniej wraz z siostrą opuściła posiadłość Cullenów. Zrozumiał jednak, że to nie pora na głupie pytania, już po pierwszym wypowiedzianym przez Black słowie.

Była w szoku, do tego przerażona. W jej głosie Carlisle wyraźnie rozpoznał płacz. Już po chwili zrozumiał, dlaczego.

Billy Black zasłabł, miał trudności z oddychaniem, a jego dzieci były przerażone i nie wiedziały co robić. Willow zdołała jedynie powiedzieć, co się stało i dodała, że Billy otworzył zdjęcia z akademii.

Carlisle oczywiście zrozumiał, że najprawdopodobniej jego obecność na małym święcie  Willie tak wzburzyła Blacka. Czyli nici ze spokojnej rozmowy. Cullen ruszył więc do La Push prosząc jeszcze Jaspera, by podszedł z nim. Dar blondyna zdecydowanie się przyda.

Gdy wampiry dotarły na miejsce Billy już leżał na łóżku, przy nim stał Jacob, a w drzwiach pokoju Rachel. Willow natomiast siedziała w kuchni, z twarzą ukrytą w dłoniach. Doktor potarł uspokajająco ramię dziewczyny i skierował się do pokoju chorego.

Willow wciąż nie miała odwagi, by ruszyć za Cullenem. Pogorszenie się stanu ojca było jej winą. Nie była w stanie spojrzeć w twarz ani Billy'emu, ani rodzeństwu.

— To nie twoja wina — powiedział Jasper, siadając obok dziewczyny.

Willie podniosła zapłakane oczy na chłopaka. Sekundę później zalała ją fala ciepła, a wyrzuty sumienia jakby ustąpiły. Poczuła błogi spokój, jakby zupełnie nic złego się nie wydarzyło. Zmarszczyła brwi, uważnie patrząc na wampira.

— Potrafię wpływać na emocje — wyjaśnił, widząc zdziwienie w jej oczach.

— To przestań — powiedziała natychmiast, potrząsając głową. — Ojciec zasłabł przeze mnie...

— Jasper, Carlisle cię potrzebuje... — Jacob zjawił się w kuchni i spojrzał znacząco na wampira. Blondyn kiwnął głową i podążył do pokoju.

Willow sądziła, że Jake podejdzie do wciąż stojącej w progu Rachel, jednak chłopak opadł na miejsce, na którym przed chwilą siedział Cullen.

— Tata zaczął się denerwować, gdy tylko zobaczył Carlisle'a... — mruknął cicho.

— Dlatego Jasper też przyszedł... — kiwnęła głową Willie, ocierając łzy.

Przez dłuższą chwilę między rodzeństwem panowała cisza. Żadne z nich nie wiedziało, jak zacząć temat. Jacob już nie był zły na siostrę. Teraz najważniejszy był ojciec.

Kilka dni temu Jake odbył długą rozmowę z Bellą. Dziewczyna zarzuciła mu egoizm i choć z początku był tym urażony zrozumiał, że przyjaciółka mogła mieć po części racje. Dlaczego jemu wolno było utrzymywać kontakt z wampirami, a jego siostrze nie? On nikogo nie pytał o zdanie, gdy przystał do Cullenów. Zwrócił się przeciw swojej rodzinie, przeciw współbraciom. Willow go w tym wspierała. Chyba był jej winien to samo.

Choć wciąż nie podobał mu się związek Willie i wampira, postanowił nie wścibiać nosa zbyt głęboko w całą sprawę.

— To nie twoja wina — powiedział w końcu, zaskarbiając sobie pełne zdziwienia spojrzenie ciemnookiej. Sądziła, że Jacob jako pierwszy obciąży ją odpowiedzialnością. Zwłaszcza po ich ostatniej, nieprzyjemnej kłótni.

Tymczasem on, zupełnie niespodziewanie stał się tym wyrozumiałym. Willie brała pod uwagę dwie opcje; albo uderzył się w głowę, albo coś knuł.

— Jakoś to rozwiążemy Willow, nie martw się...

— Jak chcesz to rozwiązać, Jacob? — zapytała Willie. Mimo, iż w tamtej chwili doceniała pomysły Jacoba, nie widziała żadnych perspektyw rozwiązania całej sytuacji. — Widziałeś, jak zareagował na zdjęcie, na którym tylko staliśmy obok siebie! On mnie nienawidzi!

Promień słońca || Carlisle CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz